Prawo do bycia offline - apel Parlamentu Europejskiego
21 stycznia w czwartek Parlament Europejski przyjął sprawozdanie, w którym widnieje zapis dotyczący prawa do bycia offline po godzinach pracy. Sam PE nie posiada inicjatywy ustawodawczej, zatem apeluje do Komisji Europejskiej, aby ta wprowadziła dyrektywę regulującą przepisy związane z pracą zdalną. Celem pomysłodawców projektu jest wprowadzenie przepisów, które umożliwiałyby pracownikom UE całkowite odcięcie się od pracy po jej zakończeniu. Alex Agius Saliba, autor sprawozdania, zwraca uwagę, że home office wywołuje w pracownikach ciągłą presję do bycia aktywnym i zajętym. To z kolei źle wpływa na zdrowie psychiczne i ogólną kondycję pracowników.
Wprowadzona dyrektywa miałaby regulować kwestie związane m.in. z:
- prawem do odłączenia się,
- warunkami pracy zdalnej,
- godzinami home office,
- okresem odpoczynku.
Prawo do bycia offline - argumenty za i przeciw
Jeśli dyrektywa weszłaby w życie, pracownik po zakończeniu godzin pracy, mógłby bez wyrzutów sumienia wyłączyć wszelkie służbowe sprzęty, nie odbierać telefonu i nie odpisywać na służbowe maile. Mimo że założenia projektu brzmią bardzo optymistycznie, pojawiają się w związku z nim pewne negatywne konsekwencje, na które uwagę zwraca ekonomista Gunther Schnabl, dyrektor Instytutu Polityki Gospodarczej na uniwersytecie w Lipsku i były doradca Europejskiego Banku Centralnego.
"Oczywiście zależy, jak konkretnie byłyby takie regulacje zaprojektowane. Bez wątpienia jednak, w każdym przypadku, doprowadziłyby one do jeszcze większej biurokracji. To z kolei podniosłoby koszty pracy. W rezultacie mogłoby dojść do utraty miejsc pracy lub, co bardziej prawdopodobne, obniżenia wynagrodzeń."
- wskazuje Schnabl, wyliczając wady proponowanego przez eurodeputowanych rozwiązania. Zdaniem ekonomisty wejście dyrektywy w życie mogłoby także być kolejnym symbolem postępującej ingerencji w życie obywateli. Beata Szydło, europosłanka dodaje, że takie rozwiązanie jest nadregulacją.
Gunther Schnabl uważa, że prawo do bycia offline nie powinno leżeć w gestii Unii Europejskiej, a zależeć od umów i układów między pracodawcami a pracownikami. Już teraz jest tak, że wielu pracowników nie ma obowiązku meldować gotowości po godzinach pracy. Nieodebranie telefonu nie jest karane.
Ekonomista proponuje:
"Może to mieć pozytywne skutki w jednostkowych przypadkach. Jednak rosnące ograniczanie wolności - zwłaszcza w miejscu pracy - może być również związane z większym stresem dla wielu pracowników i pracodawców. Wysiłki Unii Europejskiej powinny zatem koncentrować się również na ograniczaniu biurokracji. To mogłoby znacznie ułatwić i wzmocnić konkurencyjność gospodarki europejskiej."
