- Wczoraj rektor Uniwersytetu Warszawskiego nasłała policję na pokojową manifestację naszych przyjaciół i przyjaciółek, które i którzy od 24 maja prowadzą okupację uczelni. Nie ma naszej zgody na przemoc policji oraz władz uczelni. Dlatego przed bramami okupowanego Collegium Broscianum przeprowadzimy protest solidarnościowy - poinformowali organizatorzy wydarzenia.
Przypomnijmy, że w maju rozpoczął się strajk studentów Uniwersytetu Warszawskiego, którzy sprzeciwiają się polityce Izraela wobec Palestyny w trwającym konflikcie w Strefie Gazy. Początkowo protestujący zbierali się w parku Autonomia przy Nowym Świecie, jednak we wtorek 11 czerwca przenieśli się pod bramę kampusu głównego UW.
Sytuacja zaogniła się, gdy strajkujący studenci przenieśli się pod główny gmach UW. We wtorek władze uczelni wydały oświadczenie w sprawie blokady wjazdu. "Nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której osoby protestujące uniemożliwiają opuszczenie budynku czy określonego miejsca przez studentów czy pracowników uniwersytetu. Nie można się zgodzić na blokowanie wyjazdu osobom z niepełnosprawnościami czy zagradzania bramy kobietom w ciąży. Niedopuszczalną jest sytuacja rzucania się przed wyjeżdżający pojazd czy też na jego maskę, co ma uniemożliwić opuszczenie terenu uczelni" - napisano w oświadczeniu.
W środę sytuacja się powtórzyła. Tym razem rektor uczelni postanowił jednak zareagować bardziej stanowczo i wezwał policję. Takie działania władz nie zniechęciły jednak protestujących do rezygnacji ze strajku, a wręcz przeciwnie. W mediach społecznościowych zaczęła się mobilizacja, by jak najszybciej stawić się w większej liczbie pod gmachem Uniwersytetu Warszawskiego.
O krakowskim strajku okupacyjnym na Collegium Broscianum UJ pisaliśmy tutaj:
Tarcza Wschód za miliardy
