Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci uratowali zbłąkanego Austriaka

Maria Reuter
Krzysztof Michorczyk nie zawahał się pomóc
Krzysztof Michorczyk nie zawahał się pomóc Archiwum
Na Ukrainie został okradziony. W Mszanie pomogli. Zdezorientowany szukał w okolicy jakiegoś przytułku.

Policjanci z Mszany Dolnej przeprowadzili wyjątkową akcję. Błyskawicznie zorganizowali pomoc dla okradzionego na Ukrainie Austriaka, który bez grosza wracał autostopem do domu.

W sobotni wieczór błąkał się po Mszanie Dolnej, aż wreszcie zapukał do drzwi komendy policji.

- Pracuję już dwadzieścia lat, ale nigdy nie spotkałem się z czymś takim. Ciemno, zimno, a tu przychodzi człowiek i zaczyna mówić coś po niemiecku. Zrozumiałem, że został okradziony i że wraca z Ukrainy - opowiada Krzysztof Michorczyk, dyżurny policjant który dowodził nietypową akcją.

W porozumiewaniu się z obcokrajowcem pomogli koledzy z komisariatu, wśród których znalazł się były nauczyciel niemieckiego. Dzięki temu ustalono, że w piątek wieczór Austriak w czasie samotnej podróży pociągiem z Kijowa do Lwowa został okradziony z telefonu, pieniędzy i kart do bankomatu. Na szczęście pozostawiono mu paszport.

- Skarżył się, że od służb ukraińskich nie uzyskał żadnej pomocy. Odstawiły go tylko do polskiej granicy, skąd postanowił wracać do domu autostopem. Jechał przed siebie i tak dotarł aż do Mszany, i tu postanowił szukać przytułku, w którym by przenocował - opowiada komendant Marek Szczepański.

Policjanci ustalili, że mężczyzna nie był notowany ani karany. Początkowo chcieli przenocować go na posterunku.

- Przez chwilę się zastanawialiśmy, że może robi nas na szaro z całą tą historią, ale uznaliśmy, że lepiej mu pomóc. Zaleźliśmy mu nocleg w domu rodziny zastępczej prowadzonej przez naszego kolegę Kazimierza Stożka - dodaje Michorczyk

- Pan Karl był bardzo wystraszony. W obcym kraju, bez grosza przy duszy, bez znajomości języka
- mówi Kazimierz Stożek.

Austriak dostał ciepłe łóżko i został nakarmiony. Natomiast z samego rana zażyczył sobie, żeby go zaprowadzić do kościoła. Ponieważ jego gospodarze nie mogli go zrozumieć, swoją prośbę wyraził... rysując na kartkach kościoły. Po mszy, również dzięki życzliwości policjantów, zorganizowano mu transport aż do Wiednia.

- Okazało się, że kolega kolegi jedzie akurat tam do pracy, a stamtąd to już nasz Austriak będzie miał blisko do domu - tłumaczy Michorczyk.
Według relacji pana Kazimierza, Karl F. wyjeżdżał z Polski bardzo szczęśliwy.

- Nie spodziewał się tutaj takiej życzliwości - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska