https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Policjanci wciąż tropią zwyrodnialca, który zakopał żywe szczeniaki. Czemu weterynarze nie pomogli pieskowi?

Małgorzata Gleń
Po publikacji tekstu „Ktoś w lesie pod Olkuszem żywcem zakopał trzy psiaki” nie milknie dyskusja w internecie na ten temat. Czytelnicy zastanawiają się, dlaczego weterynarz nie pomógł ratować szczeniaka oraz czy na pewno policja znajdzie sprawcę.

- Co to za weterynarz, dla którego ważniejsze są pieniądze od życia? - denerwuje się Lucyna Malik z Olkusza. Podobnych wpisów, tylko w ostrzejszym tonie, jest o wiele więcej. Tekst wzbudził bardzo wiele emocji.

- To, co Polacy wyprawiają ze zwierzętami, również hodowlanymi, a także część wyroków sądowych i opieszałość policji to etykieta naszego społeczeństwa. Stosunek do zwierząt to barometr kultury społecznej - dodaje kolejny internauta.

Przypomnijmy. W sobotę, 8 września, 18-letni Przemek Drożdż z dziewczyną, zbierając grzyby w lesie koło wsi Laski (pow. olkuski), usłyszeli ciche piski. Na niewielkiej skarpie na brzegu wsi znaleźli trzy zakopane szczeniaki. Jednemu z nich z ziemi wystawał pyszczek, psiak skomlał. Dwa były już martwe. Miały jeszcze pępowinę, więc zapewne zostały zakopane tuż po porodzie.

Chłopak wziął ocalałego psa na ręce i najszybciej, jak mógł, pojechał do domu do Będzina. Zaczął szukać pomocy weterynarza. W internecie znalazł całodobowy gabinet w Dąbrowie Górniczej.

Rozmowę zaczął od przyznania się, że chwilowo nie ma pieniędzy, ale chce adoptować psiaka i zapłaci, jak tylko dostanie pieniądze od mamy.

- Usłyszałem: nie ma takiej możliwości - zapewnia 18-latek.

Dostał też poradę, by oddać psa do schroniska, a tam zajmą się nim specjaliści.

- Tylko że nie było czasu szukać jeszcze schroniska. Ten piesek był coraz słabszy - dodaje mama chłopaka.
Potem rodzina kontaktowała się jeszcze z innym weterynarzem z tego samego miasta. - Też odmówił pomocy - mówi mama chłopca.

Zapłakany Przemek i jego dziewczyna sami podjęli reanimację, ale nic to nie dało. Szczeniak w końcu przestał oddychać.

Ktoś zakopał w lesie pod Olkuszem trzy żywe szczeniaki

Witold Katner, rzecznik Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, informuje, że lekarz weterynarii ma prawo odmówić pomocy bez podania przyczyny. - Ale jednocześnie powinien wskazać właścicielowi lub opiekunowi zwierzęcia możliwości uzyskania pomocy u innego lekarza weterynarii - dodaje.

Postawą weterynarzy oburzone są osoby, które na co dzień zajmują się porzuconymi zwierzętami. - Może lekarz nie złamał prawa, ale pozostaje kwestia sumienia - mówi Sylwia Stańczyk z Fundacji SOS dla Zwierząt.

- Lekarz najpierw powinien leczyć, a potem się zastanawiać, kto mu zapłaci - dodaje Aneta Motak z tej samej fundacji.

Zwłaszcza że ta klinika, która nie zajęła się psiakiem, współpracuje z sosnowieckim Stowarzyszeniem Opieki nad Zwierzętami Nadzieja na Dom, która opłaca leczenie, gdy opiekun zwierzęcia nie ma pieniędzy.

W klinice dla zwierząt z Dąbrowy Górniczej nie potrafią odpowiedzieć, dlaczego tak się stało. Wczoraj nie było pani weterynarz, która dyżurowała feralnego dnia. - Pomagamy, gdy jest taka możliwość - zapewnia inna pani weterynarz. Klinika ma dobre opinie w mieście.
Do drugiej kliniki nie udało nam się dodzwonić.

Olkuska policja jest na tropie zwyrodnialca, który zakopał psiaki. - Przesłuchiwani są świadkowie - informuje Katarzyna Matras z olkuskiej policji. Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi do 5 lat więzienia.

W Krzywopłotach (pow. olkuski) podczas pikniku historycznego Jura 1914 odbyła m.in. inscenizacja bitwy legionistów polskich. Wzięli w niej udział rekonstruktorzy odtwarzający role wojska dwóch zaborców - rosji i austrii oraz polskich legionistów

Rekonstrukcja bitwy pod Krzywopłotami podczas pikniku histor...

Komentarze 32

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Magdalena
Zaszło bardzo duże nieporozumienie i muszę z tego miejsca bardzo serdecznie przeprosić właściciela kliniki Molicki. W całej tej sytuacji pełnej emocji i stresu zaszła ogromna pomyłka do której doszliśmy wspólnie wyjaśniając wiele szczegółów. W dniu w którym syn szukał pomocy dla pieska rzeczywiście nie rozmawiał z nikim z personelu od Pana Molickiego. Dwie rozmowy były przeprowadzone z klinika Wróblewski. Sytuacja jest poważna i niezreczna z uwagi iż nikt z nas nie zna osobiście ani nie miał też styczności z nikim z kliniki Molicki więc w tej sytuacji nie możemy oceniać ani naruszać czyjegoś wizerunku. Mimo iż mylić się jest rzeczą ludzka było to bardzo poważne oskarżenie. Jednakże ta klinika nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Pani która oddzwonila nie przedstawiła się ani też nie użyła nazwy kliniki więc syn skojarzył że oddzwiniono z tej drugiej. Przepraszam zarówno ja jak i syn. I czekamy na dalszy przebieg sprawy. Z poważaniem Magdalena D.
G
Gość
Szanowna Pani, nie miała miejsca taka sytuacja u nas w Klinice, ponieważ w tym dniu na dyżurze był mężczyzna a nie kobieta. Dyżur weekendowy pełnili Panowie. Automat informuje o dyżurze ale nie ma możliwości oddzwonienia i bezpośredniej rozmowy telefonicznej z lekarzem. Odnosząc się do Pani komentarza z naszą kliniką nikt nie rozmawiał. Bardzo proszę o stosowne sprostowanie tej informacji, jednocześnie rozumiejąc Pani uczucia z zaistniałej sytuacji.
A
Anix81
Przy okazji super macie weterynarzy jeden z waszych "weterynarzy" spytał mojego tatę gdy był na kontroli z kropka w waszym sosnowieckim oddziale "Jak panu udaje się trafiać codziennie w żyłkę?" Pies miał codziennie pobierana krew z ucha do mierzenie poziomu cukru.. cóż... bez komentarza....
A
Anix81
Szkoda tylko że nie mogę wrócić do sytuacji sprzed 10laty gdzie w perfidny sposób mnie i cała moja rodzinę oklamywaliscie!!!!
A
Anix81
Szkoda tylko że nie mogę wrócić do sytuacji sprzed 10laty gdzie w perfidny sposób mnie i cała moja rodzinę oklamywaliscie!!!!
M
Magdalena
Mój syn nie jest ani niedorozwiniety umysłowo ani uposledzony i wie gdzie dzwonił i co kto do niego mówił. Oddzwonila Pani która poinformowała ile kosztuje doba w klinice i że jeżeli niema pieniędzy to jest jej przykro ale nie może pomóc. Syn nie dzwonił do dwustu klinik w Dąbrowie tylko do dwóch. Więc raczej nie pomylił. Proszę mi wierzyć że nigdy u państwa nie był i nie miałby powodu żeby oskarzyc kogoś bo miał taki kaprys. Mimo iż są to młode osoby są odpowiedzialne. Zarówno syn jak i jego dziewczyna. Można zresztą wywnioskować samemu po tym jak podeszli do sprawy tych malenstw. Wyraźnie powiedzieli ze oddzwonila kobieta i powiedziała tak jak napisałam powyżej.
M
Magdalena
Tak jest taka wiadomość nagrana. I Pani oddzwaniajaca odmówiła pomocy. Bo oddzwonila.
G
Gość
Proszę o usunięcie tego komentarza ponieważ narusza moje dobra osobiste. Sprawa nie dotyczy Kliniki weterynaryjny Molicki. Klinika pracuje 24h, wszędzie ta informacja jest podawana. Nie odebranie telefonu nie oznacza braku pomocy z naszej strony. Posługiwanie się moim nazwiskiem, jednoznacznie w tej sytuacji narusza moje dobra osobiste.
G
Gość
W imieniu Kliniki Weterynaryjnej Molicki:
Szanowna Pani, proszę o sprostowanie swojej pisemnej wypowiedzi, ponieważ nie jest ona zgodna z prawdą. Klinika pełni dyżur 24 h, w sobotę od 15:00 do 8:00 rano w poniedziałek. Na automatycznej sekretarce jest nagrana informacja o ostrym dyżurze i wszędzie gdzie jest taka możliwość informujemy, że Klinika pracuje 24h i bez względu czy telefon jest odebrany czy nie z różnych przyczyn jesteśmy na miejscu.
Po dokonaniu wyjaśnień z pracownikami Kliniki ustaliliśmy, iż opisywane w artykule powyżej zdarzenie nie dotyczy Kliniki Weterynaryjnej „Molicki” w Dąbrowie Górniczej. Żaden pracownik naszej kliniki nie przeprowadził przytoczonej w artykule rozmowy i nie odmówił udzielenia pomocy. Nasza klinika nie uchyla się od pomocy w trudnych wypadkach nie tylko po względem medycznym ale także w aspekcie finansowym. Prosimy o zastanowienie się nad chęcią wyrażenia niesprawiedliwej i nienależnej nam opinii.
Chętnych do używania bezpodstawnych oskarżeń godzących w dobre imię naszej Kliniki informujemy, iż za publiczne rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji mających na celu poniżenie i mogących powodować utratę zaufania niezbędną w działalności każdego podmiotu
będziemy zmuszeni bronić swojego dobrego imienia na drodze prawnej.
Właściciel Kliniki
Sebastian Molicki
k
konrad
W moim mieście wojewódzkim co ulica to lecznica.
Tylko że wszystkie są lecznicami prywatnymi gdzie obowiązują prawa rynku.
Dla bezpańskich zwierząt każda gmina winna mieć podpisaną umowę o udzielenie pomocy.
Doskonale wiedzą o tym obrońcy zwierząt tylko większość z nich jest sto razy bardziej pazerna na kasę od wetów.
Czyż nie jest trudno zrozumieć że kazdy pies powinien miec obowiązkowego czipa żeby było wiadomo czyj ci on jest i od tegoż właściciela egzekwowac obowiązki i koszta.
Ale nie , obrońcy zwierząt wolą kręcić lody drenując kasę gminy niż skutecznie załatwić problem.
J
Jagapp
Obrzydliwa to jesteś ty
b
bc
mój pies tez nagle zachorował i dzwoniłam do weterynarza,żeby przyjechał,bo to duży i cieżki pies był ,a nie miałam siły sama go wynieść do auta,no i oczywiście odmówił.Piesek po 2 godzinach już nie żył.Stwierdziłam ,że weterynarzy ratowanie zdrowia nic nie obchodzi,tylko kasa bez wysiłku.
G
Gość
Może zamiast pisać głupoty pomyślisz że te organizacje utrzymują się z darowizn... czy choć raz przekazałem choć złotówkę żeby mogli "uciulac"????
A
Anix81
Ja też mam psa i teraz rewelacyjną panią weterynarz w Sosnowcu dla której od pieniędzy ważniejsze zdrowie i życie zwierząt. Tam już nigdy nie wrócę do tych złodziei i oszustów.. żałuję tylko że byłam taka młoda i głupia bo teraz za to oszustwo wyciągnęłabym konsekwencje
t
tcw
ci wszyscy, którzy uważają, że weterynarze powinni za darmo ratować zwierzęta są mało inteligentni, czy tego samego oczekiwaliby od lekarzy medycyny prowadzących prywatne gabinety dla ludzi? Pomocą dla zwierząt powinny zajmować się organizacje do tego powołane, i te organizacje powinny za to płacić, bo po to ludzie płacą datki. Niestety członkowie organizacji opieki nad zwierzętami niechętnie wydają uciułane pieniążki na zwierzęta.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska