https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pięcioletni chłopczyk, potwór

Tadeusz Płatek
Wakacje z dziećmi to trochę wakacje, trochę nie, zwłaszcza gdy liczba dzieci przekracza 3. Czwartym był potworek, nazwijmy go Robercik.

Zatrzymał się w tym samym pensjonacie z miłymi, z pozoru rodzicami. Blond aniołek, którego nadmierna gadatliwość nie wzbudziła podejrzeń. Zapytał się Robercik, czy może iść z nami na spacer. Zgodziłem się, upewniwszy czy rodzice nie mają nic przeciwko. Nie mieli. Oddali z uśmiechem. Wiedzieli.

Robercik od razu zaczął perfidnie dokuczać dziewczynkom. Gdy śpiewały piosenkę w D-dur, to on wchodził w As-dur, tak że powstawał potworny, trytonowy fałsz. Robił to celowo, z maestrią. Nie da się od serca tak fałszować. Gdy już doprowadził dzieci do płaczu wziął za dorosłych zasypując bezsensownymi pytaniami w stylu „a dlaczego tam jest ten co był wczoraj”, przy czym próba uściślenia o co chodzi kończyła się zmianą tematu na jakiś jeszcze durniejszy.

Co z takim potworem zrobić? Zostawić, przepędzić? Nie można, zęby tylko zagryźć i ukrywać się do końca wakacji. Po kryjomu na plac zabaw, po angielsku nad jezioro, niby do sklepu, a tak naprawdę do lasu, byle się tylko Robercik nie domyślił, nie przyłączył. Po kilku dniach dopadło mnie sumienie, że tak nie można, że to w końcu tylko dziecko. Na co 4 i 6 letnie dziewczynki zareagowały stanowczo, że one z tym człowiekiem nie chcą mieć nic wspólnego, że mogą się zgodzić tylko wspólne skakanie na trampolinie.

Ostatni raz Robercika widziałem dwa tygodnie temu. Od tego czasu nie mogę się opędzić od myśli, że on z tego nigdy nie wyrośnie, że w przyszłości będzie kimś złym, naprawdę złym.

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska