Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczna burza po słowach Gowina. Ruszyła lawina oskarżeń, działacze PO tracą posady

Magdalena Stokłosa
Jarosław Gowin
Jarosław Gowin fot. Andrzej Banaś
Sformułowane przez Jarosława Gowina oskarżenie o sztuczne pompowanie (czyli zwiększanie liczebności) kół w małopolskiej Platformie Obywatelskiej wywołały burzę. Niektórzy członkowie PO mówią, że w ciągu dwóch dni do partyjnych list w regionie dopisano ok. 500 osób. Według naszych rozmówców, z powodu manipulacji przy bazie wyborczej pracę stracił dyrektor biura krajowego PO Paweł Włodek.

- Znowu są noce cudów. W Małopolsce w przeddzień zamknięcia list uprawniających do udziału w głosowaniu na przewodniczącego partii wpisano do Platformy kilkaset osób. Obawiam się, że duża część z nich to typowe martwe dusze potrzebne baronom partyjnym w rozprawie z konkurentami - powiedział Gowin "Rzeczpospolitej". Chodzi o sytuację z marca - 20 zakończono przyjmowanie osób do kół, a do 23 nazwiska nowych członków musiały zostać wprowadzone do Centralnego Rejestru.

- Między 20 a 23 marca wszystkie dokumenty dotyczące przyjęcia nowych członków musiały zostać dostarczone do nas- wyjaśnia Antoni Fijak, dyrektor biura regionu małopolskiej PO.- To dlatego w ciągu tych trzech dni tak bardzo wzrosła liczba członków kół. Część z tych osób wolę przystąpienia do partii wyraziła już wcześniej, ale zgłoszenia trafiły do nas hurtowo - tłumaczy.
Chcieliśmy ustalić, o ile liczba członków partii w Małopolsce wzrosła w tym okresie. Niestety, Antoni Fijak twierdzi, że nie ma takich danych zarchiwizowanych. Nie potrafił nawet powiedzieć, ilu członków liczą obecnie poszczególne koła PO.

Tymczasem po słowach Gowina ruszyła lawina oskarżeń. Poszczególni działacze, prosząc o anonimowość, wskazują osoby, których koła miały zostać sztucznie napompowane. Twierdzą, że przez manipulacje przy bazie wyborczej m.in. w Małopolsce pracę stracił dyrektor biura krajowego PO Paweł Włodek. - Umowę o pracę rozwiązano za porozumieniem stron - mówi Włodek. Pytany o powody rozstania z PO, odmawia komentarza.

- W sumie tylko w Krakowie w marcu dopisano ok. 500 osób- mówi nam jeden z polityków. Tłumaczy, że chodzi m.in. o koło radnego wojewódzkiego Grzegorza Lipca. - Część osób z koła Lipca chciała się przenieść gdzie indziej, ale sekretarz generalny Andrzej Wyrobiec tych przeniesień nie uwzględnił - dodaje nasz rozmówca.

Utrzymywanie sztucznej liczby członków koła byłoby dla Lipca opłacalne - chce on jesienią startować w wyborach na szefa krakowskiej PO. Im więcej delegatów na zjazd powiatowy wprowadzi, tym większe ma szanse.

Andrzej Wyrobiec nie chciał skomentować kierowanych pod jego adresem oskarżeń. Z kolei Grzegorz Lipiec mówi, że to kłamstwa. - W moim kole rok temu były 203 osoby, teraz są 103. Usunąłem wszystkie martwe dusze - zapewnia. Dodaje, że w marcu przyjął tylko 4 osoby.

Na liście kół, które według naszych rozmówców miały zostać sztucznie napompowane w czasie "nocy cudów", znajdują się też prowadzone przez Ireneusza Rasia (posła, szefa małopolskiej PO), Marka Hohenauera (krakowskiego radnego ) i Tomasza Barczyka (syna przewodniczącego sejmiku województwa). Koło Hohenauera w marcuz 7-osobowego miało się stać 145-osobowym. - Nie będę tego komentował - ucina Hohenauer.

Barczyk tłumaczy, że w jego kole zapisano 35 wolontariuszy, ale wszyscy aktywnie działają.
Z Ireneuszem Rasiem, mimo wielu prób, nie udało nam się skontaktować. Wcześniej na antenie TVN24 Raś zapewniał, że o pompowaniu kół nie ma mowy.

Sprawca całego zamieszania w poniedziałek studził emocje. W swym oświadczeniu Jarosław Gowin napisał: "Taka praktyka pompowania kół zdarza się we wszystkich partiach. Jest ona zgodna z prawem, choć narusza standardy etyczne".
Po zakończonych w ubiegłym tygodniu wyborach szefa partii, we wrześniu i październiku Platformę czekają wybory władz w kołach, powiatach i regionach.

Niemal połowa członków polskich partii politycznych to tylko martwe dusze

Jarosław Flis, politolog:
Do pompowania kół dochodzi ze względu na przyjęty w wielu partiach mechanizm - od liczby członków koła zależy liczba jego delegatów na zjazd powiatowy [w krakowskiej PO jest przelicznik 1:7, czyli na siedmiu członków koła przypada jeden delegat na zjazd - przyp.red.]. Delegaci mają wpływ na to, kto ma władzę w partii, bo wybierają szefa powiatu. Dlatego opłaca się mieć fikcyjnych członków. Taki mechanizm funkcjonuje w polskich partiach od lat i choć nasze ugrupowania należą do najmniej licznych w Europie- niemal połowa członkówto martwe dusze.

Wzrost liczby członków kół PO przed wyborami wewnętrznymi nie dziwi - w kluczowych momentach dochodzi do mobilizacji działaczy. Aby się w tym jednak doszukiwać czegoś niewłaściwego należy mieć dowody, że nowi członkowie to martwe dusze. A takich dowodów brak.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska