- Takich procesów mieliśmy już około dwudziestu, wszystkie wygraliśmy - mówił z dumą Adam Kulpiński z Fundacji Pro-Prawo do Życia przed wczorajszą rozprawą w krakowskim Sądzie Rejonowym.
Chodzi, po raz kolejny, o akcję antyaborcyjną. A dokładniej - o plakat przedstawiający martwy płód w kałuży krwi, który zawisł przy ulicy Monte Cassino. Działaczki Partii Razem, będące w procesie oskarżycielkami posiłkowymi, domagają się zakończenia drastycznej akcji antyaborcyjnej oraz zadośćuczynienia.
- Takie plakaty nie powinny pojawiać się w przestrzeni publicznej. Szczególnie, że przekłamują rzeczywistość - mówi Joanna Grzymała-Moszczyńska z Razem. - Płody, które są na nich pokazane nie mają, wbrew podpisowi, 11 tygodni. Są znacznie starsze. To manipulacja - dodaje. Partia Razem zwraca uwagę także na to, że drastyczne plakaty wiszą w miejscach, gdzie mogą zobaczyć je dzieci i młodzież.
- Obywatele i obywatelki mają prawo do rzetelnej informacji na temat aborcji, a nie przekłamanego przekazu - mówi Monika Szymańska z Razem. Dodaje, że w Polsce kobiety mogą legalnie usunąć ciążę, a kampania Pro-Prawo do życia jest emocjonalnym szantażem.
Wczorajszy proces jest kolejnym postępowaniem w sprawie plakatu przy Monte Cassino. Pierwsze zostało umorzone przez sąd rejonowy.
- Jednak później Sąd Okręgowy zawrócił uwagę na wyraźne błędy w postępowaniu oraz rażące naruszenie poczucia sprawiedliwości. Uchylił pierwotne postanowienie sądu rejonowego, a sprawa wróciła na wokandę. Jest to pierwsza sytuacja, kiedy problem tych plakatów jest rozpatrywany rzetelnie - mówi Joanna Grzymała-Moszczyńska.
Fundacja Pro-Prawo do Życia zdaje się jednak nie przejmować procesem.
- W ostatniej sprawie przeciwko nam sąd uzasadnił wyrok na naszą korzyść, powołując się na konstytucyjne prawo do wolności słowa- mówi Adam Kulpiński z Pro-Prawo do Życia. - Ta sprawa jest jednak inna niż poprzednie. Partia Razem nie ukrywa, że sprzeciwia się naszej akcji ze względów ideologicznych. Czyli są za aborcją, ale nie chcą jej pokazywać - dodaje. Porównuje także kampanię antyaborcyjną do akcji rządowych, podczas których pokazywane są ofiary wypadków.
- To także jest brutalne, tak jak brutalna jest aborcja, która jest mordowaniem nienarodzonych dzieci - mówi Kulpiński. Dodaje, że Fundacja nie tylko nie zrezygnuje z wieszania plakatów, ale będzie też pikietować pod trzema krakowskimi szpitalami oraz wystawi przyczepę ze zdjęciem płodu po aborcji. Ma ona pojawiać się w centrum.
Wczorajsza rozprawa została jednak odroczona, bo są musi rozpatrzyć dodatkowe wnioski Pro-Prawo do Życia. Kolejna odbędzie się 5 lipca.
Autorka: Katarzyna Kojzar
Follow https://twitter.com/gaz_krakowska