Dziś, 22 stycznia, przypada 160. rocznica wybuchu powstania styczniowego - najdłużej trwającego polskiego zrywu niepodległościowego w okresie zaborów. Walki prowadzone były na terenie zaboru rosyjskiego oraz na ziemiach bezpośrednio wcielonych do Rosji. Podkrakowska Igołomia w tym czasie położona była w zaborze rosyjskim. Jak mówi dr Piotr Hapanowicz z Muzeum Krakowa, w znajdującej się w Igołomi dworskiej kuźni przygotowywano broń dla powstańców styczniowych.
- W pobliżu bramy prowadzącej do zespołu pałacowo-parkowego zachował się do dzisiaj budynek tej murowanej kuźni z początku XIX w. Według tradycji jej wnętrze zostało uwiecznione przez artystę Artura Grottgera w dziele "Kucie kos", które powstało w ramach słynnego cyklu rysunków "Polonia", przedstawiających sceny z powstania styczniowego - twierdzi w rozmowie z nami Piotr Hapanowicz.
Zauważa, że tematem kartonu Artura Grottgera, związanego z Igołomią, jest jeden z wielu ważnych i charakterystycznych powstańczych epizodów - przekuwanie kos na potrzeby powstańców - w taki sposób, by ostrze znajdowało się w jednej linii z drzewcem. - Miejscem przygotowania do walki zbrojnej Grottger uczynił zwykłą wiejską kuźnię z rozrzuconymi w nieładzie narzędziami i prymitywnymi sprzętami, dokumentując faktyczny stan uzbrojenia powstańców styczniowych - dodaje Hapanowicz.
Zauważa, że bohaterowie powstania z dzieła Grottgera pozostają anonimowi. - Młody powstaniec oparty o drzewiec kosy, w czamarze, w konfederatce z biało-czerwoną kokardą (znakiem przystąpienia do powstania), z pistoletem zatkniętym za pasem, wpatruje się w blask rozżarzonego żelaza. Równie intensywnie spogląda w żar nieco starszy powstaniec, w baraniej czapce z biało-czerwoną kokardą; siedzi zamyślony na zydlu, czekając na wykucie kosy - opisuje dzieło Grottgera Hapanowicz. Dodaje, że powstańcy nie posiadali mundurów. Walczyli w tym, co mieli pod ręką. Najbardziej charakterystycznym elementem powstańczego stroju były rogatywki z biało-czerwonymi kokardami oraz przypiętymi orłami.
Bohaterami przedstawionej przez Grottgera sytuacji są też nieznani wiejscy kowale, którzy przekuwają kosy na sztorc. - Grottger zadbał o realizm szczegółów. Z lewej strony, w głębi obrazu, w cieniu ukryta jest kobieta z dzieckiem na ręku. Ta postać prezentuje typ niezłomnej Polki. W otwartych drzwiach stojący na czatach powstaniec nasłuchuje niepożądanego nadejścia wroga. Nad drzwiami wisi krzyż, zapowiedź męczeńskiej śmierci powstańców - dodaje Hapanowicz.
Maciej Miezian, również pracownik Muzeum Krakowa, zauważa że żaden z malarzy, który uczestniczył w powstaniu styczniowym, a było ich dość sporo, nie był ówczesnych wydarzeń oddać w tak doskonały sposób jak autor słynnego dzieła "Kucie kos". - Podobnym przypadkiem jest Jacek Malczewski, którego w tworzeniu swoich obrazów inspirował los zesłanych na Sybir Polaków, którzy zostali tam zesłani po klęsce powstania styczniowego. Jacek Malczewski nigdy na Sybirze nie był, a mimo to jego obrazy poruszają nas do dzisiaj - przekonuje Maciej Miezian.

Wracając do słynnej kuźni z Igołomi, to Miezian twierdzi, że Grottger musiał tam niegdyś być, a następnie wziął sobie wnętrza tego budynku jako wzór do stworzenia słynnego rysunku "Kucie kos".
Igołomia jest mocno zakorzeniona w historii powstania styczniowego. - Po pierwsze dlatego, że tam urodził się Adam Chmielowski, przyszły Brat Albert, który był uczestnikiem tego powstania. Przyszedł na świat w zachowanym do dziś domu, w którym obecnie znajduje się muzeum. Ponadto w okolicy Igołomi powstańcy styczniowi stoczyli kilka potyczek: część zwycięskich, część przegranych - kwituje Miezian.
"Kucie kos". Dzieło Artura Grottgera z cyklu „Polonia”. Pocztówka z 1921 r.

Boże ulituj się nad Polską! Wspomnienia z czasów powstania s...
