W piątek (21 grudnia) po raz kolejny przed głównym wejściem Sadu Okręgowego w Krakowie protestowali pracownicy sądowej administracji. Życzenie świąteczne manifestującym złożyła byłe prezes sądu sędzia Beata Morawiec. Protestujący podzieli się też opłatkiem.
Manifestacja to element ogólnokrajowego protestu, który rozpoczął się w poniedziałek. Strajkujący masowo chodzą na zwolnienia chorobowe, podobnie jak policjanci w ubiegłym miesiącu.
Od 2500 do 3000 zł brutto - tyle maksymalnie zarabiają pracownicy sądów w całej Polsce - protokolanci czy pracownicy biurowi. Większość z nich ma wykształcenie wyższe, a bez ich pracy sądy praktycznie nie mogłyby działać. Podwyżki - o ile je dostawali - wynosiły zaledwie 1,3 procent pensji (w 2017) czy dwa procent (w 2018 roku). Dlatego teraz żądają tysiąca złotych podwyżki i zapowiadają protest - czyli masową akcję "psiej grypy" w sądach, na wzór protestu policjantów.
Duże podwyżki należą się pracownikom administracyjnym sądów i prokuratur. To efekt zaniedbań wynagrodzeń przez okres rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego przez prawie 8 lat zostały wówczas zamrożone pensje w sferze budżetowej w tym dla pracowników sądów.