Gościem krakowskiej konwencji wyborczej .Nowoczesnej był jej przywódca Ryszard Petru. - Nasz lider uczestniczył tylko w konwencji w swoim regionie (Mazowszu) oraz był na naszej - chwali się Grzegorz Filipek.
W trakcie konwencji Petru zapowiedział, że dzisiaj jego stronnictwo zaprezentuje propozycje, które stanowić mają alternatywę dla rządowego programu „500+”. Propozycje gabinetu Beaty Szydło określił jako „nieskuteczne i socjalne”, których skutkiem będzie marnowanie pieniędzy publicznych. Nowoczesna ma w Sejmie głosować przeciw projektowi rządowemu, choć wcześniej zgłosi do niego poprawki, m.in. wyłączające z „500+” rodziny, których dochód na jedną osobę przekracza 2,5 tys. zł.
Ofertę Nowoczesnej jej lider nazwał „całościową”. Zapowiadał, że jego stronnictwo skupi się na rozwiązaniu problemu mieszkaniowego oraz pracy dla matek powracających do aktywności zawodowej po urlopach macierzyńskich i wychowawczych.
Przekonywał, że zamiast programu 500+ państwo powinno wspierać młodych ludzi zakładających rodziny, m.in. przez dofinansowywanie zakupu mieszkań. Nowoczesna zaprezentuje też rozwiązania dotyczące łączenia pracy z wychowaniem dzieci.
Większe pieniądze partia Ryszarda Petru chciałaby przeznaczyć na żłobki i przedszkola, a także na stworzenie systemu szkoleń dla kobiet wracających na rynek pracy po urlopach macierzyńskich i wychowawczych. - Proponujemy system na wzór skandynawski, dający kobietom możliwość łączenia wychowywania dzieci z aktywnością zawodową - mówił Petru w Krakowie.
Lider Nowoczesnej straszył, że po wprowadzeniu podatku obrotowego od sklepów - autorstwa PiS - część firm stanie się nierentowna, a sprzedawcy tracić będą pracę. Na konferencji Petru wystąpił z Karoliną Kapustą, właścicielką rodzinnego sklepu w Zielonkach. - Po przeliczeniu podatku, który PiS chce nałożyć na sklepy franczyzowe, będę musiała zwolnić co najmniej dwie osoby z ośmiu, które zatrudniam - mówiła Karolina Kapusta.
Petru kpił również z PO, która chce dać 500 zł na każde dziecko, bez żadnych kryteriów. - Platforma przebija się z PiS, kto da więcej - narzekał, podkreślając, że to droga do nikąd: - Niedługo ktoś zaproponuje nie 500, a 1000 zł - wieszczył.
Szef Nowoczesnej twierdził, że do jego partii garną się ludzie z PO, Palikota, SLD, Korwina-Mikkego. Zapewnił przy tym, że jego stronnictwo nie zamierza prowadzić masowej rekrutacji. - Nie chcemy, by przystępowały do nas osoby, które skakały między partiami politycznymi - mówił, choć zaznaczył, że pojedyncze, „sensowne” osoby, mające za sobą partyjną przeszłość, przyjmie do Nowoczesnej.