FLESZ - Polacy są niewyspani. To się może skończyć źle

Historia Anieli Dulskiej i jej rodziny to klasyka ujawniająca mechanizmy „kołtuństwa”, mówiąca o wszystkim, czego się wstydzimy, co chcielibyśmy zamieść pod dywan i udawać, że nigdy się nie wydarzyło. Ta tegoroczna, obowiązkowa pozycja podczas Narodowego Czytania pod patronatem prezydenta RP ukazała w nowoczesnej odsłonie głupotę, pazerność, skąpstwo oraz zakłamanie. Tytułową Dulską w najnowszej premierze doborowo wykreowała Kinga Jaromin (prywatnie siostra Marcina Króla) jak również Monika Zagórowska. Zagrana przez obie aktorki główna bohaterka (bardzo skąpa i przede wszystkim dwulicowa) była bardzo autentyczna i żywiołowa. Słowa – klucze takie jak: „pieniążki wszystko kryją” czy „na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział” rozbawiały co chwilę widownię.
Ukłon należy się za modernistyczną scenografię (której autorami są Wiesława Frączek, Zofia Ślęzak oraz Marian Florek) i jej minimalizm, przedstawiający nie do końca przemyślane wnętrze mieszczańskiego mieszkania. Z pozoru wydaje się całkowicie normalne, jednak przy dokładniejszym spojrzeniu okazuje się chaotyczne, pozbawione smaku, poskładane z szeregu nie pasujących do siebie elementów. Każdy przedmiot może mieć tutaj swoje znaczenie symbolizujące mieszczańskie (pseudo) wartości, a całość to niezbyt nachalna metafora głównej bohaterki. Pomimo że ta sztuka została napisana i wystawiona po raz pierwszy przed stu piętnastu laty, nie traci ona nic ze swej aktualności.
- Sezon na grzyby trwa. Pani Marta z Muszyny pokazała swoje zbiory
- Pięciogwiazdkowy hotel w słynnym uzdrowisku będzie gotowy w przyszłym roku!
- Sławy w Nowym Sączu. Był Jarosław Kaczyński, teraz pojawił się Jaś Fasola z misiem
- Odpust w sądeckiej bazylice znów przyciągnął tłumy wiernych
- Gmach Instytutu Ekonomicznego powstaje w ekspresowym tempie. Zobaczcie sami