W obu finałach znaleźli się obrońcy trofeum. W Chrzanowskiem, w Żarkach, miejscowi, będący tzw. trzecią siłą wadowickiej okręgówki, podejmują klasę wyżej notowany MKS Trzebinia–Siersza (środa, 23 września, godz. 16). Zdecydowanym faworytem są goście, którzy przecież jeszcze w poprzednim sezonie byli trzecioligowcami. Z kolei gospodarze są beniaminkiem V ligi.
– Ostatnio przez nasz zespół przetacza się grypa jelitowa, więc już w ligowej potyczce, na Michałowiance, nie miałem kilku wiodących graczy _– zwraca uwagę Robert Moskal, trener MKS. – Będę czekał, kto się wykuruje. Bez względu jednak na wszystkie problemy, interesuje nas zwycięstwo. Jesteśmy w trudnym okresie, bo już drugi tydzień gramy mecze co trzy dni, na zmianę ligę i puchary, ale staram się jakoś rotować zawodnikami, żeby zminimalizować obciążenia._
W Oświęcimskiej skład finału jest identyczny jak w poprzedniej edycji. W Nowej Wsi miejscowa Niwa (obecnie V liga) zmierzy się trzecioligową Sołą (środa, 23 września, godz. 16). W finale poprzedniej edycji Niwa przegrał z Sołą 1:3.
Gospodarze po spadku z IV ligi jesienią nie mogą się odnaleźć na boiskach wadowickiej okręgówki, bo są na 12. miejscu. – Własne boisko jest dla nas zaklętym rewirem – zwraca uwagę Kamil Żmuda, trener Niwy. – Wiosną, jeszcze jako czwartoligowcy, nie wygraliśmy na nim meczu. Jesienią też nie wzięliśmy pełnej puli. Czy stać nas na przełamanie z Sołą – pyta retorycznie trener, nawiązując do ligowej porażki z rezerwą oświęcimskiego klubu 0:4.