Pandemia dała się lecznicom we znaki. Duża część z nich już teraz i tak mierzy się z milionowym zadłużeniem. Podwyżki za energię jeszcze pogorszą ich i tak już kiepską sytuację finansową. W tym roku ceny za prąd dla indywidualnych odbiorców wzrosną o 24 proc., a ceny za gaz aż o 54 proc. Placówki służby zdrowia nie mają jednak stawek chronionych przez Urząd Regulacji Energetyki, więc w ich przypadku, co pokazuje przykład świdnickiego szpitala, podwyżki mogą być gigantyczne.
Szpital specjalistyczny im. S. Żeromskiego w Krakowie już teraz ma 60 mln długu.
- Sytuacja rysuje się czarno. Podwyżki nie kończą się tylko na gazie i prądzie. My jesteśmy o tyle w dobrej sytuacji, że ogrzewanie mamy z sieci ciepłowniczej. Wciąż jednak rosną ceny innych usług, m.in. utrzymania czystości, utylizacji odpadów, ochrony - mówi nam dyrektor Jerzy Friediger.
Dla szpitalnego budżetu oznacza to, że z kasy trzeba będzie wydać o 6 mln więcej.
- Nie mamy na czym oszczędzić. Ponad 80 proc. naszych kosztów to koszty stałe, które musimy ponieść. Oczywiście można zwolnić personel, ograniczyć liczbę łóżek, ale to droga donikąd - twierdzi dyrektor.
Skala podwyżek zależy od wielu czynników - czy kończą się w danym roku umowy z dostawcami energii, produktów czy usług oraz tego, w jaki sposób np. ogrzewane są szpitale.
- Jesteśmy o tyle w dobrej sytuacji, że umowę na dostawę energii elektrycznej podpisaliśmy w listopadzie ubiegłego roku. Cena wzrosła o około 140 proc. W porównaniu do podwyżek z jakimi mierzą się inne szpitale, ten wzrost nie jest tak drastyczny. Za prąd zapłacimy około 1,2 mln więcej. Jest jednak wiele placówek, dla których ceny podskoczyły o kilkaset procent. Jeśli chodzi o energię cieplną, to mamy przyłącze do Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Liczmy na zapowiadane wsparcie ze strony rządu - mówi nam Bogdan Kaleta, główny księgowy w Szpitalu Dziecięcym św. Ludwika w Krakowie.
O trudnej sytuacji szpitali mówi także rzecznik szpitala wojewódzkiego w Tarnowie. Dyrekcja placówki policzyła, że rachunki za gaz podskoczą im z 3 do 8 mln złotych. Z kolei za prąd zapłacą o 1,5 mln więcej. - Budżet naszego szpitala nie jest przygotowany na takie podwyżki - przyznaje Damian Mika, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Tarnowie.
Podwyżki cen prądu i gazu dla szpitali oznaczają ryzyko wpadnięcia w spiralę zadłużenia. A jakie skutki mogą być dla nas, pacjentów? - Mówiąc w skrócie: pieniądze, które powinny być wykorzystane na leczenie, będą musiały zostać przesunięte na pokrycie kosztów, czyli na podwyżki, na które zarządzający nie mają wpływu i są od nich niezależne - tłumaczy szef jednej z małopolskich lecznic.
- Pacjent będzie dłużej czekał w kolejce, a szpitale odnotują kolejne straty finansowe, co wpłynie na ich wyniki finansowe, które ciągle utrzymują się na ujemnym poziomie.
Skargi dyrektorów placówek medycznych przyniosły skutek - w ubiegłą środę minister aktywów państwowych Jacek Sasin ogłosił, że jego resort przygotował rozwiązania dotyczące spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot oraz instytucji publicznych a więc - szpitali, szkół, domów pomocy społecznej czy przedszkoli, "czyli miejsc, dla których podwyżki gazu są najbardziej dotkliwe".
W czwartek Sejm jednogłośnie uchwalił ustawę, która ma gwarantować ochronę odbiorców gazu, zakładającą m.in. zamrożenie w 2022 r. stawek taryf na gaz oraz objęcie ochroną taryfową m.in. placówek ochrony zdrowia.
Chodzi więc nie tylko o szpitale, ale także przychodnie i gabinety, które mają umowy z NFZ. Te szpitale, przychodnie i gabinety, które świadczą wyłącznie prywatne usługi, zapłacą za gaz podwyższone stawki. Dla placówek ochrony zdrowia, które realizują umowy z NFZ i złożą odpowiednie oświadczenie, ceny gazu zostaną więc zamrożone. Projekt przewiduje, że gdyby w trakcie 2022 r. doszło do obniżek cen poniżej tych z taryfy sprzedawcy z urzędu, to zastosowanie będą miały te niższe ceny. Wykluczone jest zaś podwyższenie cen i stawek taryfowych paliwa gazowego w 2022 roku.
Teraz ustawa trafi pod obrady Senatu.
