WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Dla pana mecz z Wisłą Kraków przy Reymonta musiał być dużym przeżyciem…
- Szczerze? Nie spodziewałem się aż tak fantastycznego przyjęcia. Chcę bardzo mocno podziękować kibicom, za to, co mnie spotkało w trakcie tego meczu. Za doping, za wszystko. Tutaj to się po prostu czuje. Nawet chłopaki ode mnie z obecnej drużyny mówili, że nie czuli jeszcze takiego dopingu na własnej skórze. Powtarzali mi, że byli pod dużym wrażeniem. Ja to oczywiście znam, wiem jak to wygląda, że wiele drużyn jeszcze przed wyjściem na boisko na tym stadionie już przegrywa w szatni. Wiedziałem, że teraz kibicowsko też będzie mocno, ale powiem szczerze, że Wisła już tak czysto piłkarsko zaskoczyła mnie. Nie spodziewałem się, że z perspektywy boiska jest aż tak mocna. Powiedziałem to już zaraz po meczu w telewizji, powtórzę teraz. Po tym, co zobaczyłem, to mam nadzieję, że Wisła nie będzie musiała „babrać się” w żadnych barażach i po prostu bezpośrednio awansuje do ekstraklasy, bo na dzisiaj ten zespół na to zasługuje, ma mnóstwo jakości. Dla mnie osobiście, to ani Ruch, ani ŁKS piłkarsko nawet nie mają „podjazdu” do Wisły w tym momencie.
- Pan ostatnio sporo pauzował, ale jako Stal graliście z czołówką. Jak wyglądają te porównania?
- Ruch bazuje na fizyczności, ŁKS stara się grać w piłkę, Bruk-Bet ma jeszcze inne atuty, ale Wisła ma po prostu swój styl. Ma Hiszpanów, którzy mają jakość, mają takie umiejętności, które robią różnicę na boisku. Tak po prostu.
- I z wami zagrali jeszcze chyba najlepszą połowę w tym roku…
- A my możemy żałować tylko, że trafiło na nas. Choć trochę napędziliśmy im strachu w drugiej połowie. Gdybyśmy strzelili na 3:2, to jeszcze różnie mogło się to potoczyć. Jako beniaminek musimy uczyć się na błędach. Przegraliśmy w Krakowie zasłużenie, ale musimy patrzeć do przodu. Mamy trzy ważne mecze u siebie i w Rzeszowie musimy szukać punktów. A co z tego wyjdzie na koniec ligi, życie pokaże.
- Jesteście słusznie chwaleni za to, że chcecie grać efektownie, chcecie grać w piłkę, a nie tylko przeszkadzać.
- My trenujemy tak jak chcemy grać w meczu. A wiele drużyn w tej lidze gra tak, że co innego trenują w tygodniu, a później przychodzi mecz, coś im nie wyjdzie i wybijają piłkę po trybunach. My mamy swój styl, staramy się grać konsekwentnie. Czasami zderzymy się z takim zespołem jak Wisła, ale to nie znaczy, że będziemy rezygnować z naszego pomysłu na grę.
- Dostał pan od Wisły pamiątkową koszulkę z liczbą meczów w jej barwach. Wiedział pan, że coś dla pana szykują?
- No właśnie nic nie wiedziałem. Zaskoczyli mnie i powiem, że bardzo miło mnie zaskoczyli. Bo nie będę krył, że miałem trochę żalu, trochę było mi przykro, że byłem piłkarzem drużyny, która jako ostatnia zdobyła dla Wisły mistrzostwo Polski w 2011 roku, a nie zaproszono mnie na jubileusz 115-lecia. Teraz jednak chyba w Wiśle sporo się zmieniło, odkąd szefem został tutaj Jarosław Królewski. Widać, że to człowiek, który wie, czego chce, ma fajną wizję, czuje pewne sprawy. Mnie jest bardzo miło, że pamiętano o mnie. Niby to tylko drobny gest, ale naprawdę bardzo to doceniam.
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki
