Chodzi o marsz zorganizowany w Oświęcimiu przez Piotra Rybaka, który zasłynął kilka lat temu spaleniem kukły Żyda (wzorowanej na węgierskim bogaczu George’u Sorosie) na rynku we Wrocławiu.
W Oświęcimiu Rybak chciał upamiętnić polskie ofiary obozu Auschwitz. Uczestnicy manifestacji skandowali, m.in „Polska dla Polaków”, „Tu jest Polska, popieramy Palestyńczyków” i „Izraelska prowokacja” – to ostatnie pod adresem pary, która stała z flagą Izraela i transparentem „Faszyzm stop”. I to tych ludzi policja usunęła z ulicy, tłumacząc później, że usiłowali wejść pomiędzy uczestników zgromadzenia Ruchu Polski Niepodległej.
Do marszu Piotra Rybaka dołączyli też narodowcy , którzy przynieśli ze sobą m.in. symbole Falangi, stylizowanego ramienia z mieczem, który od przedwojnia wykorzystywany jest przez organizacje nacjonalistyczne. Rybak mówił do zgromadzonych, m.in. „Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę!”.
Oświęcimska policja zebrała cały materiał, a po przeanalizowaniu zdecydowano o zarzutach. Zarówno Piotr Rybak, jak i jego towarzysz, usłyszeli zarzuty nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Policja wezwała obu mężczyzn po przeanalizowaniu materiałów, które zgromadzono po manifestacji w Oświęcimiu - to zarówno filmy jak i zdjęcia.
Pierwszy z podejrzanych stawił się w poniedziałek, a Piotr Rybak zarzuty usłyszał dzisiaj przed południem.
Z ustaleń dziennikarzy RMF FM wynika, że obaj nie przyznają się do winy. Twierdzą, że nie zrobili niczego złego.
Materiały trafią do prokuratury. Obu podejrzanym grozi do 2 lat więźnia.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
FLESZ: Prezes PiS nagrany. Czy ta afera pogrąży błąd?