https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków czeka na nowego metropolitę. Dlaczego papież Franciszek tak długo zwleka z decyzją? Ekspert: "Krótka ławka polskiego Kościoła"

Aleksandra Łabędź
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.
Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski. WOJCIECH MATUSIK
Kto zastąpi abpa Marka Jędraszewskiego na stanowisku metropolity krakowskiego, z czym będzie musiał się uporać, jakie nazwiska nadal pozostają w grze? Ignacy Dudkiewicz, dziennikarz, filozof, redaktor naczelny Magazynu Kontakt oraz autor książki „Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem” opowiada o patowej sytuacji, w której znalazła się Archidiecezja Krakowska.

Decyzja Rady Miasta Krakowa o odwołaniu abpa Marka Jędraszewskiego z kapituły medalu Cracoviae Merenti wywołała skrajne emocje nie tylko w Krakowie, ale i całym kraju. Jak Pan rozumie podjęcie tego typu uchwały przez polityków reprezentujących różne środowiska?
Ta decyzja jest przedstawiana i rekomendowana w ten sposób, że nie dotyczy ona personalnie abpa Marka Jędraszewskiego, ale funkcji którą on pełni. Wśród argumentów krakowskich radnych znajdujemy chociażby te, które mówią o rozdzieleniu rzeczywistości państwowej od rzeczywistości kościelnej. Jest to decyzja, która dotyczy nie tylko abpa Jędraszewskiego, ale i jego następcy na stanowisku metropolity krakowskiego. Jednocześnie, gdy wsłuchujemy się w ton tej debaty, która przed tygodniem miała miejsce w Krakowie i argumentów, które były w niej podnoszone, to wydaje się, że gdyby to nie był abp Marek Jędraszewski ze swoją historią publicznych wypowiedzi i można powiedzieć aktywności politycznej, to być może ta propozycja by nie padła, albo nawet jeżeli zostałaby zgłoszona przez radnych Nowej Lewicy, nie uzyskałaby większości. Niestety, ale im ostrzej obecny metropolita krakowski zabiera głos w debacie publicznej, tym większy jest sprzeciw wobec Kościoła rzymskokatolickiego.

Ignacy Dudkiewicz, dziennikarz, filozof, redaktor naczelny Magazynu Kontakt oraz autor książki „Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem”
Ignacy Dudkiewicz, dziennikarz, filozof, redaktor naczelny Magazynu Kontakt oraz autor książki „Pastwisko. Jak przeszłość, strach i bezwład rządzą polskim Kościołem”


Polityka coraz mocniej zaczyna ingerować w sferę kościelną. Czy Pana zdaniem jest szansa, by z kolei z ambon kościelnych zupełnie zniknął jej temat? Czy jest szansa by rozgraniczyć te dwa zupełnie odległe od siebie byty?
Za jakiś czas zapewne będzie to możliwe. Już teraz widać, że kolejni biskupi, którzy coraz więcej znaczą w Episkopacie Polski, jeżeli zabierają głos w sprawach publicznych, to zabierają go w inny sposób i ciężko go jednoznacznie określić "partyjnym". Czyli jest to np. abp. Wojciech Polak, abp. Adrian Galbas, kard. Grzegorz Ryś - to osoby, które nawet gdy się wypowiadają o sprawach publicznych, to nie da się jednoznacznie z ich wypowiedzi wywnioskować, jaką część polskiej sfery politycznej oni osobiście wspierają. Ta zmiana bardzo powoli zachodzi i ona dzieje się przez wzgląd na naciski Watykanu, ale i sekularyzację, którą szczególnie część młodszych biskupów - bardziej świadomych - zauważa i łączy nie tylko z nieubłaganymi procesami przez które przechodzi Polska. Biskupi zdają sobie sprawę, że jednym z elementów, który bardzo poważnie budował niechęć do Kościoła rzymskokatolickiego było to w jaki sposób Kościół zaangażował się politycznie w ostatnich dekadach, a nie tylko latach.


Emerytura abpa Marka Jędraszewskiego cały czas jest odsuwana, mimo że miała się rozpocząć już przeszło pół roku temu. Obserwując historię jego poprzedników możemy wyciągnąć wnioski, że takie „opóźnienie” nie jest niczym nadzwyczajnym.
Poprzedni papieże: Jan Paweł II i Benedykt XVI z reguły prosili o dłuższe trwanie na stanowiskach biskupów po osiągnięciu przez nich wieku emerytalnego, jeżeli oczywiście ich zdrowie jeszcze na to pozwalało. Z kolei papież Franciszek zmienił tę politykę, przez co hierarchowie, którzy osiągają wiek emerytalny ustalony przez Kodeks Prawa Kanonicznego, przestają piastować stanowiska i zostają zastąpieni swoimi następcami. W przypadku kard. Stanisława Dziwisza to była wyjątkowa sytuacja, ponieważ na krótko po osiągnięciu przez niego wieku emerytalnego w Krakowie miały się odbyć Światowe Dni Młodzieży zaplanowane jeszcze przez Benedykta XVI. Papież Franciszek zgodził się na to by nie robić kard. Dziwiszowi gigantycznego afrontu odsyłając go na emeryturę przed tym wydarzeniem i jednocześnie nie pozwalając mu być jego gospodarzem. Co do zasady jednak papież Franciszek nie zwleka z takimi decyzjami. W wielu diecezjach w Polsce było tak, że dokładnie w dniu osiągnięcia przez biskupa wieku emerytalnego, nazwisko jego następcy było już znane.

Z kolei w przypadku tych ważniejszych diecezji w Polsce, a Archidiecezja Krakowska z całą pewnością do nich należy, widzimy, że Watykan i Kościół w Polsce zmaga się ze zjawiskiem "bardzo krótkiej ławki personalnej". Oznacza to, że księży biskupów, którzy byliby odpowiednio doświadczeni, żeby objąć archidiecezję, metropolię oraz byliby na tyle akceptowalni przez Watykan i papieża Franciszka, z którym większości polskich biskupów jest mniej lub bardziej nie po drodze, jest po prostu niewielu. I tutaj pojawia się chociażby przykład Archidiecezji Warszawskiej, w której następcą kard. Nycza - też dosyć późno ogłoszony - został abp. Galbas, który został przeniesiony z innej metropolii w zaledwie kilka lat po tym jak ją objął. To jest ewenement, który pokazuje, że naprawdę nie było kogo tam posłać. Wydaje mi się, że jest to również przypadek Archidiecezji Krakowskiej czy też Poznańskiej, które po abp. Jędraszewskim i abp. Gądeckim wymagają zdecydowanej zmiany, a nie bardzo widać ludzi, którzy byliby ją w stanie przeprowadzić.


O jakich nazwiskach w Krakowie możemy teraz mówić?
Ta giełda nazwisk, która się pojawia to oczywiście zgadywanka czy też obszar plotek, ponieważ wiemy, że wszystkie te procedury personalne są objęte tzw. "sekretem papieskim". Wśród tych plotek mówi się o awansach dla biskupów pomocniczych. Najmocniej wybrzmiewającym nazwiskiem wydaje się być bp Damian Muskus - co byłoby skądinąd pójściem w poprzek tej praktyki kościelnej, która raczej nie czyni biskupów pomocniczych ordynariuszami w tych diecezjach, gdzie byli biskupami pomocniczymi. Pojawia się też pomysł, że być może do Krakowa wróci kard. Grzegorz Ryś, co z kolei byłoby zupełnie w poprzek jego wypowiedzi, w których jednoznacznie podkreślał, że nie uważa on za słuszne praktyki zmian diecezji przez biskupów ordynariuszy. To w każdym razie są dwie kandydatury bardzo mocno związane z Krakowem, a także są to biskupi, którzy na polską skalę są zwolennikami papieża Franciszka. Na liście pojawia się też nazwisko byłego sekretarza papieża Jana Pawła II - abpa Mieczysława Mokrzyckiego. W moim mniemaniu taki wybór dla Krakowa były tzw. wpadnięciem z deszczu pod rynnę.

Z czym nowy metropolita krakowski będzie musiał się uporać po objęciu urzędu?
Przede wszystkim będzie musiał się uporać z niezwykle podzielonym klerem diecezjalnym, tzn. z duchowieństwem krakowskim, które jest mocno poranione. Trzeba to powiedzieć, że cała wspólnota Kościoła krakowskiego jest mocno poraniona podziałami, do których doprowadził abp Marek Jędraszewski, ale jest też po prostu wielu księży, którzy współpracowali z nim - czy z powodów ideowych, czy koniunkturalnie - a również jest duża grupa księży, która się czuje przez niego skrzywdzona.

To silny podział, który jest trudny do zasklepienia. Można oczywiście zrobić czystkę w kurii, ale też nie wiadomo kim te osoby zastąpić, bo przecież ich też trzeba do konkretnych zadań skierować. Największym wyzwaniem dla metropolity będzie pojednanie kleru diecezjalnego i poradzenie sobie z ogromem żali, pretensji, niechęci i uwikłań. Pozostaje jeszcze poziom społeczny, gdzie będzie on musiał podjąć próbę takiego prowadzenia działalności publicznej, żeby metropolita krakowski miał jakąkolwiek szansę, by stać się człowiekiem słuchanym poza wąskim i twardym jądrem Kościoła rzymskokatolickiego.

Abp Marek Jędraszewski po odejściu na emeryturę planuje zamieszkać w Krakowie, tak jak jego poprzednik kard. Stanisław Dziwisz. Czy nowy metropolita krakowski będzie czuł tzw. oddech na plecach?
Z całą pewnością ten oddech będzie towarzyszył nowemu metropolicie, bo zawsze towarzyszy. To od siły i osobowości nowego metropolity będzie zależało w jak dużym stopniu będzie w stanie sobie z tym poradzić. Przecież sam abp Jędraszewski mierzył się z tym i pozostawał w co najmniej chłodnych relacjach ze swoim poprzednikiem kard. Dziwiszem, który był przekonany, że jego następcą zostanie ktoś ze środowiska krakowskiego, a nie człowiek, który przyjedzie do Krakowa z Poznania. Było to widać wielokrotnie, że było im obu zupełnie ze sobą nie po drodze.

Abp Jędraszewski wiele robił by marginalizować pozycję kard. Dziwisza, na tyle oczywiście na ile się dało. Sytuacja nowego metropolity krakowskiego, który będzie miał ich obu mieszkających w Krakowie, jest sytuacją zupełnie nie do pozazdroszczenia. Zapewne jest to jeden z tych elementów, które sprawiają, że jest tak trudno znaleźć człowieka, który zgodzi się na objęcie tej metropolii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Uroczystości w Gnieźnie. Hołd dla pierwszych królów Polski

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska