Proces dotyczący ataku na dwie młode kobiety, do którego doszło w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2017 roku w Katowicach, rozpoczął się w lutym tego roku w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Sebastian K. rozbitą butelką pociął twarze 18-letniej wówczas kobiety i jej o 6 lat starszej koleżanki.
Pociął twarze tulipanem
Mężczyzna został oskarżony o usiłowanie zabójstwa i równocześnie spowodowanie trwałego zeszpecenia u jednej z pokrzywdzonych oraz spowodowanie obrażeń ciała w postaci 2 ran u drugiej z młodych kobiet. Dwaj kolejni mężczyźni - Adrian O. i Dawid D. odpowiadali natomiast za pobicie dwóch mężczyzn, kolegów pokrzywdzonych kobiet.
Zobacz wideo:
(TVN24/X-News)
Dziś (24 lipca) mecenas Bartosz Palczewski, obrońca Sebastiana K., w mowie końcowej wnosił o zmianę kwalifikacji prawnej. Podkreślał, że K. nie miał zamiaru zabić kobiet, dlatego nie można w tym przypadku mówić o usiłowaniu zabójstwa.
Sam Sebastian K. jeszcze raz przeprosił pokrzywdzonych. Prosił o łagodny wymiar kary. Adrian O. i Dawid D. chcieli natomiast uniewinnienia. Ten drugi stwierdził, że nie przedstawiono dowodów, które miałyby świadczyć o jego winie.
Już 26 czerwca mowę końcową wygłosił natomiast m.in. prokurator Artur Ott z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, który mówił, że może z czystym sumieniem podtrzymać przedstawione wcześniej zarzuty. Podkreślał, że nie można wierzyć w wyjaśnienia oskarżonych dotyczące zdarzenia w centrum Katowic. Nawiązując do ataku rozbitą butelką, dodał, że każdy, kto mierzy w takie miejsce tego typu narzędziem, musi przewidzieć to, że może zadać śmiertelny cios. To świadczy o tym, że oskarżony Sebastian K. chciał zabić. Oskarżyciel zwracał także uwagę na kryminalną przeszłość mężczyzny, który był w przeszłości karany za kradzież, jazdę pod wpływem alkoholu, znieważenie funkcjonariuszy policji, pobicie czy też kradzież z włamaniem.
- Do tej pory Sebastian K. otrzymywał „penitencjarne klapsy”. W przypadku oskarżonego jest już za późno na takiego klapsa. Musi to być zatem solidne „lanie penitencjarne” - podsumował prokurator Artur Ott.
Czytaj więcej:
Pociął młode kobiety rozbitą butelką w Katowicach. Dostał wyrok. Prokurator: Musi to być solidne „lanie penitencjarne”
Mecenas Arkadiusz Ludwiczek, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (jednej z młodych kobiet, które zostały pocięte rozbitą butelką), wskazywał, że gdyby cios tzw. tulipanem został zadany nieco niżej, to najprawdopodobniej doszłoby do tragedii.
- Alkohol szkodzi ludziom i chodzi nie tylko o zdrowie. Oskarżeni, a w szczególności Sebastian K., przez alkohol zniszczyli sobie życie, nie mówiąc już o tym, że próbowali zniszczyć życie innym osobom - mówił mecenas Ludwiczek.
Sąd ostatecznie uznał, że rzeczywiście w tym przypadku nie ma mowy o usiłowaniu zabójstwa i zmieniono kwalifikację prawną na udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia.
- Pokrzywdzona tak naprawdę nie widziała momentu zamachnięcia się Sebastiana K. Dlatego też trudno uznać, że oskarżony celowo wybrał sobie tę pokrzywdzoną, aby dokonać zabójstwa - podkreślała sędzia Joanna Sienkiewicz.
Jeśli chodzi o Adriana O. i Dawida D. sąd uznał, że nie można wierzyć ich wyjaśnieniom. W przypadku tych dwóch oskarżonych orzeczono takie kary, o jakie wnosił prokurator.
Sąd skazał Sebastiana K. na 8 lat więzienia. Mężczyzna ma także zapłacić jednej z pokrzywdzonych zadośćuczynienie w wysokości 50 tysięcy złotych, a drugiej nawiązkę w wysokości 5 tysięcy złotych. Sąd orzekł również karę 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na - odpowiednio - 2 i 3 lata oraz kary grzywny dla Dawida D. i Adriana O. Ten drugi ma zostać ponadto objęty dozorem kuratora. Obaj mają też zapłacić nawiązki pobitym mężczyznom (kolegom pokrzywdzonych kobiet). Wyrok nie jest prawomocny.
Mecenas Bartosz Palczewski po wyjściu z sali sądowej podkreślał, że prokurator na wyrost przyjął, że w przypadku Sebastiana K. można mówić o usiłowaniu zabójstwa. - Oskarżony nie miał motywu, by próbować zabić jedną z pokrzywdzonych - mówił mecenas. Dodał, że zastanowi się nad apelacją.
Prokurator Artur Ott przekazał, że zwróci się o pisemne uzasadnienie wyroku. Nie wyklucza bowiem apelacji.
- Sąd przyjął, że nie było to pobicie pokrzywdzonych, tylko bójka. W takim wypadku teoretycznie wszyscy uczestnicy odpowiadają jako sprawcy, a w tym momencie taką odpowiedzialność powinny zatem ponosić także pokrzywdzone. Dlatego w tym zakresie nie mogę zgodzić się z wyrokiem - podkreślał prokurator Ott.
Mecenas Arkadiusz Ludwiczek stwierdził, że jest zadowolony z tego, że sąd uznał winę oskarżonego. Dodał jednak, że również zastanawia się nad apelacją ze względu na kwalifikację prawną.
**Obserwuj autora na Twitterze TWITTER_FOLLOW https://twitter.com/PatrykDrabek
**
MASZ CIEKAWĄ INFORMACJĘ, ZROBIŁEŚ ZDJĘCIE ALBO WIDEO?
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego?
PRZEŚLIJ WIADOMOŚĆ NA [email protected]
DZ24 WIADOMOŚCI CZYTELNIKÓW I INTERNAUTÓW
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE: