Opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości w pędzącym świecie
Powieść Małgorzaty Sidz opowiada historię półrocznego stypendium w Seulu Polki, która za główny cel obiera sobie poszukiwanie siebie i swojej tożsamości. W związku z tym jej życie staje się pasmem eksperymentów, rewolucyjnych zmian, testów, prób i ciągłego niezdecydowania. Jednego dnia bohaterka jest hipiską, myślącą o udrękach kapitalizmu, ubraną w za duży podkoszulek. Innego sportsmenką, jedzącą sałatkę i jogującą się na macie. Trzeciego postanawia zostać artystką i pisze opowiadanie. A wszystko to pod patronatem Saturna, który za kilka miesięcy ma powrócić w to samo miejsce, w którym się znajdował, gdy bohaterka przyszła na świat. To właśnie wtedy, zdaniem dziewczyny, ma wydarzyć się coś rewolucyjnego.
Przewodnik
Książka jest chaotyczna, niepoukładana i pomieszana. Paradoksalnie, można uznać to za jej największy atut. Choć z niektórymi kwestiami w niej poruszonymi się nie zgadzam i uważam za zbędne, w ogólnym rozrachunku myślę, że cały wachlarz przemyśleń, działań i zachowań bohaterki ma w sobie ogromną wartość i wielu z nas mogłoby się pod nim podpisać. Wydaje mi się, że jest to książka dla wszystkich, którzy zmagają się z odnalezieniem siebie i swojej drogi w życiu. Dla tych, którzy nie mają żadnych opcji lub mają ich zbyt wiele. Co prawda powieść nie daje żadnych odpowiedzi ani rozwiązań. Nie podpowiada, co zrobić, aby zdecydować się na kierunek, w jakim mamy podążać. Jednak zachęca do refleksji i pokazuje, że tak naprawdę stałe poszukiwanie siebie nie jest niczym złym. Może to właśnie ono jest jedną z tych dróg?
Mój ulubiony fragment książki znajduje się na samym końcu i pozwolę sobie go przytoczyć. Mówi wiele, ale nie spoileruje. Tej książki nie da się zaspoilerować, bo każda strona stanowi oddzielny byt, z którego można wyciągnąć coś nowego.
Fragment brzmi następująco:
Nie ma początków ani końców. Wszystko dzieje się równolegle, czasem nakłada na siebie, czasem znika na chwilę. Listopad zamienia się w grudzień, kwiecień w maj. Istnieje tylko kontynuacja. A Saturn to tylko planeta. Życie jest tu, na Ziemi.
Czy zrozumiałam, dlaczego akcja toczy się w Korei?
I tak, i nie. Tak, ponieważ Korea, ze swoją kulturą “szybko, szybko”, pogonią za perfekcjonizmem i estetyką, może się nam kojarzyć z ciągłym niezdecydowaniem, nieograniczonymi możliwościami i przymusem obrania swojej drogi. Nie, ponieważ refleksje bohaterki są na tyle uniwersalne, że mogłyby mieć miejsce właściwie w każdym zakątku świata. Moim zdaniem nie ma to dużego znaczenia, choć dla mnie, jako miłośniczki Korei i koreańskiej kultury, koreańskie pierwiastki w fabule były miłym dodatkiem. Stąd myślę, że książka mogłaby spodobać się także innym fanom Korei Południowej. A najbardziej spodoba się fanom Korei Południowej, którzy poszukują siebie i chcą się upewnić, że nie są w tym sami.
O autorce:
Małgorzata Sidz jest japonistką, ukończyła studia regionalne o Azji Wschodniej na Uniwersytecie w Turku. Jest również absolwentką Polskiej Szkoły Reportażu. Zwiedziła kawał świata, w tym Japonię i Koreę Południową.
Dane wydawnicze:
Tytuł: "Pół roku na Saturnie"
Autor: Małgorzata Sidz
Wydawnictwo: Prószyński - S-ka
Liczba stron: 304
Data wydania: 12.10.2021
Cena detaliczna: 42,00 zł
