Ogień jako pierwsze zauważyły, kilka minut po godzinie 6 rano dwie mieszkanki Witowa, które jechały właśnie do pracy w Zakopanem.
- Stanęłyśmy na poboczu i nagle zobaczyłyśmy jak z całkowicie płonącego budynku wychodzi mężczyzna - mówi jedna z nich. - Poszkodowany cały płonął. To my wezwałyśmy na miejsce straż pożarną i karetkę. Do przybycia medyków pomagaliśmy poparzonemu mężczyźnie.
>> Czytaj więcej o bohaterskich kobietach
Zdaniem zakopiańskich strażaków w Witowie - wbrew pierwszym ustaleniom nie doszło do wybuchu. - Szałas stanął w płomieniach, ale nie na skutek wybuchu butli gazowej - mówi Andrzej Król Łęgowski, rzecznik prasowy zakopiańskiej komendy PSP. - Butla została wyniesiona z budynku w nienaruszonym stanie. W chwili obecnej próbujemy ustalić przyczyny pożaru. Na miejscu pracowało pięć zastępów strażackich. Budynek mimo ich poświęcenia spłonął doszczętnie.
Niepokojące informacje cały czas dochodzą natomiast z krakowskiego Szpitala im. Rydygiera. To właśnie tam trafił poszkodowany w pożarze góral. Około 80-letni mężczyzna cały czas walczy o życie. Według nieoficjalnych informacji ma poparzone około 90 procent ciała.
Follow https://twitter.com/dziennipolski