Tym samym do elity awansował zespół, który w niedawno zakończonych rozgrywkach Nice PLŻ zajął dopiero trzecie miejsce. To nie pierwsza taka sytuacja w polskim żużlu.
Chętni do jazdy w elicie byli Łotysze z Daugavpils, ale oni mimo tego, że dwa razy z rzędu wygrali I-ligowe rozgrywki, zdaniem Polskiego Związku Motorowego nie mogą ubiegać się o tytuł drużynowego mistrza Polski.
Z kolei Orzeł Łódź, który przegrał finałową rywalizację z Lokomotivem nie był zainteresowany awansem przy zielonym stoliku. W takiej sytuacji swoją szansę otrzymał Włókniarz i chętnie z niej skorzystał. To oznacza zamknięcie drogi do pozostania w PGE Ekstralidze spadkowiczowi z Tarnowa. Chyba, że... częstochowianie nie spełnią czekających ich wymagań.
Muszą bowiem założyć spółkę prawa handlowego, by zostać jednym z udziałowców Ekstraligi Żużlowej, przejść audyt organizatora rozgrywek oraz skompletować skład, co wymaga znalezienia dodatkowych sponsorów. Dwa lata temu częstochowianie stracili licencję za długi.