Jak czytamy w Onecie wydział, który zbadać ma aferę KNF, tworzyła bliska współpracownica Zbigniewa Ziobry - dziś sędzia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - Małgorzata Bednarek. Zasłynęła tym, że w 2006 roku, jako prezes Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej podczas konferencji prasowej oświadczyła, że lokalni sędziowie i prokuratorzy tworzyli "zorganizowaną grupę przestępczą".
Nad tym śledztwem prok. Bednarek objęła nadzór osobiście. Tezy ze śledztwa upadły, dochodzenia umorzono, a oskarżeni sędziowie otrzymali odszkodowania - po 50 tysięcy złotych - oraz przeprosiny na pierwszych stronach lokalnych gazet. Gdy PiS stracił władzę, prok. Bednarek w 2008 roku założyła Stowarzyszenie "Ad Vocem", skupiające prokuratorów "od Ziobry", których po utracie przez PiS władzy mogły dotknąć jakieś represje.
Dziś to "zaplecze" Ziobry sprawuje najważniejsze funkcje w ministerstwie i w Prokuraturze Generalnej. Należą do niego prokurator krajowy Bogdan Święczkowski, odpowiedzialny za śledztwo smoleńskie Marek Pasionek, Krzysztof Sierak czy wiceszef PG Robert Hernand.
Wszyscy "korzenie" mają właśnie w Katowicach. - Dziś, zupełnie "przez przypadek", właśnie do Katowic trafia sprawa afery KNF. Po prostu śmiech na sali - mówi w Onecie jeden ze śląskich prokuratorów, chcący zachować anonimowość.
- Jestem przekonany, że każdy protokół z czynności w śledztwie jest przekazywany do Zbigniewa Ziobry, który to śledztwo osobiście nadzoruje. Ma takie prawo, może zapoznawać się z wszelkimi czynnościami, jakie są wykonywane w toku śledztwa. Co jest absolutnie przerażające, dzieje się to zgodnie z prawem - wyjaśnia Onetowi śląski prokurator.
- Teraz więc mamy sytuację taką, że każde słowo, które pada w tym śledztwie, może być natychmiast znane na Nowogrodzkiej, w partyjnej centrali - podkreśla prokurator z Katowic.
Źródło: Onet