FLESZ - Kiedy dostaniesz pieniądze za rozliczenie PIT? To zależy od Ciebie.
- Gorlice. Stary szpital zmienia swoje oblicze
- Album „Kolej na Stary Dworzec”, czyli doprawiona historia
- Tu niemal codziennie jest małe Boże Narodzenie ZDJĘCIA
- Zakonnik miał wysyłać ministrantowi pornograficzne zdjęcia
- Klęczany. Gmina wydała milion złotych. Mają przedszkole
- Gorlice. Adam P. skazany za łapówkarstwo
Feralne miejsce, bo inaczej naprawdę nie da się tego nazwać, jest tuż przy drodze powiatowej przez wieś. Kawałek za gorzelnią, która – nomen omen, też od dawna nie działa. Stosy eternitowych płyt, które zostały po rozbiórce obiektu, były początkowo zabezpieczone folią. Taką samą jak ta do okręcania przesyłek. Pewnie na początku zdawało to egzamin, ale ten czas dawno minął. Z folii zostały strzępy. Eternitowe płyty są więc na wierzchu. Niektóre są już mocno połamane.
- Interweniowałem w tej sprawie w wielu miejscach, ale na razie bez echa – skarży się Władysław Stępień, mieszkaniec Kobylanki. - Azbestowe płyty zaczynają się kruszyć, a przecież dookoła słyszy się o tym, że trzeba odchodzić od takich materiałów, utylizować w specjalistycznych warunkach, bo mają fatalny wpływ na nasze zdrowie – przekonuje.
Na miejscu okazuje się, że stosów z płytami jest kilka. Jakby tego było mało, ktoś najwyraźniej zaczyna sobie tam robić dzikie wysypisko śmieci. Tuż przy wjeździe ktoś zostawił torbę z plastikowymi resztkami. Tylko patrzeć, jak dołączą do niej kolejne, tym bardziej że już teraz leży tam mnóstwo butelek po napojach. Małe, duże, mniej i bardziej firmowe - plastik wala się ma gęsto. Czyżby ktoś organizował tam biesiady?
- Najpierw walczyliśmy o usunięcie budowlanej ruiny, czy teraz to samo będzie z azbestem – zastanawia się mężczyzna.
Nie chodzi tylko o kwestie estetyczne, ale przede wszystkim, wspomniane już na początku, zdrowotne. Nie ma problemu, gdy płyty są całe, gorzej, jednak gdy zaczynają kruszeć albo ktoś próbuje je łamać i azbestowy pył dostaje się do naszych płuc. Ma wtedy postać mikroskopijnych igieł, co w konsekwencji może doprowadzić do trudnego w leczeniu nowotworu opłucnej. Andrzej Skowronek, sołtys Kobylanki, z którym rozmawialiśmy, przyznaje, że sprawę zna. I nie jest mu obojętna. W sobotę tamtędy przejeżdżał.
- Będę robił wszystko, by sprawę wreszcie rozwiązać – deklaruje.
Gminy od kilku lat organizują akcje usuwania azbestu. Można się zgłosić, przyjedzie specjalistyczna firma i zabierze niebezpieczny odpad. W sprawie pechowego składowiska rozmawialiśmy z Janem Przybylskim, wójtem gminy. Jak się okazało, też temat nie jest mu obcy. Wspomniał o programach związanych z usuwaniem azbestu, z których korzystali mieszkańcy.
- Wystarczyło się zgłosić – przypomina.
Przybylski zapowiada, że gdy tylko pojawi się kolejna taka możliwość – gmina zrobi wszystko, by stosy eternitu zniknęły. My też będziemy trzymali rękę na pulsie.
