https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podborze. Zburzyli most i zniknęli [ZDJĘCIA, WIDEO]

Robert Gąsiorek
Przebudowa przeprawy przez Breń w Podborzu miała zakończyć się jeszcze w połowie grudnia. Ekipa remontowa zdążyła rozebrać stary most i zeszła z placu budowy. Mieszkańcy są wściekli

Mieszkańcy Podborza od połowy grudnia mieli kursować po nowym moście między brzegami rzeki Breń. Stary na drodze powiatowej został rozebrany, ale nowy wcale szybko nie powstanie, bo ekipa budowlana spakowała manatki i zostawiła po sobie pobojowisko.
Ludzie mogą pokonać rzekę tylko dzięki prowizorycznej kładce dla pieszych. Samochód nią nie przejedzie. Trzeba nadkładać 10 km, by dostać się do stolicy gminy w Oleśnie.
- Zostawiono nas na lodzie. To jakaś kpina - bulwersuje się Zbigniew Kilian z Podborza.

Daleki objazd

Odkąd w październiku zaczął się remont mostu, mieszkańcy skazani zostali na karkołomne objazdy dziurawymi jak sito drogami do urzędu albo lekarza w Oleśnie.
- Do Olesna mieliśmy 4 km, a teraz musimy jechać o 10 km dalej. Córka ma codziennie praktyki w sklepie w Oleśnie. W jej samochodzie od dziur psuje się już zawieszenie, które naprawiane było na początku roku - podkreśla Kilian.
Wszyscy liczyli, że jakoś dotrwają do połowy grudnia, kiedy nowy most miał być gotowy. Tymczasem do wiosny na pewno nie powstanie, a nieprzejezdne zimą lokalne drogi mogą odciąć Podborze od świata.

Zastępczy? Nie opłaci się

Starostwo w Dąbrowie Tarnowskiej winę za problemy z mostem zarzuca na wykonawcę remontu.
- Firma, która wygrała przetarg, rozpoczęła prace 5 października. Wykonali roboty rozbiórkowe, a później chcieli rozpocząć budowę wbrew projektowi technicznemu i specyfikacji warunków zamówienia. Nie wyraziliśmy na to zgody - twierdzi Marek Kopia, wicestarosta dąbrowski.
Umowa z wykonawcą wygasła 15 grudnia. Starostwo ma zamiar naliczyć kary za opóźnienia inwestycji wartej ponad 1,3 mln zł. Na początek roku zapowiada rozpisanie nowego przetargu na most. Mieszkańcy Podborza domagają się, by przez Breń przerzucono już teraz tymczasową przeprawę dla samochodów. Urzędnicy starostwa uważają, że byłoby to jednak nieopłacalne.
- Kiedy ludzie zaczną dochodzić odszkodowań za zniszczone auta albo dojdzie do tragedii, wtedy może zmienią zdanie - pomstuje Zbigniew Kilian.

Weszli bez zgody

W najgorszej sytuacji są ci, którzy mieszkają najbliżej mostu.
- Mam rozebrane ogrodzenie i podkopany dom. Jak przyjdzie większy deszcz, to wodę będę miała pod samymi drzwiami, ale nikogo to nie obchodzi - narzeka Halina Oracz. Kobieta twierdzi, że nikt jej nie uprzedzał o budowie mostu.
- Weszli po prostu na moją działkę i wszystko zniszczyli - kręci głową. W podobnej sytuacji jest jej sąsiad Grzegorz Kinel.
- Obok domu, gdzie wcześniej był ładny trawnik, teraz mam stertę ziemi oraz elementy zbrojeniowe mostu. Nikt nie pytał, czy może wejść na mój teren - nie kryje.

Autor: Robert Gąsiorek

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

W
Władysław
Nie możemy bez żadnych ustaleń wejść na cudzą posesję. Zanim rozpoczniemy prace, musimy uzyskać zgodę właściciela sąsiedniej nieruchomości, budynku lub lokalu na wejście oraz uzgodnić z nim przewidywany sposób, zakres i terminy korzystania z tych obiektów. Niekiedy konieczne będzie również ustalenie ewentualnej rekompensaty z tego tytułu.
Jeżeli sąsiad nie zgodzi się na wejście na swój teren, pozostaje nam złożenie wniosku we właściwym urzędzie, najczęściej składamy go u starosty. W terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku starosta rozstrzyga, w drodze decyzji, czy wejście na teren sąsiada jest rzeczywiście niezbędne. Jeżeli uzna zasadność naszego wniosku, wyda decyzję, w której jednocześnie określi granice niezbędnej potrzeby oraz warunki korzystania z sąsiedniego budynku, lokalu lub nieruchomości.
To, że otrzymaliśmy zgodę na wejście od sąsiada czy starosty, nie oznacza, że możemy instalować na sąsiednim terenie nowych elementów budowlanych, które tam pozostawimy. Należy pamiętać, że po zakończeniu prac przygotowawczych czy robót budowlanych, przeprowadzonych na sąsiednim terenie, jesteśmy zobowiązani naprawić szkody powstałe w wyniku korzystania z sąsiedniej nieruchomości. Zasady określa Kodeks Cywilny, a ewentualne spory rozstrzyga sąd cywilny.
Prawo Budowlane wyraźnie określa, że pierwszym krokiem powinno być polubowne międzysąsiedzkie uzyskanie zgody. Dopiero jeżeli sąsiad nam odmówi, możemy wystąpić z wnioskiem o wydanie decyzji w sprawie niezbędności wejścia na teren sąsiedni. Warto więc dysponować pisemną prośbą, którą złożyliśmy sąsiadowi wraz z jego negatywną odpowiedzią – dokumentując w ten sposób fakt, że przed złożeniem wniosku u starosty staraliśmy się sprawę załatwić polubownie.
G
Gość
Nic tak nie jednoczy wsi jak "bida". czytając wypowiedzi wiejskich "autorytetów" nasuwa mi się jedno pytanie. Czy Pan Grzegorz zgłosił wtargnięcie firmy na swój teren? A jeśli tak to zaraz na drugi dzień. A jeśli nie to dlaczego? Gdyby "chłop" przejechał przez ta działkę traktorem byłaby wielka awantura a tu firma przez kilka tygodni masakruje mu teren a on nigdzie tego nie zgłasza. A może jednak była umowa ale "cicha"
m
mieszkaniec
Codziennie do pracy skazany jestem na przejazd tym feralnym objazdem. Jest to 10 km nadrobionej drogi w fatalnych warunkach .Brak poboczy, nierówności powybijane dziury, oraz sama w sobie wąska droga stwarza ogromne niebezpieczeństwo kolizji czy też wpadnięcia do rowu. O stanie technicznym samochodu już nie wspominając . Pytanie czy jeśli dojdzie do kolizji to kto będzie ponosił winę ? Niestety na pewno nie władza, która w tej kwestii jest bardzo opieszała. Koszt zastępczej kładki to ok 30 tys zł, która mogła by powstać w przeciągu dwóch tygodni. A sprawa budowy nowego mostu może trwać nawet 2 lata ( sprawa w sądzie , rozpisanie nowego przetargu, sama budowa). Podejrzewam że ludzie którzy nie mają tak jak ja wyjścia i jeżdżą tą drogą za same remonty samochodów zaplacą niezmiernie więcej, a lokalny sklepik zwyczajnie upadnie. Ale tak jak mówiłem los zwykłych ludzi jest zbyt drogii. Przykre jest to dla mnie jako młodego człowieka taka obojętność ludzi którzy głoszą że są głosem ludu który ich wybrał .
m
mieszkaniec
Codziennie do pracy skazany jestem na przejazd tym feralnym objazdem. Jest to 10 km nadrobionej drogi w fatalnych warunkach .Brak poboczy, nierówności powybijane dziury, oraz sama w sobie wąska droga stwarza ogromne niebezpieczeństwo kolizji czy też wpadnięcia do rowu. O stanie technicznym samochodu już nie wspominając . Pytanie czy jeśli dojdzie do kolizji to kto będzie ponosił winę ? Niestety na pewno nie władza, która w tej kwestii jest bardzo opieszała. Koszt zastępczej kładki to ok 30 tys zł, która mogła by powstać w przeciągu dwóch tygodni. A sprawa budowy nowego mostu może trwać nawet 2 lata ( sprawa w sądzie , rozpisanie nowego przetargu, sama budowa). Podejrzewam że ludzie którzy nie mają tak jak ja wyjścia i jeżdżą tą drogą bedą za same remonty samochodów zaplacą niezmiernie więcej, a lokalny sklepik zwyczajnie upadnie. Ale tak jak mówiłem los zwykłych ludzi jest zbyt drogii. Przykre jest to dla mnie jako młodego człowieka taka obojętność ludzi którzy głoszą że są głosem ludu który ich wybrał .
z
zgr-edo
Panie Macierewicz pomóż kaczystowskim wyborcom !!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska