Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prysł mit nadludzkich zdolności Pudziana

Oskar Berezowski
Pudzian treningi łączy z występami w "Tylko Nas Dwoje"
Pudzian treningi łączy z występami w "Tylko Nas Dwoje" STUDIO69 - KONRAD KORGUL/polsat
Mit prysł: w efektownym anturażu, na oczach rozgorączkowanego tłumu. Jeśli najsilniejszy człowiek świata ma kłopoty z podniesieniem rywala o wiele lżejszego od siebie, to po micie pozostaje niedowierzanie.

Mariusz Pudzianowski, najsilniejszy człowiek świata, ma podobno nadludzkie właściwości. "To robot o pięciu życiach" - plótł Marcin Najman, który w grudniu zeszłego roku uciekał przed Pudzianowskim. "Może człowiekowi połamać kości, ściskając go" - wtórował mu Mirosław Okniński, trener Mariusza.

W piątkowy wieczór Yusuke Kawaguchi nie miał nawet porządnie poobijanej twarzy. Po dziesięciu minutach nieskoordynowanej i nudnawej bijatyki sędziowie przyznali zwycięstwo siłaczowi.
Słusznie. Przeciętny Kawaguchi to najwyżej druga liga światowa. Pokazał, że ma japoński upór i odwagę. Przetrwał bezładny atak furii rywala w pierwszych sekundach, a później starał się utrzymywać Polaka na dystans. Umiejętności pięściarskie Pudzianowskiego są wciąż symboliczne. Wbrew legendom o jego sile, nie ma czym uderzyć i nie wie, jak bić. Jeszcze.

Bo siłacz wciąż liczy na podbój świata i za niespełna dwa tygodnie ma stanąć w szranki z nie byle kim, bo Timem Sylvią, byłym mistrzem wagi ciężkiej organizacji UFC (dziś najbardziej prestiżowej w świecie MMA).
- Wiem, jak z nim walczyć. Nie boję się go - podtrzymywał swoich kibiców na duchu po starciu z Kawaguchim były wielokrotny mistrz świata strongmanów.

Jego wyjazd do USA wiąże się jednak z dużym ryzykiem, biorąc pod uwagę to, co pokazał w Katowicach. Tym bardziej że siłacz sam sobie wybrał przeciwnika w Polsce, kontraktując takiego, który nie miał prawa zrobić mu specjalnej krzywdy.
Może więc i lepiej, że miedzy linami pojawił się Kawaguchi, a nie przyzwoity zawodnik UFC.
W sobotę odbyła się 113. edycja tej imprezy. Gdyby Pudzianowskiego skonfrontować z zabijaką z garaży, parkingów i klatek Kevinem "Kimbo Slicem" Fergusonem albo jego sobotnim pogromcą Kevinem Mitrionem (jeśli ktoś chce zobaczyć, jak wygląda brutalna walka, to rywalizacja tych panów jest całkiem niezłym przykładem), to kariera MMA Polaka mogłaby zakończyć się dosyć gwałtownie.

Kolejnym przeciwnikiem w naszym kraju dla Mariusza miał być Paweł Nastula. W programie imprezy w Spodku przewidziano wyjście na ring mistrza olimpijskiego w judo z Atlanty i anonsowanie starcia z siłaczem. Jednak do tego nie doszło.

Wciąż więc nie wiadomo, czy strongman odważy się skonfrontować z judoką, a organizatorzy walk Pudziana znajdą pieniądze na opłacenie Nastuli (jest znacznie droższy od Kawaguchiego), czy lepszą propozycję złoży konkurencyjne Beast Of The East (trwają rozmowy).
Jednak to nie Pudzianowski był tego wieczoru największą gwiazdą MMA, lecz Mamed Khalidow. To o nim serwisy na całym świecie pisały na pierwszym miejscu, ekscytując się remisem i frapującym pojedynkiem z Japończykiem Ryutą Sakuraiem.

Organizator gali nie wpuścił do hali fotoreporterów. Tekst ilustrujemy więc inną pro-dukcją Polsatu z Pudzianem w roli głównej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska