https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Poseł na sejm ścigany za to samo przestępstwo przez Sanację, Gestapo i PRL

Jerzy Reuter
Gdy sąd skazywał Ignacego Starzyka na 6 lat więzienia nikomu nie przyszło do głowy, że Starzyk będzie z tego powodu uciekał przez wiele lat i dopiero ułaskawienie przez Bolesława Bieruta przywróci nieszczęśnikowi wolność.

Były poseł na sejm II RP i społecznik, płomienny mówca i propagator bezwzględnego ścigania przejawów nieuczciwości wśród osób publicznych i wszelkiej nieprawości ludzkiej, wpadł we własne sidła. Piętnowani za nieudolność i lenistwo tarnowscy stróże prawa zwrócili się... Przeciwko niemu.

Śledztwo, początkowo utajnione, nastąpiło po serii anonimowych donosów i ustnych sprawozdań gorliwych informatorów. Policja skrupulatnie sprawdzała każdą wskazówkę i powoli zaciskała pętlę sprawiedliwości wokół Ignacego Starzyka. W tym czasie były poseł na sejm tropił innych obywateli i żarliwie rzucał oskarżenia, często z mównic, na politycznych wiecach, lub w miejscowej prasie, tworząc swój wizerunek "jedynego sprawiedliwego" w Tarnowie.

W dniu aresztowania I. Starzyk udał się do pracy w urzędzie pocztowym na tarnowskim dworcu kolejowym i nic nie podejrzewając, raczył się kawą z lukrowanym pączkiem. Policjanci zdając sobie sprawę z publicznego wymiaru tegoż aresztowania ubrali się w odświętne mundury i z wielką powagą ruszyli w stronę pomieszczeń. Sprawa była prosta i nie budziła zastrzeżeń.

Ignacy Starzyk zachował się wzorcowo i - jak to bywa przy większości aresztowań - czmychnął tylnym wyjściem, pozostawiając na miejscu płaszcz, w którym spoczywał dowód rzeczowy w postaci 40 dolarów. Policjanci ujęli sprawcę w jego domu. Uciekał - jak twierdził przed sądem - by zaopatrzyć się w przybory toaletowe i bieliznę na wypadek zamknięcia w miejscowej "kozie". Nie przyznał się do winy, a całą sprawę traktował jako zemstę polityczną.

Śledztwo sądowe wykazało, że Ignacy Starzyk winien jest wielu kradzieży na majątku poczty i obywateli - podbierał z listów pieniądze - oraz dopuszczał się systematycznego handlu zagraniczną walutą. Sędzia p. Grzybek skazał byłego posła na 6 lat więzienia i wysoką grzywnę. Chciałoby się rzec - nosił wilk razy kilka, aż ponieśli wilka... Ale to nie koniec udręki naszego "bohatera".

Wypuszczony z więzienia w pierwszych dniach wojny, przez krótki czas cieszył się błogą wolnością, aż do nadejścia urzędowego wezwania do odbycia reszty kary. Niemiecka biurokracja nie oszczędziła Ignacego Starzyka i zażądała dopełnienia wyroku. Ścigany przez hitlerowską policję ukrywał się w okolicach Tarnowa.

Po zakończeniu wojny I. Starzyk powziął nadzieję na spokojne życie i zamieszkał w okolicach Gumnisk. Nie cieszył się zbyt długo spokojem, bo inna biurokracja zażądała by Starzyk powrócił do więzienia i dosiedział brakujące dwa lata. Schorowany poseł w akcie desperacji zwrócił się do samego Bolesława Bieruta i otrzymał ułaskawienie, tym samym kończąc gehennę nabytą przez swoją pazerność na łatwe pieniądze. Do końca życia twierdził, że cała sprawa była spreparowana przez wrogów politycznych i przestępców, których w swojej poczciwości ścigał i ujawniał.

(na podst. "Z życia półświatka" - Stanisław Potępa)

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska