"Tłumaczyć i edukować trzeba zawsze" - profesor Michał Zembala o swoim wpisie na Facebooku
"Każdego kto pod postem ma siłę, taką wewnętrzną, odwagę napisać, że to bzdura, że wirusa nie ma, że to jakaś spiskowa teoria - zapraszam do pomocy" - tymi słowami profesor Michał Zembala, polski kardiochirurg i światowy autorytet medyczny ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, zwrócił się do osób, które nie wierzą w pandemię koronawirusa i lekceważą przepisy bezpieczeństwa - noszenie maseczek czy dezynfekcję rąk.
W Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu zespoły medyczne mocno odczuwają skutki trzeciej fali epidemii koronawirusa. Zajęte są wszystkie łóżka covidowe, w tym te na oddziałach intensywnej terapii. Lekarze i pielęgniarki robią wszystko, by pomóc pacjentom. Nie zawsze są w stanie, czasem wygrywa choroba i pacjenci umierają. I właśnie dlatego profesor Michał Zembala apeluje do ludzi, by szanowali chorych na COVID-19 i nosili maski czy dezynfekowali ręce. Z szacunku do tych pacjentów i zmarłych na COVID-19.
"Każde ręce się przydadzą, by przynieść chorym wody, pomóc przejść do toalety, poprawić maskę z tlenem, pomóc wykręcić numer do żony/męża i przytrzymać telefon przy uchu. Będziesz mogła/mógł przejść bez kombinezonu, bez maski, bez rękawiczek - by ci, którzy odchodzą widzieli pomocną twarz bez gogli" - pisał dalej na swoim Facebooku profesor Michał Zembala. To nie pierwszy apel polskiego kardiochirurga. Wcześniej lekarz apelował także o to, by m.in. szczepić się przeciwko COVID-19.
- Trudno przekonywać kogoś na siłę, że pandemia jest realna. Pozostał jedynie apel i prośba o zachowanie zdrowego rozsądku. Tłumaczyć i edukować trzeba zawsze - mówi prof. Michał Zembala, kardiochirurg ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu i szef oddziału intensywnej terapii dla pacjentów z COVID-19 w budynku C zabrzańskiego SCCS. - Nie o to chodzi, by ktoś, kto nie chce uwierzyć w pandemię, w nią uwierzył, ale o to, by szanował zdrowie innych osób i pacjentów, którzy w stanie ciężkim leżą pod respiratorami, a cześć z nich umiera. Tak się dzieje, dlatego apeluję, by chodzić w maskach i przestrzegać regulacji sanitarnych – z szacunku do tych osób – mówi dla DZ prof. Michał Zembala.
- Ciężko się patrzy na osoby, które przykładowo w sklepie ostentacyjnie nie noszą maseczki, gdy wiemy, że w szpitalu leżą pacjenci, którzy umierają i nie mamy im nic do zaoferowania oprócz maski z tlenem czy respiratora. Czasem to jednak nie wystarcza – dodaje profesor Zembala.
Zabrze. Śląskie Centrum Chorób Serca uruchamia oddział inten...
Trzecia fala koronawirusa. Wszystkie łóżka w SCCS w Zabrzu są zajęte
W Śląskim Centrum Chorób Serca wszystkie łóżka przeznaczone dla pacjentów z COVID-19 są zajęte. W użyciu jest 6 urządzeń ECMO. Przypomnijmy, że w zabrzańskim szpitalu są dwa oddziały intensywnej terapii dla pacjentów chorych na COVID-19, w tym w budynku B - 7 łóżek intensywnej terapii (OIT ) oraz w budynku C – 14 łóżek respiratorowych OIT. To łącznie 21 łóżek dla pacjentów, którzy najciężej przechodzą zakażenie koronawirusem.
Ponadto Śląskie Centrum Chorób Serca ma - w budynku A - 18 łóżek kardiochirurgicznych przeznaczonych dla pacjentów, którzy zakażeni się koronawirusem. W budynku B jest 10 łóżek covidowych na oddziale kardiochirurgii, a w budynku C – 20 łóżek internistycznych dla pacjentów, którzy chorują na serce i na COVID-19.
- To 21 łóżek intensywnej terapii dla pacjentów, którzy najgorzej przechodzą COVID 19 i prawie 50 łóżek covidowych w naszym szpitalu. Wszystkie 70 łóżek jest zajętych. Gdy zwalnia się jakieś łóżko, to od razu na to miejsce jest nowy pacjent. Mamy osoby w różnym wieku - od 20 do 82 lat – zauważa profesor Michał Zembala.
Podkreśla, że współpraca z pogotowiem przebiega bardzo sprawnie. - Kluczowym bowiem jest, by tak zgrywać zespoły ratownictwa medycznego, by pod szpitalem nie tworzyły się kolejki z karetkami. Uruchomiliśmy w szpitalu koordynatorów - asystentów lekarzy, którzy na bieżąco są w kontakcie z dyspozytorem pogotowia - umawiamy przyjęcie nowych pacjentów co pół godziny czy co godzinę, tak, by móc przyjąć i ulokować nową osobę i przygotować się do przyjęcia nowego pacjenta, by inni nie czekali w karetce pod szpitalem - podkreśla kardiochirurg ze Śląskiego Centrum Chorób Serca.
