Największe zainteresowanie światowej opinii publicznej wzbudziła jednak wiadomość dotycząca historycznej decyzji papieża. Historycznej dlatego, że w wielowiekowych dziejach papiestwa takie przypadki zdarzały się bardzo rzadko. Ile razy? Trudno powiedzieć, ponieważ niespójne i skąpe źródła historyczne nie dają pewności, czy rzeczywiście mamy do czynienia z rezygnacją, czy z jej wymuszeniem przez władzę świecką. Najlepiej udokumentowana jest rezygnacja papieża Celestyna V w 1294 r., który po długim konklawe, trwającym dwa i pół roku został wybrany na papieża, ale sprawował urząd tylko przez pół roku i czując, że nie podoła obowiązkom, złożył rezygnację. Nie ma też wątpliwości, że zrobił to również papież Grzegorz XII w 1415 r., by zakończyć schizmę zachodnią, czyli spór o najwyższą władzę w Kościele.
Decyzja Benedykta XVI, ogłoszona przed południem 11 lutego podczas konsystorza, czyli oficjalnego zgromadzenia kardynałów, została określona przez dziekana kolegium kardynałów "gromem z jasnego nieba". Jakby na potwierdzenie słuszności tego stwierdzenia, wieczorem podczas gwałtownej burzy piorun uderzył w kopułę Bazyliki św. Piotra, co ostatnio zdarzyło się podobno w dniu ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Matki Bożej w 1854 r.
Powody rezygnacji przedstawił sam Benedykt XVI, wskazując na swój wiek, 86. rok życia kończy w kwietniu, i tłumacząc, że do pełnienia posługi Piotrowej "niezbędna jest siła zarówno ciała, jak i ducha, która w ostatnich miesiącach osłabła we mnie na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do dobrego wykonywania mojej posługi". To jasne postawienie sprawy nie wystarczyło niedowiarkom, a raczej skłoniło ich do szukania i wskazywania innych, bardziej sensacyjnych powodów ustąpienia z urzędu, związanych zwłaszcza z kryzysem w Kościele i w intrygach watykańskich. No cóż, służba Kościołowi powszechnemu na najwyższym szczeblu władzy nigdy nie była łatwa, zaś współcześnie cały świat przechodzi nieznane dotąd przeobrażenia, stawia przed problemami i decyzjami, których skutków na przyszłość nie da się przewidzieć. Wiara religijna często wystawiona jest w tej sytuacji na poważną próbę. Papież musi to wszystko jakoś ogarnąć, rozeznać i wskazać wierzącym drogę, pozwalającą im w pełni realizować swoje chrześcijaństwo w warunkach, w jakich im przyszło żyć. Taka posługa wymaga wielkiej wiary, mądrości, pełni sił fizycznych i duchowych.
Kościół katolicki będzie miał niebawem, może jeszcze przed Wielkanocą, nowego papieża. Wszystko wróci do normy. Niemniej jednak będzie to Kościół z nowym doświadczeniem i po zastrzyku nowej energii, jaka zapewne zrodzi się z decyzji przemyślanej, odpowiedzialnej, wolnej, mądrej i podyktowanej troską o dobro papiestwa i Kościoła.
Benedykt XVI zyskał u Polaków wielką sympatię, bo darzy ich szczerą miłością, którą ukazywał na wiele sposobów, zasypując rowy nienawiści między Polakami i Niemcami. Dawał temu wyraz w pielgrzymce do Polski, w audiencjach, podczas których pozdrawiał nas po polsku i wreszcie w wyniesieniu na ołtarze Jana Pawła II. Benedykt odchodzi, a jednak zostaje między nami. Tegośmy jeszcze nie doświadczali.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+