MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pomagali polskim oficerom dostać się do naszych jednostek we Francji

Andrzej Ćmiech
"U nas w domu znajdował się zaraz po rozpoczęciu wojny pierwszy punkt zborny, który pomagał naszym wojskowym w przejściu przez zamkniętą granicę na Węgry, by stamtąd zdążać do Francji, gdzie formowały się polskie jednostki wojskowe. Otrzymywali oni u nas w domu pierwszą pomoc, narty, zasiłki oraz wskazówki, gdzie w drodze mogli się bezpiecznie zatrzymać i jak dostać przemytników" - pisała w swym pamiętniku Władysława Zgórniak, żona Stanisława i matka syna Mariana, organizatorów przed 75 laty pierwszej gorlickiej siatki przerzutowej oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego na Węgry.

Akcja przerzutowa na ziemi gorlickiej została zorganizowana samorzutnie bez odgórnych inspiracji i zaleceń z nakazu serca i zaistniałej potrzeby walki o odzyskanie niepodległości Polski.

Pierwsza trasa "Z-G" z Gładyszowa na Węgry
Najwcześniej, bo pod koniec września 1939 roku rozpoczęły przerzuty domy Zgórniaków z Gorlic i Groblewskich z Bystrzycy Szymbarskiej. W początkowej fazie każda z rodzin na własną rękę, potem obie te rodziny połączyły swe siły i utworzyli wspólne trasy, które pod umownym skrótem "Z-G" pracowały do wiosny 1941 roku. Pierwsza, główna trasa, zorganizowana przez wspomniane rodziny biegła do leśniczówki Michała Gołębia w Dragaszowie, a stąd do gajowego Jana Sikory w Gładyszowie, z którym przekraczano granicę, zatrzymując się dopiero w Zborowie u mieszkającego tam gorliczanina, Pawłowskiego. Kolejnym etapem trasy był dom rodziny Rzichów, mających krewnych w Gorlicach, stojący na przedmieściach Bardejowa. Tam zaopatrywano uchodźców w bilety kolejowe i wyprawiono ich w dalszą drogę do Košis, należących wówczas do Węgier. Tam przyjmował ich i opiekował się nimi ks. Ludwik Rydarowski pochodzący z Gorlic.


Stanisława Groblewska (1895-1974), współtwórczyni trasy przerzutowej ,,Z-G"

Granice kraju wojskowi przekraczali też w Wysowej
Drugi wariant trasy "Z-G" wiódł przez Uście Ruskie do Wysowej, gdzie uchodźców odbierał i wyprawiał w dalszą drogę miejscowy restaurator Tadeusz Mruk. Niestety, pod koniec grudnia 1939 roku został on aresztowany i po pobycie w więzieniach w Jaśle i Tarnowie zesłany do Oświęcimia, gdzie został zamordowany, stając się pierwszą ofiarą gorlickiej akcji przerzutowej. Brakujące ogniwo w wysowskiej trasie przerzutowej uzupełnił na prośbę Zgórniaków ziemianin Tadeusz Dzieduszycki z Uścia Ruskiego, przez którego dom przeszło wielu wysokich rangą oficerów Wojska Polskiego i wielu znaczących działaczy społeczno-politycznych. Niestety, siatka ta skończyła swój żywot dramatem. 23 lutego 1942 roku został aresztowany przez gestapo Tadeusz Dzieduszycki i po przesłuchaniach zesłany do Oświęcimia, gdzie zmarł 20 sierpnia 1942 roku.

W organizowaniu przerzutów pomagali Łemkowie
Był też trzeci kierunek przerzutu zorganizowany przez zespół "Z-G", który prowadził do Krynicy. Niestety, dotychczas nie ustalono, jakie rodziny i domy obsługiwały tę trasę. W siatce "Z-G" pracowało kilkanaście osób. Trzon stanowili Stanisław i Władysława Zgórniakowie z synem Marianem oraz Karol i Stanisława Groblewscy z synem Januszem, którzy wspólnym wysiłkiem gromadzili uchodźców, ukrywali ich, żywili oraz przygotowywali poszczególne partie do przerzutu. Jednak najniebezpieczniejsze funkcje i operacje graniczne wykonywali trzej gorliczanie: Henryk Apollo, Bolesław Koryga, Zbigniew Laskoś. Warto podkreślić, że w tworzeniu siatki przerzutowej głównymi ogniwami byli Łemkowie, którzy znali najlepsze sposoby przejścia przez granicę i byli twórcami punktów etapowych i noclegowo-wypoczynkowych po polskiej i słowackiej stronie.

Trasa "Ry" prowadziła z Gorlic do Huty Wysowskiej
Drugą, później powstałą siatką przerzutową była siatka Marii Rydarowskiej. Rozpoczęła ona swoją działalność w grudniu 1939 roku, a pierwszymi, którzy zgłosili się u Rydarowskiej z prośbą o pomoc w przejściu granicy byli czterej oficerowie, których Rydarowska parę tygodni wcześniej wyprowadziła z obozu Kriegsgefangenen-Durchgangslager "Gorlice". W zaistniałej sytuacji Maria Rydarowska skontaktowała się z kolegą w Wysowej, który podjął się zorganizowania przerzutu przez samą granicę i stworzenia punktów oparcia po słowackiej stronie. Gdy wspomniana czwórka oficerów dotarła do polskiego poselstwa w Budapeszcie i zdali relację o możliwościach Rydarowskiej, w Gorlicach zjawił się oficer Wydziału Przerzutów przy Komendzie Głównej ZWZ. Oficer ów po zbadaniu możliwości przerzutowej oficjalnie włączył szlak gorlicki pod kryptonimem: Trasa "Ry". Prowadziła ona z Gorlic przez Ropicę Polską, Szymbark, Bielankę do Łosia, a stamtąd pasmem Homoli do Huty Wysowskiej.


Maria Rydarowska (1914-1993), twórczyni trasy przerzutowej na Węgry o kryptonimie ,,Ry"

Rolę informatorów i przewodników na tym odcinku pełnili: Grzegorz Jewusiak z Łosia oraz Aleksander Baniak i Sylwester Górski wciągnięci do pracy konspiracyjnej przez gorlickiego nauczyciela Adama Wójcika. Drugie odgałęzienie wysowskiej trasy prowadziło z Gorlic do polskiego osiedla koło Uścia Gorlickiego - Odernego, gdzie uchodźców przejmował ks. Teofil Świątek. Po krótkim pobycie u niego proboszcz przekazywał uciekinierów w ręce przewodnika Michała Okarmy, który małymi grupkami przeprowadzał ich do Wysowej, a następnie do Huty Wysowskiej. Tam w domach Michała Krajciewicza, Piotra Obrzuta i Marii Siuta czekali na odpowiedni moment przekroczenia granicy. Pierwszym etapem po słowackiej stronie była wieś Cegielka, a w niej Łemkowie: Michał Kość, Mikołaj Massarik i Jan Wanik. Przejmowali oni opiekę nad uchodźcami, przekazując ich w ręce Kostelniaka w Bardejowie, który zajmował się wysyłką uchodźców na Węgry.

20 września 1940 roku Rydarowska wyprowadziła na wysowski szlak kolejną partię uciekinierów. Tym razem ostatnią. W godzinę po pożegnaniu została aresztowana przez jasielskie gestapo. Mimo tej tragedii ruch na trasie "Ry" nie zamarł. Funkcję organizatora akcji przerzutowej przejął wspomniany wcześniej Adam Wójcik, który kontynuował działalność trasy "Ry" do listopada 1940 roku, kiedy to ostrzeżony o grożącym mu niebezpieczeństwie musiał wyjechać z Gorlic.

W Gorlicach głównym punktem, w którym gromadzili się uchodźcy, oczekując na moment przerzutu, był rodzinny dom Rydarowskich przy ul. Polnej 17 (obecnie 11 listopada). W momentach większego napływu uchodźców dekowano ich w szpitaliku PCK przy ulicy Narutowicza oraz w domu najbliższej współpracowniczki Marii Rydarowskiej z harcerstwa Barbary Stawskiej.

Dla pełniejszego obrazu gorlickiej akcji przerzutowej należy wspomnieć również o gorlickim handlowcu i patriocie Kazimierzu Miklaszewskim, który do pierwszego aresztowania w październiku 1940 roku prowadził przerzuty na własną rękę, posyłając uchodźców do Sanoka, gdzie ich przejmował i wysyłał w dalszą drogę jego dobry znajomy Zdzisław Robel. Również w Bieczu istniała i działała siatka przerzutowa prowadzona przez lekarza medycyny dr. Adama Haugasa oraz siatka ZWZ w Krygu z por. Stefanem Filipowiczem w roli dowódcy prowadząca przerzuty w kierunku Żmigród - Dukla. Niestety, warunki konspiracji spowodowały, że niewiele wiadomo o rodzinach i ludziach prowadzących tę działalność, jakże ważną i znaczącą dla końcowego zwycięstwa nad wojskami III Rzeszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska