I tak tam jednak jeszcze pójdziemy z kilku powodów. Po pierwsze, w każdej sali stoi student albo studentka medycyny i opowiada bardzo ciekawe rzeczy o spreparowanych zwłokach Chińczyków. Ci przewodnicy to naprawdę mądrzy młodzi ludzie, co jest o tyle dobre, że każdy z nas, na co dzień spotyka przede wszystkim głupich i złośliwych.
Wystawę przygotowali Czesi, jest więc odrobina subtelnego czarnego humoru. Jeden ze szkieletów ma w ręce batutę. Widać dokładnie, jakie mięśnie mu pracują przy podnoszeniu ręki (albo jakie pracowały, kiedy żył). Nie wiadomo czy to rzeczywiście był dyrygent, ale batutę trzyma prawidłowo, poza tym w kręgosłupie ma wszczepiony stalowy implant, co akurat w przypadku dyrygentów jest dość powszechne za sprawą dyskopatii.
Najbardziej wstrząsające są płuca palacza i okazy nowotworów potworniaków. Robią dalece większe wrażenie niż ludzkie płody w kilkunastu stadiach rozwoju (przed wejściem do sali z płodami jest się ostrzeżonym, zdaje się ze względów etycznych).
Najpiękniejsze są spreparowane układy krwionośne, rozczapierzone siatką naczyń o końcach cienkich jak włos. Niebieskie i czerwone, filigranowe, koronkowe siateczki, idealnie symetryczne, które możemy za sprawą wyobraźni zobaczyć w sobie.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+