Spis treści
Taki byłby świat, gdyby wyginęły owady zapylające – pszczoły miodne i dziko żyjące, trzmiele, motyle i wiele, wiele innych gatunków zapylaczy. Stanowią one nie tylko podstawę funkcjonowania większości naturalnych ekosystemów, ale są też niezbędne do produkcji żywności dla ludzi – wyjaśnia Pszczeli Zespół Greenpeace.
Jak dodaje fundacja, jeśli zginą owady zapylające - znikną uzależnione od zapylania przez nie rośliny oraz zwierzęta żywiące się tymi roślinami. „I choć przypisywane niesłusznie Einsteinowi powiedzenie, że po wyginięciu pszczół ludzkości zostaną 4 lata, nie jest prawdziwe, to jednak świat zmieni się nie do poznania i stanie się dość nieznośny. Nie mówiąc już o cenach żywności, które osiągnęłyby astronomiczne kwoty” – podkreśla Greenpeace.
Zobacz: Zapylacze to nie tylko pszczoły
Dlaczego zapylacze są niezwykle ważne w naszym świecie?
Prawie 90 procent wszystkich roślin kwiatowych do wyprodukowania nasion potrzebuje zapylaczy. Grupą, która ma największe „zasługi” w zapylaniu, są głównie pszczoły. Nie są to jednak jedyne zapylacze, które pełnią ważną rolę w ekosystemie, ale to właśnie pszczoły, miodne i dzikie, są odpowiedzialne za zapylanie ok. 1/3 globalnej wartości plonów.
Na świecie jest około 20 000 gatunków pszczół i są one prawdopodobnie najważniejszymi owadami zapylającymi. Tysiące gatunków pszczół ma unikalne wzorce lotu i preferencje kwiatowe, a wiele z nich współewoluowało z kwiatami w taki sposób, że ich rozmiary ciała i zachowania niemal idealnie uzupełniają kwiaty, które zapylają.
Niestety, liczba pszczół wszystkich typów spada na całym świecie, podobnie jak wiele innych owadów. Znana pszczoła miodna bardzo ucierpiała z powodu upadku kolonii, w którym ule nagle tracą swoich dorosłych członków. Populacje trzmieli i innych pszczół gwałtownie spadły w wielu miejscach, głównie z powodu stosowania insektycydów i herbicydów, utraty siedlisk i globalnego ocieplenia.
Około 30 proc. gatunków roślin w Europie jest uzależniona od zapylania przez owady. Bez zapylaczy moglibyśmy się pożegnać z większością warzyw i owoców lub stałyby się one dobrem luksusowym. Nie brzmi to zbyt dobrze – podkreślają Łąki Kwietne.
Jaki byłby świat bez zapylaczy?
Gdyby wszystkie pszczoły na świecie wyginęły, doszłoby do poważnych zmian w ekosystemach. Wiele roślin zapylanych wyłącznie przez owady zapylające wyginęłoby. Zmieniłoby to skład siedlisk zapylaczy i wpłynęłoby na sieci pokarmowe, których są częścią. Prawdopodobnie spowodowałoby dodatkowe wymieranie lub spadki zależnych organizmów.
Są rośliny, które mogą wykorzystywać różne zapylacze, ale wiele z nich jest najlepiej zapylanych przez pszczoły. Bez pszczół zasiałyby mniej nasion i miałyby mniejszy sukces reprodukcyjny. To również zmieniłoby ekosystemy.
Jeśli chodzi o rolnictwo, utrata pszczół radykalnie zmieniłaby ludzkie systemy żywnościowe, ale prawdopodobnie nie doprowadziłaby do głodu. Większość kalorii, które spożywamy, nadal pochodzi z ziaren zbóż, które są zapylane przez wiatr i dlatego nie mają na nie wpływu populacje pszczół. Jednak wiele owoców i warzyw jest zapylanych przez owady i nie można ich uprawiać na tak dużą skalę lub tak tanio bez pszczół.
Na przykład jagody i wiśnie są uzależnione od pszczół miodnych w przypadku zapylania do 90 proc. Chociaż ręczne zapylanie jest możliwe w przypadku wielu upraw owoców i warzyw, jest niezwykle pracochłonne i kosztowne.
W Japonii opracowano nawet małe drony-zapylacze, ale nadal są zbyt drogie dla całych sadów lub pól kwiatów wrażliwych na czas. Bez pszczół dostępność i różnorodność świeżych produktów znacznie by się zmniejszyła, a żywienie ludzi prawdopodobnie ucierpiałoby.
Uprawy, które nie byłyby opłacalne w przypadku ręcznego lub automatycznego zapylania, prawdopodobnie zostałyby utracone lub utrzymałyby się tylko dzięki zaangażowaniu ludzkich hobbystów.
Źródło: Greenpeace, Łąki Kwietne, BBC, Britannica
