Kłamią wszyscy politycy. Im bardziej wiarygodnie to robią, tym są skuteczniejsi w mamieniu wyborców. Lech Wałęsa, walcząc o prezydenturę, obiecał zbudowanie w Polsce drugiej Japonii i że da każdemu po 100 mln zł - po denominacji to 10 tys. zł. Jego rywal Aleksander Kwaśniewski obiecał każdemu mieszkanie. Jarosław Kaczyński jako premier zapewnił, że wybuduje 3 mln mieszkań. Podatek Belki - od dochodów kapitałowych - miał obowiązywać trzy lata, a płacimy go do dziś. W 2005 r. PO obiecywała jednolitą 15-procentową stawkę PIT, CIT i VAT. W kampanii wyborczej przyszła premier zapewniała, że w jej rządzie szefem MON nie zostanie Antoni Macierewicz. A wszyscy politycy PiS twierdzili, że Polska jest w ruinie. By miesiąc po objęciu rządów na wieść o zmniejszeniu ratingu, krzyczeć, że gospodarka kwitnie.
Co do kabaretu, to poziom występujących był nierówny. Niektórym myliły się teksty. Minister skarbu Dawid Jackiewicz zarzucał poprzednikom życie w przepychu. Koronnym dowodem miał być wypasiony złoty mercedes, którego miał zażądać jeden z prezesów państwowej spółki. Następnego dnia okazało się, że nie złoty, ale bury i nie wypasiony, tylko klasy E, czyli skromny. Co do rozpasania, to pamiętam jak suka Saba - Ludwika Dorna, szefa MSWiA w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, jeździła rządowymi limuzynami, miała własną asystentkę, a na spacery wyprowadzali ją funkcjonariusze BOR.
Bezkonkurencyjny był Antoni Macierewicz, który, za poprzednich rządów PiS ujawnił raport o likwidacji WSI, z którego żadne oskarżenie się nie potwierdziło i do dziś płacimy odszkodowania pomówionym oficerom. Prawdziwe były tylko nazwiska naszych agentów wywiadu. Tym razem, na dwa miesiące przed szczytem NATO w Warszawie, pan Antoni stwierdził, że Polska była bezbronna, a armia w rozsypce. Ale pod jego rządami jest lepiej. Właśnie skończył rozwalać przetarg na śmigłowiec wielozadaniowy (niedługo nie będziemy mieli żadnego zdatnego do lotu) i przetarg na system antyrakietowy, a wybór systemu łączności odłożył do szuflady. Tworzy za to ochotnicze oddziały obrony terytorialnej, które nas obronią. Szkoda, że nie wspomniał o próbach broni elektromagnetycznej, dokonywanych na Polakach na Śląsku. Byłoby jeszcze śmieszniej.