- Jak my teraz będziemy żyć? - rozpacza kobieta. Ogień pojawił się w pokoju starszej pani. Nie było jej wtedy w domu. Poszła do sąsiadów. Córka chwilę wcześniej wyszła do pracy. Dawid spał. - Zobaczyłam dym i myślałam, że to z komina, ale szybko uświadomiłam sobie, że dom się pali. Pobiegłam, by ratować wnuka - opowiada kobieta.
W środku kłęby gryzącego dymu były wszędzie. Doszła do pokoju chłopca i zaczęła go budzić. Ten na początku nie wiedział, co się dzieje, ale szybko się ocknął i wybiegł z babcią przed dom.
Po ugaszeniu pożaru okazało się, że straty są olbrzymie. Dom dwa lata temu przeszedł generalny remont. Córka pani Haliny wydała na niego wszystko, co miała po sprzedaży własnego domu w Przeciszowie.
- Tam mnie dwa razy zalało. Myślałam, że zamieszkam z mamą, zaopiekuję się nią i będę miała wreszcie normalne życie - mówi kobieta. Nie wie, jak sobie poradzi, bo jako sprzedawczyni w sklepie nie zarabia dużo, a jej mama ma niską emeryturę.
Całkowicie spalony jest pokój pani Haliny. Inne pomieszczenia są mocno zniszczone i też wymagają generalnego remontu. Okna się stopiły, tynki częściowo odpadły. Tylko z łazienki po umyciu ścian będzie dało się korzystać. Ubrania, które nie spłonęły, piorą sąsiedzi. Na razie rodzina zamieszkała u syna pani Haliny.
Z pomocą chce im przyjść wieś i gmina. - Byłem u nich z wójtem i panią z opieki społecznej. Pomożemy rodzinie nie tylko finansowo, ale też posprzątać cały bałagan - obiecuje Krzysztof Gałuszka, sołtys Lasu. - Czekamy tylko, aż przyjedzie firma ubezpieczeniowa. Do tego czasu nie możemy niczego ruszać. Mamy nadzieję, że zjawią się szybko.
Współpraca K. Ponikowska, T. Jasek