Na dowód wizyty "ładnej pani" Wawrzyk zamieścił na Facebooku zdjęcie protokołu z przeprowadzonej kontroli. Do formularza wpisane są m.in. nazwy substancji, które pięściarz zażywał w ostatnim czasie.
VADA (Voluntary Anti-Doping Association) to działające od 2011 roku Dobrowolne Stowarzyszenie Anty-Dopingowe z siedzibą w Las Vegas. Wszystkie testy VADA przeprowadzane są zgodnie z wytycznymi Światowej Organizacji Antydopingowej (WADA).
5 maja ubiegłego roku federacja bokserska WBC zgodnie z zaleceniami VADA wprowadziła Clean Boxing Program (CBP) dla wszystkich klasyfikowanych przez siebie pięściarzy i usuwa z rankingów tych, którzy odmówią w nim udziału. Wawrzyk, godząc się na walkę o pas WBC, musiał zarazem wyrazić zgodę na poddawanie się niezapowiedzianym, wyrywkowym testom przez 365 dni w roku przez 24 godziny na dobę. Musiał też podać swój numer telefonu, miejsce zamieszkania oraz szczegółowy plan treningów.
Trener Fiodor Łapin powiedział w programie "Puncher" na antenie Polsatu Sport, że jego podopieczny podda się wszelkim możliwym testom, ponieważ nie stosuje dopingu i nie ma w tej kwestii nic do ukrycia.
W ostatnich dniach na dopingu zostali złapani dwaj inni polscy pięściarze (wagi junior ciężkiej): Michał Cieślak i Nikodem Jeżewski. Ten pierwszy w poniedziałek przyznał się do wzięcia zakazanych substancji.
- Substancje, które pojawiły się w moim organizmie, wziąłem nieświadomie. Miałem problemy z wagą, które miałem już w Gdańsku. Schodziłem, dobijałem tę wagę... Na dwa tygodnie przed walką ktoś mi podpowiedział, że to może mi pomóc, będzie mi lżej i nie będę się męczył. Niczego nie konsultowałem z trenerami - powiedział Cieślak na antenie Polsatu Sport.
Przyłapanym zawodnikom grozi od dwóch do czterech lat zawieszenia, ale w przypadku stwierdzenia przyjęcia zakazanych środków nieświadomie kara może być zmniejszona.