https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy w Krakowie taki dom dla bezdomnych

Marta Paluch
To nie będzie zwykła jadłodajnia, jakich w Krakowie pełno. W Centrum Pomocy oo. kapucynów bezdomni i biedni znajdą wsparcie psychologów, prawników, a nawet nauczycieli śpiewu. Będzie przychodnia lekarska i... wystawa archeologiczna. Słowem - bardzo dużo, by pomóc wyjść z matni - pisze Marta Paluch

Monika wyciąga podniszczoną starą torebkę. W kieszonce zgięty wpół obrazek z aniołem i świętym. - To od ojca Grzegorza, mojego ulubionego - uśmiecha się. - Napisał mi, o! "Moc w słabości się..." kurczę, nie mogę się doczytać tego ostatniego słowa. W każdym razie powiedział mi, że będzie się za mnie modlił - podkreśla, odgarniając z czoła blond grzywkę z ciemnym odrostem.

Dziewczyna ma 27 lat i od 10 mieszka w pustostanie. Nie ma pracy. - Poprosiłam kiedyś jedną panią na ulicy, żeby kupiła mi chleb i coś do chleba. A ona do mnie - idź do pracy! Jak ja mam do pracy iść, kiedy nie jestem nigdzie zameldowana? A takich to nawet na czarno niechętnie przyjmują - tłumaczy.

- Tak jest - wtóruje jej 25-letni Rafał, też bezdomny. Na ulicy od 13 lat, z wykształcenia murarz. - Nie chcą, tym bardziej że na rozmowę z pracodawcą nie bardzo jest się w co ubrać. A tam, gdzie mieszkamy, jest tylko zimna woda - podkreśla.

Do oo. kapucynów na Loretańską 11 przychodzą zjeść bułkę, napić się herbaty, wykąpać. Braciszkowie w ramach Dzieła Pomocy św. Ojca Pio prowadzą minikuchnię, łaźnię. - Leki przeciwbólowe też mi dali, opatrunki. Fajni są, paczki dali na Wielkanoc - uśmiecha się Monika.

Organizacja zakonników ma jednak większe ambicje, niż tylko głodnych nakarmić, spragnionych napoić.
- Chcemy dać ludziom wędkę, nie tylko rybę - tłumaczy o. Henryk Cisowski z Dzieła. Taką wędką ma być Centrum Pomocy, które błyskawicznie, bo w ciągu roku, powstało na dziedzińcu przy ul. Loretańskiej. - Chcemy ludzi wyciągać z biedy i dać im tu fachową pomoc - podkreśla o. Henryk.

Dadzą bezpieczeństwo
Centrum będzie się składać z budynku przy ul. Loretańskiej, gdzie będą przyjmować prawnik, psycholog i terapeuci, oraz użyczonych przez siostry felicjanki pobliskich budynków - tam będzie kuchnia, łaźnia i przychodnia lekarska. Będzie to pierwsza tak kompleksowa instytucja służąca biednym i bezdomnym w Krakowie. Bo z pomocy oo. kapucynów korzystają także osoby w trudnej sytuacji materialnej i emeryci.

Ceglany budynek przy Loretańskiej kryty miedzianym dachem jest już w stanie surowym. 23 września zaplanowano jego otwarcie. Kuchnia, łaźnia i poradnia u sióstr mają być gotowe dopiero w 2012 r.
Na parterze po prawej będą cztery gabinety. Tu będą urzędować psycholodzy i terapeuci ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich. Na razie ich gabinety to wydzielone ścianami pomieszczenia, jeszcze bez drzwi. Po drugiej stronie, na lewo od wejścia, będzie dyżurował prawnik i pracownik socjalny. Ci będą od konkretnej pomocy.

- Potrzeby są bardzo różne - od załatwienia spraw w urzędach po sprawy eksmisyjne. Problemy mają także osoby niepełnosprawne i emeryci - wylicza Iwona Surmaj, pracownik socjalny, która pomaga kapucynom jako wolontariusz. Poza tym staranie się o zapomogi, zabiegi refundowane przez NFZ...
W jednym z pokoi zrobiono specjalną salę do przyjęć rodziców z małymi dziećmi. Za szybą będzie się bawił maluch, podczas gdy rodzice będą mogli bez przeszkód załatwić swoje sprawy.

A w czym pomoże psycholog? Przede wszystkim wyjść z psychicznego dołka czy alkoholikom - wyjść z nałogu. - Często biednych ludzi na terapię nie stać. Naszą ambicją jest, by pomóc człowiekowi kompleksowo. Gdy załatwi swoje konkretne problemy z prawnikiem po lewej, może trafić do terapeuty po prawej stronie budynku - tłumaczy o. Cisowski.

- Wiem, że wśród bezdomnych stworzyła się kiedyś grupa AA. Ale nie mieli się gdzie spotykać, nikt nie chciał im udostępnić lokalu. Tutaj będą mogli - dodaje.
Tłumaczy, że bieda czy bezdomność to często nie tyle lub nie przede wszystkim materialny brak. - Ci ludzie potrzebują poczucia bezpieczeństwa i wsparcia - podkreśla zakonnik. Planuje już stworzenie grup wsparcia dla bezdomnych.

Z parteru w dół i w górę wiodą szerokie schody i winda przystosowana do potrzeb niepełnosprawnych. Dla nich są także osobne toalety. - Teraz, jeśli już się buduje, to porządnie, zgodnie z wymogami unijnymi - tłumaczą zakonnicy.

Na dole, w suterenie będzie obszerna sala konferencyjna, którą będzie można przedzielić ścianką na pół. Będą ją mieć do dyspozycji grupy wsparcia. Okna ze specjalnymi prześwitami wychodzą do góry, dzięki czemu w pomieszczeniu nie brakuje światła.

- Musieliśmy zejść w dół, bo budynek jest niski - wytyczne konserwatora zabytków - tłumaczy zakonnik.
Po drugiej stronie schodów będzie zaś... wystawa muzealnych eksponatów. - W tym miejscu były wykopaliska archeologiczne - mówi o. Henryk. Znaleziono trzy piece garncarskie z XV i XVI w., ozdobne kafle (np. ze św. Jerzym zabijającym smoka) i dobrze zachowane garnki. Teren, na którym stoi klasztor to historyczne Garbary, gdzie od średniowiecza mieszkali i pracowali rzemieślnicy. Garnki i skorupy zakonnicy sami czyścili zanim trafią na ekspozycję.

Na samej górze, na poddaszu będzie pracować administracja Centrum. - Trzeba ton papieru, żeby rozliczyć się z każdej złotówki, którą dostaliśmy w ramach jednego procenta - śmieje się ojciec Cisowski.
Na pomysł centrum braciszkowie wpadli w 2006 roku. - Mieliśmy wtedy 100 tys. zł i niektórzy pukali się w głowę, żeby z taką sumą zaczynać budowę - wspomina ojciec Henryk.

Budowa pochłonie 3 mln zł. - Pokrywamy to ze środków uzyskanych z jednego procenta. W ubiegłym roku dostaliśmy 17 mln - uśmiecha się o. Henryk.
Prace ruszyły 26 sierpnia ubiegłego roku. Uroczyste otwarcie ma nastąpić 23 września br. - we wspomnienie liturgiczne świętego ojca Pio.
Gorąca woda i bułki
Na podwórku obok centrum stoją dwa baraki. W jednym była kuchnia. Zlikwidowana tuż po Wielkanocy, od września przeniesie się do sióstr felicjanek. - Dawaliśmy ludziom gorącą wodę i dwie bułki na osobę - mówi brat Artur Aliszewski, który od siedmiu lat wydaje jedzenie w okienku przy Loretańskiej. - Przynoszą swoją kawę, jakąś zupkę i mają namiastkę ciepłego posiłku - mówi zakonnik.

Normalnej kuchni na Loretańskiej nie można zorganizować - brak zaplecza i warunków. Ale ta, która była, dla przychodzących tu ludzi stanowiła namiastkę ich własnego miejsca. Robili tu kanapki. - Widać, że czuli się tu dobrze - dbali o nią, sprzątali - mówi Agnieszka Lewandowska, wolontariuszka w okienku kapucynów

Niektórzy przychodzili tu nawet, gdy było ich już stać na chleb. Honorowo, nie brali jedzenia, a siedzieli towarzysko. Tu się wpadało rano na śniadanie i pogaduchy, i po południu na kolację. - Oczywiście, boleją nad tym, że nie mają dachu nad głową. Ale można się od nich nauczyć radości z małych rzeczy i życzliwości - mówi Agnieszka Lewandowska.

- Na przykład jeden starszy pan, któremu coś się stało w nogę. Najpierw miał ją w gipsie, a teraz podobno czeka go operacja. Kiedy przychodzi widzę, że utyka, że noga go boli. A on już od progu woła do mnie "jak tam zdrowie". To mnie urzekło, że cierpiący człowiek tak mnie o zdrowie pyta - dodaje Lewandowska.

Przychodziły tu emerytki, których nie stać na posiłki. I biedni ludzie z rozbitych rodzin.
Teraz do września będą jadać u św. brata Alberta przy ul. Reformackiej. A od września u sióstr felicjanek. Zacznie się tam też przystosowywanie budynków do potrzeb przychodni lekarskiej (będą tam leczyć Lekarze Nadziei z ul. Olszańskiej) i łaźni ojców kapucynów (do tej pory działała w drugim baraku przy ul. Loretańskiej, obok kuchni).

Z ich usług będą mogli korzystać nie tylko dotychczasowi bywalcy, ale też np. biedni studenci. - Są tacy, których nie stać na obiad. Im także chcielibyśmy pomóc - mówi o. Cisowski. Dodaje, że zakonnicy będą się starać, aby ta pomoc nie była anonimowa. - Ludzi w przychodni lub kuchni chcemy zarejestrować, żeby potem mogli skorzystać z naszej pomocy w Centrum przy Loretańskiej - wyłuszcza.

Jak podkreśla brat Artur, z początku trudno jest spodziewać się cudów. - Pomagać bezdomnym i biednym nie jest łatwo. Nie wystarczy załatwić pracę, by wszystko wróciło do normy. Często trzeba wiele pracy grupy ludzi - mówi.

Opowiada, że początkowo był załamany, gdy zobaczył jak wygląda pomoc bezdomnym w Krakowie. - Weźmy terapię alkoholową. Co z tego, że człowiek chodzi, skoro mieszka na dworcu i nie ma gdzie nawet porządnie zjeść?

Podkreśla, że trzeba dużo cierpliwości. - Potrzebujący mówi "nie, nie, nie". A potem przychodzi moment, że szuka pomocy. I wtedy, gdy zobaczy wyciągniętą rękę, może się podnieść. My w centrum chcemy im tę rękę podać - podkreśla brat Artur.

Pomagać nie jest łatwo również z innych powodów. Gdy zakonnicy zaczęli budowę centrum, w prasie pojawiły się zarzuty, że budynek zasłoni kościół. - Opisali nas w gazetach. A widzi pani, że nie zasłania. Wszystko jest zgodne z wytycznymi konserwatora zabytków - budynek jest niewysoki, ma tylko parter. Poza tym pokryliśmy dach droższą niż inne materiały miedzią, by potem upodobniła się do dachu kościoła - tłumaczy o. Henryk Cisowski.

Godność w chórze
Czy centrum będzie rzeczywiście ratować ludzi? Brat Artur jest ostrożnym optymistą. Podkreśla, że trzeba się cieszyć małymi rzeczami, bo oczekiwanie na cud może rozczarować. - Jacek, który do nas przychodził, przez kilka miesięcy nie pił. Chodził na terapię. I mówił, że przez to dostrzega wiele drobnych radości, które alkohol mu przesłaniał.

A po pół roku pojechał na festiwal rockowy, poszedł w ciąg i przepadł - opowiada brat Artur. - Ale liczy się też, że darował sobie kilka miesięcy trzeźwego życia - dodaje. Tłumaczy, że w centrum łatwiej będzie pomóc osobom, które naprawdę będą tego chcieć. - To będzie dla nich prawdziwa szansa - podkreśla.

- Często są to ludzie, którzy się potkną i wystarczy ich postawić do pionu, a oni pójdą dalej. Tak jak mężczyzna, który załamał się po śmierci żony. Zaczął pić i zażywać leki. Pomogliśmy mu w terapii, zawieźliśmy do lekarza. Takie małe kroki, ale to przyniosło efekty - mówi ojciec Henryk.

- Jeśli ktoś trafi do centrum, będzie miał kompleksową pomoc. Tym bardziej że my kontaktujemy potrzebującego z konkretną osobą, np. w MOPS, a nie z instytucją - dorzuca Iwona Surmaj.

Okazuje się jednak, że pomoc ludziom w centrum wcale nie musi być konwencjonalna. Do zakonników zadzwoniła ostatnio pani od muzyki, która w Anglii uczyła bezdomnych śpiewu. - I chce tu zrobić chór. Czemu nie? Może to jakiś etap w powracaniu do swojej godności - tłumaczy o. Cisowski. - To nie jest wcale takie głupie. Pamięta pani "Boisko bezdomnych"? No właśnie!

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Graniwid Sikorski
Forum w Obronie Godności Kraków, 05 lipca 2011r.
i Jedności Lokatorów i Bezdomnych
31-564 Kraków Aleja Pokoju 26/102
KRS: 0000-3468-11
Forum w Obronie Praw Emerytów,
Rencistów i Bezrobotnych
31-564 Kraków Aleja Pokoju 26/102
KRS: 0000-3509-68



Pan Jacek Majchrowski

Prezydent Miasta Krakowa

31-004 Kraków Plac Wszystkich Świętych ¾

Szanowny Panie Prezydencie
Forum w Obronie Godności i Jedności Lokatorów i Bezdomnych oraz Forum w Obronie Praw Emerytów, Rencistów i Bezrobotnych występuje o przejęcie przez Gminę Kraków bloków nr 5,9,10 znajdujących się na Osiedlu Złota Jesień w Krakowie. Bloki te należą do Przedsiębiorstwa Usług Hotelarskich i Turystycznych. Spółka z o.o. ul. Fatimska 41a, 31-831 Kraków. To Przedsiębiorstwo jest spółką skarbu państwa. Bloki te winno się skomunalizować i przeznaczyć dla potrzebujących mieszkańców miasta Krakowa. Szczególną uwagę należy przy tym przeznaczyć na grupę emerytów i rencistów. Bloki te nie są zamieszkałe, przeprowadzono w nich remont.
Nie do przyjęcia jest sytuacja, że w blokach tych nikt nie mieszka w sytuacji gdy w Krakowie występuje wielki brak mieszkań komunalnych, a emeryci i renciści nie mają gdzie mieszkać. Także mieszkańcy Domów Pracowniczych na osiedlu Złota Jesień w Krakowie występowali do Rady Miasta Krakowa o przejęcie bloków nr 5,9,10 przez Gminę Kraków i przeznaczenie ich na potrzeby rencistów i emerytów. Podają przy tym, że wcześniejszy zarządca Pan Dyrektor Wojda, planował adaptację bloku nr 12 na osiedlu Złota Jesień na potrzeby emerytów i rencistów. Niestety nie doszło do realizacji tego projektu. Blok adaptowano na hotel, który nie w pełni jest wykorzystany.
Niestety nie poprawia się sytuacja mieszkaniowa najuboższych. Nie widać też oznak, by podejmowane były kroki mogące przynieść w najbliższej przyszłości pozytywną zmianę.
Ta sytuacja jest dotkliwie odczuwana przez osoby o niskich i średnich dochodach. Dlatego też każdą inicjatywę służącą poprawie sytuacji mieszkaniowej należy poprzeć i wcielić w życie.
Forum w Obronie Godności i Jedności Lokatorów i Bezdomnych oraz Forum w Obronie Praw Emerytów, Rencistów i Bezrobotnych w pełni popiera i identyfikuje się z Mieszkańcami Domów Pracowniczych na Osiedlu Złotej Jesieni w Krakowie. Już sama nazwa Osiedla wskazuje, że winni tu znaleźć azyl schorowani i wypracowani emeryci i renciści.
Od władz samorządowych jak i rządowych oczekujemy zrealizowania tej inicjatywy, a nie bezmyślnej prywatyzacji ze szkodą dla jego mieszkańców jak i Gminy Kraków.



Przewodniczący Forum
Za Forum:
Graniwid Sikorski

Otrzymują:
1 x adresat
1 x Wojewoda Małopolski Pan Stanisław KRACIK
1 x Przewodniczący Rady Miasta Krakowa Pan Bogusław KOŚMIDER
1 x Przewodniczący Klubu Radnych PO Pan Grzegorz STAWOWY
1 x Przewodniczący Klubu Radnych PIS Pan Andrzej DUDA
1 x Przewodniczący Klubu Radnych Przyjazny Kraków Pan Bartłomiej GARDA
1 x PUHIT ul. Fatimska 41a, 31-831 Kraków
1 x Biuro Poselskie Pan Ireneusz RAŚ 31-831 Kraków ul. os. Złotej Jesieni 15B
1 x Mieszkańcy Domów Pracowniczych 31-831 Kraków ul. os. Złotej Jesieni
1 x Pan Grzegorz PIOTEREK 31-831 Kraków ul. os. Złotej Jesieni 15c/70
1 x a/a

Wybrane dla Ciebie

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Za duże na MŚP, za małe na korporację. Unia stworzy nową kategorię firm

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Metropolita krakowski z wizytą w Rzymie. Wiadomo, z kim się spotkał

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska