- To imprezy, podczas których robią zrzutkę na tanie dopalacze, które bez problemów kupują i testują.
Są po nich agresywni, wstają i krzyczą na lekcji, albo całkowicie "zawieszeni", zasypiają, a nauczyciele nie mają z nimi żadnego kontaktu.
Po co je biorą? - Dla "fanu" - śmieje się jeden z uczniów Zespołu Szkół Przemysłu Spożywczego. - Wiemy dobrze, kto co testuje, na przerwach, czy na lekcjach - dodaje jego kolega. - Najczęściej jednak jest to coś do "jarania".
Nauczyciele są bezradni. - Jak mam walczyć z tymi środkami, które choć tak samo niebezpieczne jak narkotyki, są legalne - pyta Rafał Pawłowski, szef Zespołu Szkół Zawodowych "Budostal". - Oczywiście, organizujemy prelekcje dla uczniów o niebezpieczeństwie ich zażywania, ale to za mało. Prawo powinno nam pomagać w tej sprawie, a nie wiązać ręce - dodaje Pawłowski.
Pedagodzy twierdzą, że akcje informacyjne, pogadanki i spotkania z toksykologami i policjantami są istotne, ale ich walka w szkole z dopalaczami mogłaby być znacznie skuteczniejsza. - Gdybyśmy np. mieli prawo zrewidować teczkę ucznia, którego podejrzewamy o handel lub posiadanie mieszanki - sugeruje Anna Ilnicka, polonistka ZSZ "Budostal". - Powinniśmy też mieć narzędzia prawne, by zmusić 18-letniego ucznia do leczenia na toksykologii - dodaje.
Szkoły nie chcą składać broni i próbują walczyć z plagą. Tym bardziej, że wśród uczniów pojawili się już pierwsi sprzedawcy chemikaliów. Oferują je po nieco wyższych cenach, niż te w sklepach. Na początek chcą szkolić nauczycieli i rodziców. - Musimy się jakoś przygotować, bo byłbym naiwny, twierdząc, że uczniowie nie mają styczności z dopalaczami - zauważa Antoni Borgosz, szef Zespołu Szkół Łączności.
Edwarda Banysiowa, wicedyrektorka Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 zapowiada kary. - Jeśli przyłapiemy ucznia z dopalaczem, odbierzemy mu go i wyślemy na badanie toksykologiczne. Jeśli okaże się, że zawiera substancje zakazane, uczeń zostanie zwolniony dyscyplinarne - zapewnia. Środowisko nauczycielskie czeka też na decyzje samorządów i Ministerstwa Zdrowia. Żeby walczyć z plagą, muszą mieć bowiem narzędzia prawne. Klienci sklepów z dopalaczami to głównie uczniowie, choć nie tylko. Właśnie wczoraj na oddziale toksykologii wylądowała 23-latka po zażyciu mieszanki ziołowej. Wiadomo, że były to dopalacze.
Wsp. Joanna Dutka
Radni miasta szykują się do walki
Radni Miasta Krakowa chcą wprowadzić nowe przepisy obowiązujące sklepy z dopalaczami w mieście. W praktyce ma to oznaczać stałe patrole straży miejskiej przed takimi sklepami, wyższy podatek od nieruchomości dla właścicieli wynajmujących lokale na sklepy i comiesięczne kontrole sanepidu. Na poniedziałkowym posiedzeniu komisji praworządności radni spotkają się z Januszem Wiaterkiem, komendantem straży miejskiej, Antonim Nawrotem, dyrektorem wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego, a także Wacławem Orlickim, komendantem policji miejskiej, aby zastanowić się nad sposobami walki z dopalaczami. Agata Tatara, radna PiS, zamierza również przygotować specjalne ankiety, które trafią do uczniów krakowskich szkół. - Chcemy w ten sposób nakreślić skalę zjawiska i na podstawie ankiet stworzyć program edukacyjny, który uświadomi młodym ludziom, jakie niebezpieczeństwo niesie ze sobą zażywanie dopalaczy - wyjaśnia Tatara. 6 października projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, który m.in. przewiduje ograniczenie handlu dopalaczami, trafi pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, a 12.10. na posiedzenie rządu.
Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl
60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu
Najświeższe relacje, najnowsze informacje z Mistrzostw Świata w siatkówce 2010www.trzeciset.polskatimes.pl