Powodem była scysja z technicznym pracownikiem stacji. Rozsierdzony Clarkson najpierw strasznie faceta zwyzywał, a potem uderzył - i BBC nie przedłużyła z gwiazdorem kontraktu.
Jak to?! A 350 milionów telewidzów? - bo taką oglądalność miał na całym świecie program Clarksona. A cyniczny biznes? Przecież nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja!
"Nie może być tak, żeby dla jednego człowieka mieć jedną zasadę, a dla drugiego inną, podyktowaną jego rangą czy względami komercyjnymi" - miał wyjaśnić decyzję w sprawie Clarksona dyrektor generalny BBC Tony Hall.
To niewiarygodne, ale widocznie pomiatanie ludźmi wychodzi z mody. A zatem, wszechwładni panowie (i panie) trzęsący urzędami, korporacjami, firmami i firemkami - życzymy miłego dnia!