Po latach ciszy, od 19 grudnia gorliczanie znów usłyszą dźwięk zatrzymującej się lokomotywy. To już potwierdzone. Pociągi wracają do regionu.
Marcin Kreis, jeden z tych, którzy zabiegali, by skończyć z izolacją Gorlic od kolei, nie kryje satysfakcji. - Zbieramy ekipę, która przejedzie pierwszym kursem całą trasę - zapowiada. - Sukces trzeba w końcu jakoś uczcić - podkreśla.
Rozkład, który pojawił się na stronie PLK, nieco różni się od tego, który był w projekcie. - Niespodzianką jest bezpośredni wagon relacji Gdynia Główna - Zagórz. Będzie on kursował w nocnym pociągu przez Bydgoszcz, Toruń, Łódź, Piotrków Trybunalski, Częstochowę i będzie włączany do pociągu Warszawa - Zagórz na stacji Kraków Główny - dodaje Marcin Kreis.
Połączenie zostało już wpisane do systemu rezerwacyjnego, co oznacza tyle, że od jutra można kupić bilet na trasie Warszawa - Gorlice - Zagórzany. Wprawdzie czas przejazdu - około dziewięciu godzin - pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale można by powiedzieć, że pierwsze koty za płoty. Trasa z Tarnowa do Krakowa cały czas jest remontowana. Jest więc szansa, że w przyszłości, może nie tak odległej, czas przejazdu skróci się, i to znacznie.
Na razie pociąg w okresie świąteczno-noworocznym będzie kursował codziennie oprócz piątków, potem - w weekendy, a od 18 stycznia do 28 lutego również codziennie, następnie na powrót w systemie weekendowym, by w czasie wakacji znowu jeździć każdego dnia.
Niejako w bonusie dostaliśmy zatem szansę na ściągnięcie turystów z Pomorza. I tu piłeczka jest po naszej stronie, głównie samorządowców, którzy powinni wypromować region. Jeśli te działania będą skuteczne, być może przyjeżdżający wysiądą w Zagórzanach, a nie w Zagórzu. - Przyszedł mi do głowy pomysł, by pierwszym pasażerom rozdać jakieś drobne gadżety promujące miasto i region - podpowiada Marcin Kreis.
Grupie „reaktywatorów” nie umknęło uwadze i to, że w sobotę trasą ze Stróż w kierunku Jasła przejechała testowo lokomotywa. - Spalinowa, bowiem założenie jest takie, by na odcinku ze Stróż do Zagórza pociąg był prowadzony właśnie taką maszyną - wyjaśnia Marcin Kreis.
W przeciwnym wypadku, w Jaśle trzeba by przepinać lokomotywę, bowiem trasa w kierunku Zagórza nie jest zelektryfikowana. A tak, w Stróżach, gdy część składu będzie rozpinana - na Zagórz i Krynicę, można to zrobić niejako za jednym zamachem.
Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie połączenia komunikacyjne z Zagórzan do Gorlic. Gdy zapytaliśmy o to burmistrza Rafała Kuklę, odpowiedź miał już gotową. - Północne obejście w sposób naturalny wymusza nową, miejską siatkę komunikacyjną. Oczywiście z uwzględnieniem stacji w Zagórzanach - podkreśla burmistrz.
Odnośnie promocji miasta, też ma kilka pomysłów w zanadrzu. - Moglibyśmy wejść we współpracę z Jasłem, zbudować wspólną ofertę. Coś na zasadzie - wysiądź tu, a otrzymasz bonus, np. zniżkę na obiad. Pomysłów może być wiele. Musimy tylko poczekać, aż cały rozkład będzie gotowy - zapowiada.
Danuta Szpyrka, właścicielka restauracji Stary Dworzec w Zagórzanach, na wieść o pociągu też się cieszy. Zresztą cały czas kibicowała Marcinowi i jego ekipie, która pisała petycje, zbierała podpisy, lobbowała, gdzie tylko się dało. Stacja Zagórzany przestanie być wreszcie stacją tylko z nazwy. - Obowiązkowo musimy przygotować jakieś powitanie, wprawdzie to wcześnie rano, ale myślę, że okazja jest tego warta - zapowiada z radością restauratorka.
Marcin Kreis przypomina, że bój o przywrócenie połączeń trwa od kilku lat. On sam w 2009 roku pierwszy raz przyjechał do Gorlic. Tutaj ożenił się z gorliczanką. Chce walczyć, by region nie był zaściankiem.
