Okazją była 74. rocznica zajęcia miasta przez oddziały partyzantów Armii Krajowej. 28 lipca 1944 wkroczyli do Proszowic, które wcześniej opuścili niemieccy żandarmi. - Rankiem tego dnia (...) na zaludnionych dość silnie ulicach miasteczka ukazała się nagle zwarta kolumna partyzancka w polskich mundurach, w pełnym uzbrojeniu i objęła w mieście władzę wojskową - przypomniał burmistrz Grzegorz Cichy, cytując opracowanie na temat tamtych wydarzeń.
Miasto było wolne. I choć trwało to zaledwie dwa tygodnie, Rzeczpospolita Partyzancka do dzisiaj jest uznawana za fenomen. Zwłaszcza, że w przypadku Proszowic wydarzenia te nie pociągnęły za sobą praktycznie żadnych ofiar. Co nie znaczy, że nie było ich podczas całej II wojny światowej i bezpośrednio po jej zakończeniu. Groby tych, którzy spoczywają na proszowickim cmentarzu, odwiedzili uczestnicy marszu.
Jak zwykle przy tej okazji udało się nieco poszerzyć wiedzę o wydarzeniach sprzed lat. Teresa Ochęduszko, wnuczka Stanisława Gasa ps. Modrzew, zaprezentowała nieznane dotąd fotografie dziadka. Uczestnik wydarzeń w lipca 1944 doczekał końca wojny, ale został zamordowany przez UB w 1947 roku. - Mój ojciec, który miał wtedy 8 lat , opowiadał, że odrabiali razem lekcje, gdy dziadek został podstępnie wywabiony z domu. To był marzec. Cztery miesiące później jego zwłoki zostały odnalezione na stawidłach młyna w Szreniawie - opowiadała.
Barbara Słodowska z Łaganowa przypomniała z kolei wydarzenia ze stycznia 1945 roku, gdy zginęli Teofil Słodowski (dziadek jej męża) oraz Franciszek Sury. - Z opowiadań wynika, że zginęli przypadkowo. Gdy przechodził front, uciekali przed Niemcami. Schronili się w wąwozie, ale zdradził ich piesek, który za nimi pobiegł. Niemcy zorientowali się, że tam ktoś jest i ich zastrzelili - wspominała.
Rafał Chmiela, z którego inicjatywy na ścianie SP nr 1 trzy lata temu zamontowano tablicę poświęconą Rzeczpospolitej Partyzanckiej ma nadzieję, że za rok, na 75. rocznicę tego wydarzenia, uda się zinwentaryzować wszystkie groby ofiar wojny i stworzyć na tej podstawie specjalny szlak pamięci.
Z uczestnikami marszu modlił się kapelan proszowickiego szpitala ks. Tadeusz Jakubek. Sylwetki bohaterów sprzed lat i wojenne epizody przypominali m. in. historyk Henryk Pomykalski i Jadwiga Liguzińska. O swoim ojcu, zaprzysiężonym do AK w wieku 17 lat wspomniał sołtys Klimontowa Mieczysław Krzynówek. Na grobach byłych żołnierzy złożono wiązanki kwiatów.
ZOBACZ KONIECZNIE:
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto