FLESZ - Morsowanie dla każdego?

Daniel W. zarabiał na życie, wykonując tatuaże i tak poznał w 2012 r. Gabrielę D. Szybko zostali parą, z tego związku urodził się im syn i z nim w 2015 r. kobieta wprowadziła się do Daniela W. Najpierw mieszkali u matki mężczyzny, ale w końcu on wynajął mieszkanie w Gorlicach i je wyremontował. Sielanka trwała kilka miesięcy. Potem wyszło na jaw, że mężczyzna jest chorobliwie zazdrosny o kobietę, utrudnia jej kontakty z rodziną, grozi i zamyka w mieszkaniu. Partnerka wytrzymała pół roku w tej toksycznej relacji i po tym wyprowadziła w czasie Wielkanocy 2016 r.
W 2017 r. Daniel W. zrobił tatuaż dla Sylwii W. Kobieta była w trakcie rozwodu i zdecydowała się na zaangażowanie w związek z tatuażystą. Miała syna i z nim na Wielkanoc wprowadziła się do Daniela W. Od tego momentu ich relacje się pogorszyły. Nowy partner był niezwykle zazdrosny i by kontrolować kobietę, zainstalował w jej telefonie aplikację monitorującą jej kontakty z innymi osobami. Tak jak to było i w poprzednim jego związku, utrudniał Sylwii W. kontakty z rodziną i znajomymi, stawał się wulgarny, zamykał na klucz mieszkanie zarówno w nocy, jak i w dzień. Zwłaszcza, gdy wychodził na siłownię. Klucz był jedynie w jego dyspozycji. Sylwia W. także nie kryła zazdrości zwłaszcza jeśli chodziło o klientki, które przychodziły do Daniela W. robić tatuaże. Na pytanie o te kobiety, mężczyzna reagował agresją.
Do kulminacji agresji doszło w nocy z 7 na 8 listopada 2018 r. Daniel W. zdenerwował się pytaniami kobiety o swoje klientki, krzyczał, że tego nie może już wytrzymać, kazał się pakować partnerce, a potem wpadł we wściekłość. Groził oszpeceniem jej twarzy, a maczetą obciął Sylwii fragment włosów na głowie, straszył ogoleniem na łyso, bił hulajnogą i butelką, dusił ją kablem od słuchawek, mówił o podpaleniu mieszkania. Zadawał też ciosy pięścią w głowę, wykręcał ręce, szarpał za włosy i odzież. Sylwia W. opuściła mieszkanie dopiero nad ranem. Zapłakaną odebrał ją wujek, wezwany na miejsce przez telefon komórkowy.
Potem kobieta utrzymywała z nim kontakt jedynie w weekendy, już nie mieszkali razem. Ostatecznie zerwała w kwietniu 2019 r. po awanturze, gdy stał się agresywny po pytaniach o kolejną kobietę.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu za znęcanie nad kobietami skazał mężczyznę na karę łączną roku więzienia w zawieszeniu na rok próby i 2 tys. zł grzywny. Nie przyjął jednak, by obie panie zamykał w mieszkaniu, a zwłaszcza, by pozbawił Sylwię W. wolności ze szczególnym udręczeniem tamtej listopadowej nocy w 2018 r.
Prokuratura nie godziła się z takim rozstrzygnięciem sprawy, zarzucając sądowi I instancji błędne ustalenia w najbardziej istotnym zakresie, czyli w kwestii pozbawienia wolności Sylwii W. Śledczy zwrócili uwagę, że przestępstwo pozbawienia wolności może wyłącznie polegać na oddziaływaniu na psychikę ofiary. A przecież tamtej nocy, jak zeznała pokrzywdzona, Daniel W. z maczetą siedział do rana naprzeciwko niej, tak że bała się ruszyć. Potem chowała się w kącie. Nie można więc twierdzić, że miała pełną swobodę i mogła bez problemów opuścić mieszkanie, niezależnie czy drzwi były otwarte czy zamknięte. Nie mogła wyjść, a nawet ruszyć się z kąta pokoju.
Sąd Apelacyjny w Krakowie w pełni podzielił zdanie prokuratury i podwyższył wymiar kary na Daniela W. Przyjął też, że w tej sprawie można mówić o pozbawieniu wolności kobiety ze szczególnym udręczeniem.
- Czy pamiętasz te potrawy z PRL-u? Zupa „nic” i inne słodkie wspomnienia z dzieciństwa
- 12 świadczeń i benefitów, o które warto zawalczyć, jeśli masz dziecko
- Friz kupił dom za 7 milionów złotych w Krakowie! Zobaczcie wnętrza [ZDJĘCIA]
- Oto 6 prostych sposobów, by nie marnować jedzenia i kupować taniej
- Tyle zapłacisz za Abonament RTV 2022 - stawki. Zobacz, jakie będą opłaty
- Trasa Łagiewnicka: prace w tunelach i na drogach. Wielkie zmiany na Zakopiańskiej