Zaproponowane przez urzędników rozwiązania, polegające na zmniejszeniu częstotliwości odbioru śmieci (od października do kwietnia - tylko raz w miesiącu) nie zostały zaakceptowane przez radnych. Tego można się było jednak spodziewać, wsłuchując się w krytyczne głosy w tej sprawie. Radni bez ogródek krytykowali pomysł, podnosząc, że wprowadzenie go może doprowadzić do tego, że w mieście pretendującym do rangi uzdrowiska, może pojawić się plaga szczurów, a nawet epidemia.
- A do tego nie możemy przecież doprowadzić - przekonuje radny Wojciech Cholewa.
Proponowanych zmian, które nie rozwiązałyby problemu tylko go zmniejszyły, nie wprowadzono. Co zatem dalej? - Cały czas szukamy innych rozwiązań - przekonuje Robert Cerazy, wiceburmistrz Bochni - dodając, iż bardzo ubolewa nad tym, że radni nie przychylili się do zaproponowanych zmian. Podwyżki cen w najbliższych tygodniach nie przewiduje, choć nie wyklucza, że w ostateczności takie rozwiązanie może być zastosowane.
Komentarz
Nie byłam ani nadal nie jestem zwolenniczką zaproponowanego przez urzędników magistratu rozwiązania - zmiany częstotliwości odbioru śmieci w Bochni, choć muszę przyznać, że podobne z sukcesem funkcjonują w sąsiednich gminach. Była to jednak jakaś konkretna propozycja, podpowiedź, próba rozwiązania narastającego problemu. Innych na razie nie widać. Ponoć są poszukiwane. Bochnia jako całość ma problem. Wkrótce może on dosięgnąć portfela każdego z jej mieszkańców. Spróbujcie więc Panie i Panowie rozwiązać go razem. Zaproponować coś konstruktywnego w roku wyborczym - to dopiero sztuka!
Napisz do autorki:
[email protected]
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+