Z naszych informacji wynika także, że w sprawie jest pięciu świadków niejawnych, tzw incognito. To zapewne funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy od pewnego momentu inwigilowali poczynania mężczyzny. W rękach śledczych jest też korespondencja mailowa, jaką Brunon K. wymieniał z agentami ABW.
Wiadomo także, że mężczyzna przeprowadzał szkolenia dla, jak mu się wydawało, zwerbowanych przez niego osób. Z czasem zaczął podejrzewać, że mogą mieć coś wspólnego z policją, ale nie przypuszczał, że to agencji służb specjalnych.
Brunon K. do 9 maja br. pozostanie w areszcie chociaż jego obrońcy proponowali zamianę najsurowszego środka izolacyjnego na poręcznie majątkowe. Miało nim być zajęcie hipoteki nieruchomości na kwotę 170 tys. zł. Sąd na to się jednak nie zgodził. Teraz przez kolejne trzy miesiące śledczy będą czekać na ekspertyzy biegłych. Liczą także na uzyskanie informacji od służb specjalnych i instytucji z kilku europejskich państw min. z Niemiec, Czech, Austrii oraz Belgii, gdzie Brunon K. chciał kupować broń. W sprawie jest także dwóch innych podejrzanych, z jednym z nich miał wymieniać informacje posługując się umówionym szyfrem. Prokuratorzy sprawdzają ten wątek.
W śledztwie 45-letni Brunon K., pracownik Uniwersytetu Rolniczego z Krakowa częściowo przyznał się do winy. Potwierdził, że prowadzał szkolenia dla osób, które zwerbował oraz do przeprowadzania próbnych detonacji. Podał, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określa jako jego własną linię obrony.
Według śledczych Brunon K. zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.
Brunonowi K. za popełnione czyny grozi do 5 lat więzienia, ale zarzuty przeciwko niemu mogą zostać rozszerzone.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+