Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po naszym artykule naukowcy z Politechniki chcą pomóc małej Oli

Katarzyna Janiszewska
Pani Agnieszka i Ola chętnie spotkają się z naukowcami. Bo zawsze warto próbować i wierzyć, że będzie lepiej
Pani Agnieszka i Ola chętnie spotkają się z naukowcami. Bo zawsze warto próbować i wierzyć, że będzie lepiej Andrzej Banaś
Agnieszka Barańska z Olkusza, mama 10-letniej Oli chorej na przepuklinę oponowo-rdzeniową, nie kryła wzruszenia, gdy okazało się, że są ludzie dobrej woli. Artykuł w poniedziałkowym wydaniu "Gazety Krakowskiej" o dziewczynce i jej dzielnej mamie przeczytali naukowcy z Politechniki Krakowskiej. I bez namysłu zdecydowali: trzeba Oli pomóc. Teraz wszystko zależy od tego, czy urządzenie, które skonstruowali, będzie się dla niej nadawać.

- Od dawna chciałem wyjść z naszym projektem do ludzi - mówi prof. Stanisław Mazurkiewicz, który koordynował projekt. - To fajne, kiedy człowiek widzi, że może pomóc dzieciom.

- Bardzo chętnie się spotkam z lekarzami i naukowcami, bo zawsze warto próbować - mówi Agnieszka Barańska, która jak lwica walczy o poprawę stanu zdrowia Oli. - Cieszę się z takiej wspaniałej reakcji zupełnie obcych ludzi - dodaje.

Olkuscy lekarze całą ciążę przekonywali Agnieszkę, że urodzi zdrowego syna. Okazało się, że się mylą, a wada Oli jest wykrywalna od piątego tygodnia ciąży. Lekarze tłumaczyli, że to wina starego ultrasonografu...

Dziewczynka cierpi na przepuklinę oponowo-rdzeniową. Ma wodogłowie, chore nerki, garb na plecach, powracające infekcje, nie może chodzić. Szansą dla niej jest specjalny aparat, który wymusza ruch nóżek. Dzięki temu Ola (za pomocą kul lub balkonika) będzie mogła chodzić. Sprzęt jest bardzo drogi, kosztuje 32 tys. zł, a pani Agnieszce udało się zebrać dopiero połowę tej kwoty.

I w tym momencie pojawiają się inżynierowie z PK, którzy wspólnie z ortopedami z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu skonstruowali urządzenie wspomagające chód dzieci z porażeniem kończyn dolnych. Jest to tzw. orteza reciprokalna, wspomagana mechatronicznie. Jej innowacyjność polega na tym, że wyposażono ją w mechanizm ułatwiający stawianie kroków. Znajduje się on pod butem. Gdy dziecko staje na prawej nodze, do silniczka dochodzi sygnał z poleceniem wyrzutu lewej nogi - i tak na zmianę.

Już kilkanaście lat temu na PK dotarło amerykańskie urządzenie, tzw. parawalker. Inżynierowie oparli się na tamtym wzorze i stworzyli własny aparat. Z ortezy korzysta już dwójka dzieci w Małopolsce.

Wykonanie aparatu zajmuje ok. 1,5-2 miesiące. Teraz najważniejsze to stwierdzić, czy z racji ewentualnych deformacji kolan, stóp, przykurczów mięśni aparat będzie dobry dla Oli. Dr Wojciech Radło, ortopeda, zaprasza dziewczynkę na konsultację i badanie, które deklaruje przeprowadzić bezpłatnie.

- Zrobiliśmy coś fajnego, a i koszt naszej ortezy jest znacznie niższy niż ten, o którym czytałem w artykule - mówi dr Radło. - Bez wspomagania elektronicznego zmieścimy się w kwocie 8 tys. zł, a ze wspomaganiem to jakieś 17-18 tys. zł. Z tego trzy tysiące refunduje Narodowy Fundusz Zdrowia - dodaje.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska