Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Brożek: Powinniśmy wygrać ten mecz

Rozmawiał Bartosz Karcz
- Momenty są. Potrafimy nieźle rozegrać piłkę, przycisnąć przeciwnika. Problem polega na tym, że po pięciu, dziesięciu minutach takiej gry mamy przestój - mówi o grze Wisły Kraków jej piłkarz, Paweł Brożek.

- Zagrał Pan pierwszy mecz przy ul. Reymonta po 2,5-letniej przerwie i zapisał Pan na swoje konto asystę.
- Coś ruszyło. Oczywiście byłbym w innym nastroju, gdybyśmy wygrali ten mecz. Powinniśmy zresztą go wygrać. Jeden błąd zadecydował o tym, że straciliśmy dwa cenne punkty. Natomiast jeśli chodzi o mnie, to w porównaniu do meczu we Wrocławiu jest postęp.

- Fizyczny?
- Umówmy się, że przez 90 minut byłem na boisku, ale przez ostatnie dziesięć niewiele już mogłem pomóc drużynie, bo zwyczajnie nie miałem już siły.

- Zaczęliście ten mecz dobrze, od razu atakując Jagiellonię. Brakowało tylko sytuacji i bramek.
- Brakowało nam ostatniego podania. Dobrze wychodziliśmy do ataków, dobrze rozgrywaliśmy piłkę w ataku pozycyjnym. Gdy jednak przychodziło do ostatniego zagrania, coś szwankowało. To jest problem, z którym szybko musimy sobie poradzić.

- Najbardziej żałuje Pan sytuacji z pierwszej połowy, kiedy trafił Pan do siatki, a sędzia odgwizdał spalonego? Ofsajd był minimalny.
- Zaryzykowałem. Nie widziałem ostatniego obrońcy, ale chyba dobrze się zachował, bo skrócił pole gry i złapał mnie na spalonym. Z tego, co jednak wiem w drugiej połowie spalonego już nie było, gdy znów stanąłem oko w oko z bramkarzem, a sędzia jednak odgwizdał ofsajd.

- Jak ocenia Pan drużynę po tych dwóch meczach?
- Momenty są. Potrafimy nieźle rozegrać piłkę, przycisnąć przeciwnika. Problem polega na tym, że po pięciu, dziesięciu minutach takiej gry mamy przestój. Nad tym musimy popracować, bo oddajemy wtedy inicjatywę przeciwnikowi. To się skończyło tym razem utratą dwóch punktów.

- Przychodząc do Wisły wspominał Pan współpracę z Rafałem Boguskim, Patrykiem Małeckim. Przy waszej bramce mieliśmy zatem próbkę właśnie współpracy z “Małym”. Podał Pan piłkę koledze idealnie. A wcześniej też raz dobrze “poklepaliście” piłkę i Małecki oddał strzał.
- W tej sytuacji, kiedy bramka nie padła, dobrze zachował się Tosik, bo zszedł do środka i zaasekurował stoperów. Powolutku przypominamy sobie z kolegami stare, dobre czasy i mam nadzieję, że będzie to wyglądało jeszcze lepiej w kolejnych meczach.

- Jak czuł się Pan przed meczem wychodząc po tak długiej przerwie na boisko w koszulce Wisły przy ul. Reymonta?
- Spędziłem tutaj mnóstwo czasu, więc miło jest wrócić do domu. Był stres przed tym meczem. Wydaje mi się, że teraz, jak już emocje opadną, to wszystko pójdzie w odpowiednim kierunku.

- Do następnego meczu w lidze macie dwa tygodnie. Niedawno trener Wojciech Stawowy powiedział o Panu, że po tej przerwie będzie Pan już w optymalnej formie.
- Też mi się tak wydaje. Znam już swój organizm i myślę, że kolejny tydzień, dwa wystarczą, żebym był w optymalnej dyspozycji.

- To byłby dobry moment, bo przyjedzie do Krakowa Lech Poznań.
- Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że szkoda, że z Lechem nie graliśmy w tej kolejce… A mówiąc poważnie, to przez te dwa tygodnie trener Rumak na pewno sporo zmieni w grze zespołu z Poznania.

- Te dwa tygodnie, które są przed wami to będzie głównie praca czy Puchar Polski będzie tak samo ważny jak liga?
- Jak znam trenera Smudę, to Puchar Polski będzie bardzo ważny. W piątek gramy z Zagłębiem i oczywiście chcemy awansować do następnej rundy.

- W pierwszym meczu ze Śląskiem grał Pan przede wszystkim w pierwszej linii. Teraz często schodził Pan bliżej środka boiska. Takie były zalecenia trenera Smudy?
- Tak. Miałem brać większy udział w rozgrywaniu piłki, a w moje miejsce mieli wchodzić Rafał Boguski czy Łukasz Garguła. Czuję się dobrze w takiej grze, ale najlepiej czuję się w polu karnym. To jest miejsce napastnika.

- W jednym z takich przypadków niewiele brakowało, żeby po podaniu Łukasza Garguły strzelił Pan bramkę.
- Sytuacja byłaby jeszcze lepsza gdybym utrzymał się na nogach. Trochę zabrakło mi sił, żeby ustać. Straciłem równowagę i nie udało mi się na tyle wyprzedzić obrońcy, żeby posłać piłkę do siatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska