Tragedia w Szpitalu Kieleckim. 41-latka zmarła po cesarskim cięciu
Jak już informowaliśmy, do niewyobrażalnej tragedii doszło w wigilijną noc, 24 grudnia w Szpitalu Kieleckim imienia świętego Aleksandra, mieszczącego się przy ulicy Kościuszki w Kielcach. Zmarła 41-letnia kobieta, u której wcześniej przeprowadzano cesarskie cięcie. Czytaj więcej:
41-letnia Mariola mieszkała razem z dwójką dzieci w Kielcach. Jej córka - 13-letnia Nikola i syn - 16-letni Mateusz chodzili do Szkoły Podstawowej numer 27 w Kielcach, ale po śmierci mamy zamieszkali z babcią w miejscowości Kostrzeszyn, w gminie Złota, w powiecie pińczowskim. Kobieta osierociła jeszcze dwójkę dorosłych dzieci oraz nowo narodzoną córeczkę.
Prokuratura ujawnia przyczynę śmierci pacjentki Szpitala Kieleckiego po cesarskim cięciu
Blisko pięć miesięcy od śmierci kobiety Prokuratura Regionalna w Krakowie ujawniła, co stało się w wigilijny wieczór w Szpitalu Kieleckim.
Dysponujemy opinią biegłych, z której wynika, że przyczyną śmierci pokrzywdzonej była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa
- poinformowała prokurator Katarzyna Duda, rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Krakowie wyjaśniając, że 41 - latka, po przeprowadzonym cesarskim cięciu doznała wstrząsu krwotocznego z powikłaniami.
- Aktualnie gromadzony jest jeszcze materiał dowodowy. Biegli ocenią prawidłowość czynności diagnostyczno-terapeutycznych podejmowanych wobec pokrzywdzonej w Szpitalu imienia świętego Aleksandra w Kielcach
- wyjaśniała pani prokurator przypominając, że nikomu w tej sprawie nie przedstawiono zarzutów, a śledztwo prowadzone jest w sprawie.
Śmierć po cesarce w Szpitalu Kieleckim - sprawę komentuje lekarz
Dokładnie miesiąc od śmierci 41-letniej pacjentki kieleckiego szpitala, sprawę skomentował dla "Echa Dnia" wojewódzki konsultant medyczny do spraw położnictwa i ginekologii, profesor doktor habilitowany nauk medycznych, Przemysław Oszukowski, który sprawdzał, czy lecznica postępowała zgodnie z procedurami, czy na miejscu był personel, czy szybko zareagował oraz czy szybko podano niezbędne do ratowania życia kobiety leki.
Jak się okazuje, cesarskie cięcie wykonał doświadczony lekarz z wieloletnią praktyką, w tym czasie na dyżurze porodówki było też dwóch innych lekarzy, a personel wykonywał wszystko to, co było możliwe do zrobienia. - Kiedy u tej ciężarnej nastąpił spadek ciśnienia i zaczęto podejrzewać, że gdzieś doszło do krwawienia to od razu zaczęto przygotowywać kobietę do operacji. Powiadomiono ordynatora, który pojawił się na miejscu bardzo szybko, bo w ciągu kilku minut - wyjaśniał doktor Oszukowski.
Wojewódzki konsultant medyczny do spraw położnictwa i ginekologii dodał, że pacjentka szybko otrzymała krew, podano jej też bardzo drogie i nowoczesne leki, które miały poprawić krzepnięcie, ale niestety ostatecznie 41 - latka zmarła. Szczegółowo piszemy o sprawie tutaj:Jak doszło do tragedii na porodówce w Kielcach? Lekarz mówi o tym, co działo się w szpitalu tuż przed śmiercią 41 - letniej kobiety
Śmierć po cesarskim cięciu. Szpital Kielecki nie podał przyczyny zgonu kobiety
Przypominamy, że szpital nie podał szczegółów sprawy, ale przesłał do redakcji "Echa Dnia" oficjalne oświadczenie, w którym czytamy:
Szpital Kielecki świętego Aleksandra Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością w Kielcach nie może udzielić informacji o stanie zdrowia pacjentki oraz przyczynach śmierci. W celu zapewnienia dziecku należytej ochrony i opieki, poinformowaliśmy o tym przykrym zdarzeniu Sąd Rodzinny oraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Szpital jest gotów do współpracy z wszystkimi służbami w celu wyjaśnienia okoliczności sprawy oraz zapewnienia dziecku należytej opieki. Jednocześnie przekazujemy wyrazy współczucia rodzinie zmarłej.
