Do pożaru doszło w niedzielę o świcie. Jak informowaliśmy wczoraj łunę około godz. 6 rano zobaczyli policjanci jadący na niedzielną służbę. Byli to st. asp. Tomasz Romanek, sierż. szt. Łukasz Majewski oraz st. sierż. Jakub Kuczma z II kompanii Oddziału Prewencji Policji w Krakowie. Natychmiast podjechali do płonącego domu.
Na miejscu przed budynkiem zastali dwóch domowników. Z rozmowy z nimi wynikało, że dom zamieszkują dwie rodziny, a sześć osób pozostawało jeszcze w płonącym domu. Policjanci zaalarmowali straż i rozpoczęli ewakuację domowników. Udało się wyprowadzić wszystkich i wynieść pięć butli z gazem, które służyły do zasilania piecyków ogrzewających pomieszczenia.
- Ogień pojawił się wokół komina, trawił dach i zaczął obejmować lewą stronę domu. Płonęła sucha więźba dachowa - relacjonowali strażacy.
Ogień gasiło osiem jednostek. Jako pierwsza na miejsce dotarła jednostka OSP Miłocice. Tuż za nimi na miejscu pojawiła się OSP Poskwitów. Potem docierały kolejne zastępy strażackie: OSP Sieciechowice, OSP Słomniki, OSP Widoma, OSP Maszków oraz strażacy zawodowi z JRG 5 Kraków, JRG 7 Kraków i oficer operacyjny Stanowiska Kierowania Komendy Miejskiej. Z pomocą dla mieszkańców płonącego domu przybyły dwa zespoły ratownictwa medycznego, policja i pogotowie energetyczne.
Nikt z domowników nie został poparzony i nikt nie miał - w ocenie strażaków - oznak zatrucia czadem. - W tym domu mieszkały dwie rodziny. Najmłodsza z domowników to uczennica średniej szkoły. Z pożaru wszyscy wyszli cało. Ale w wyniku tych dramatycznych przeżyć jedna z osób poczuła się źle i została zabrana do szpitala - mówi Genowefa Domagała, sołtys Domiarek.
Pomoc dla pogorzelców zorganizowali samorządowcy z gminy Iwanowice. - Dwoje mieszkańców zostanie umieszczonych w lokalu socjalnym. A dla sześcioosobowej rodziny został wynajęty dom w Zaborzu - sąsiedniej wiosce w gminie Słomniki - informuje pani sołtys.
Strażacy po ugaszeniu ognia zaczęli rozbiórkę spalonej konstrukcji dachu. Jak dowiedzieliśmy się w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego w Krakowie inspektorzy tej jednostki byli w Domiarkach już w dniu pożaru. Robili badania domu, żeby ocenić, czy nada się go odbudować.
- Byłam w tymczasowym miejscu zamieszkania tych rodzin. Stracili bardzo dużo, bo część dobytku została spalona, część zalana w czasie gaszenia. Po spokojnym ocenieniu sytuacji będziemy w naszej wiosce i gminie organizować zbiórki, żeby pomóc w odbudowie domu - zapowiada Genowefa Domagała.
Nowy dom w Michałowicach spłonął doszczętnie, a z nim samoch...
NASZE NAJLEPSZE MATERIAŁY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Escape roomy i kontrole straży pożarnej po tragedii w Koszalinie