Oceniając mowę ciała, pewność wypowiedzi i dość luźny, żeby nie powiedzieć nonszalancki styl bycia, trudno było wskazać za konferencyjnym stołem w warszawskim hotelu Marriott mistrza i oficjalnego pretendenta. Usyk co prawda rozstał się ze swoją charakterystyczną, kozacką czupryną, ale z zachowania to nadal hardy, acz kulturalny zawadiaka.
- Na ten moment najsilniejszą stroną mojego przeciwnika jest fakt, że jest mistrzem świata, zaś moją, że chcę być mistrzem świata i nim zostanę – powiedział mistrz olimpijski sprzed czterech lat z Londynu w wadze ciężkiej. Po tych słowach, jak gdyby nigdy nic, chwycił długopis i pochylił się nad kartką papieru, na której coś usilnie szkicował od początku konferencji.
Gdy spotkanie z mediami dobiegało końca, Ukrainiec zaprezentował swoje „dzieło”. - Nowy mistrz WBO – napisał Usyk, ale dzierżący pas jednej z czterech wiodących federacji Głowacki wykazał się refleksem i prędko skontrował pretendenta.
- Jeśli przejdzie do wagi ciężkiej, to może tam zostanie mistrzem świata. Na pewno nie w kat. cruiser, a przynajmniej nie tej organizacji – zapewnił „Główka”.
Potwierdziły się informacje, że gala mogła odbyć się na Ukrainie, a na stole leżała konkretna propozycja finansowa dla Głowackiego, złożona przez promującą Usyka grupę K2, należącą do braci Władimira i Witalija Kliczków.
- Rzeczywiście złożyliśmy propozycję 500 tys. dolarów i chcieliśmy zorganizować ten pojedynek na stadionie piłkarskim w Odessie, który może pomieścić 40 tys. kibiców. Jednak na tym właśnie polega pozycja mistrza, że aktualny właściciel pasa może przyjąć taką propozycję lub podziękować – powiedział Ołeksandr Krasjuk, promotor Usyka z grupy K2 Promotions.
Co ciekawe, Usyk wspomniał, że w przeszłości miał okazję jedyny raz boksować w Polsce, trafnie zapamiętał 2005 rok, ale pomylił się co do miejsca zawodów. Pięściarz rodem z Symferopola stwierdził, że wziął udział w turnieju drużynowym w Krakowie, podczas gdy wystąpił w towarzyskim meczu międzypaństwowym na ringu w Łęcznej.
Natomiast w całej historii wyraźnie przewija się akcent małopolski. Ukrainiec przegrał 2:3 z zawodnikiem z Oświęcimia Łukaszem Wawrzyczkiem, który półtora roku temu zawiesił rękawice na kołku, a Polacy w całym mecz wygrali 10:8. - Były to moje pierwsze zawody w gronie seniorów – podkreślił niepokonany Ukrainiec i podzielił się wizją swojej kariery po stoczeniu z Głowackim zaledwie 10. walki zawodowej.
- Nie chcę pobić rekordu Evandera Holyfielda, który w dwunastym pojedynku został mistrzem świata, tylko chcę napisać swoją historię. A jednym z moich celów jest boksowanie w wadze ciężkiej - zapewnił.