Maj 2010. Spiętrzona woda wyrywa tu kawał wału. Trwa ewakuacja mieszkańców okolicy. Jednocześnie setki ludzi - cywile, urzędnicy, wojsko, straż pożarna - walczą o to, aby woda nie wylała. Wyrwę zatykają 55 tysiącami worków z piaskiem. Akcja trwa non stop 40 godzin.
Ekolodzy: Ten plan przeciwpowodziowy nie uchroni przed wodą!
- Dziś wielu mieszkańców zastanawia się, czy było warto - mówi z żalem Joanna Kostrz z Urzędu Gminy. - Bo gdyby Wisła wtedy wylała, to pieniądze na odbudowę linii brzegowej pewnie znalazłyby się prędzej.
Zarządcą wałów w tym miejscu jest Małopolski Zarząd Melioracji, a koryta rzeki - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie. Ten pierwszy wyliczył koszty naprawy wałów wraz z regulacją rzeki i rekultywacją terenu. To ok. 20 milionów złotych. Te dwie jednostki miałyby tymi kosztami się podzielić. Problem w tym, że obu brakuje pieniędzy.
- Te miliony straszą - z rozbrajającą szczerością komentuje Tomasz Sendak z RZGW. Mężczyzna przyznaje wprawdzie, że sytuacja w Kłokoczynie jest alarmująca, ale takich miejsc w województwie jest znacznie więcej. A pieniędzy nie starczy na wszystko. - O tym, czy otrzymamy pomoc zewnętrzną na prace, dowiemy się za kilka tygodni - zapowiada.
Tymczasem mieszkańcy i urzędnicy gminni z niepokojem oczekują wiosennych roztopów. - Wał jest zabezpieczony tylko prowizorycznie, więc każde podniesienie stanu wody stanowi niebezpieczeństwo - zauważa Marian Paszcza, dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego.
- Boję się, że kolejnym razem to miejsce nie wytrzyma - Szymon Łytek, wójt Czernichowa, wskazuje bezradnie na sypiący się wał. - A jeśli tak się stanie, zalane będą aż cztery miejscowości: Kłokoczyn, Rusicice, Przeginia Narodowa i część Czernichowa - wylicza wójt.
O zabezpieczenie wału ma jednak zamiar walczyć do końca. Wspiera go sołtys Kłokoczyna, urzędnicy gminni i powiatowi. - Nie poddamy się - obiecują.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pobił kobietę, dostał maczetą w pośladek i kolano