Patrząc obecnie na Przemszę, trudno sobie wyobrazić, że kiedyś po tej rzece pływały drewniane galary i wycieczkowe tramwaje wodne.
– Żegluga na Przemszy skończyła się w latach 50. ub. wieku – mówi Waldemar Rudyk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmku, który wspólnie z Klubem Miłośników Ziemi Chełmeckiej i Klubem Ekologicznym Gaja prowadzi projekt „Ujście Przemszy – szlak dawnych galarów”, mający przypomnieć ogromne znaczenie rzeki w przeszłości, a jednocześnie doprowadzić do tego, by mieszkańcy mogli znów z niej korzystać.
Chełmeccy szkutnicy
Przemsza od XVI wieku była rzeką spławną. Rozwój żeglugi nastąpił w drugiej połowie XIX wieku.
W tamtym okresie po rzece pływało do 200 galarów. Powstawały w domowych warsztatach, z reguły wykonywane przez szkutników samouków.
W Chełmku było kilka rodzin trudniących się zawodowo budową galarów. To były długie na ponad 20 metrów, pękate, płaskodenne łodzie.
– Na burty zamawiano specjalnie świerki u górali ze
Zwardonia. Przywiezienie ich do Chełmka wozami zaprzężonymi w konie zajmowało nieraz tydzień – mówi Waldemar Rudyk.
Piotr Cebrat z MOKSiR pokazuje jedno z archiwalnych zdjęć, na którym widać całą flotyllę galarów cumujących przy brzegach Przemszy w okolicach dzisiejszej kładki łączącej Chełmek z Chełmem Śląskim.
Pływali aż do Puław
Jeden galar zabierał ok. 50 ton węgla. Urobek pochodził z ówczesnej kopalni „Piast” w Lędzinach. Do nabrzeża w Chełmku transportowany był najpierw samochodami, a w latach 30. XX wieku napowietrzną kolejką linową. Galarami transportowano głównie węgiel, ale też kamień i inne towary.
Flisacy z Chełmka i okolicznych miejscowości, płynąc z prądem rzeki, docierali z tymi ładunkami do Krakowa, Sandomierza, a nawet Puław.
Drogę powrotną pod prąd galary pokonywały spięte łańcuchami, ciągnięte przez parowe lub motorowe holowniki, a na odcinku Bobrek – Chełmek również przez konie.
Przemysłowy ściek
Niestety w drugiej połowie XX wieku Przemsza zaczęła tracić znaczenie jako rzeka żeglowna. Czasami tylko jeszcze pływały pojedyncze kajaki. Potem i to przestało być przyjemnością, gdy Przemsza, nazywana księżniczką polskich rzek, zamieniła się w przemysłowy ściek dla śląskich zakładów. – Charakterystyczny zapach fenolu wyczuwalny był z daleka – przypominają starsi mieszkańcy Chełmka.
W ostatnich latach sytuacja zaczęła się poprawiać. Zniknęły nawet tęczowe plamy na burej wodzie.
W Chełmku zdają sobie jednak sprawę, że przywrócenie dawnej świetności i znaczenia gospodarczego żeglugi na rzece jest w najbliższych dekadach mało realne.
– To oczywiście w pierwszej kolejności wymaga przebadania rzeki – zaznacza Jakub Stonawski, koordynator Klastra Górnej Wisły, projektu, w którym ujęto także plany odtworzenia żeglugi na Przemszy do Mysłowic. – Są armatorzy, którzy zastanawiają się, czy dałoby się prowadzić rzeką barki, oczywiście mniejsze niż na Wiśle – dodaje Jakub Stonawski.
Jego zdaniem, przy założeniu budowy portu w Oświęcimiu, rola Przemszy znów może wzrosnąć.
W Chełmku na razie myślą o wykorzystaniu rekreacyjnych walorów rzeki. W związku z tym MOKSiR organizuje różne wydarzenia, które mają wzbudzić w okolicznych mieszkańcach zainteresowanie rzeką, jak pierwszy po 50 latach rejs galaru w ub. roku w ramach programu „Zaadoptuj rzekę”. MOKSiR i burmistrz Chełmka Andrzej Saternus nagrodzeni zostali za to „Znakiem wodnym”, który stanął nad brzegiem rzeki obok kładki przy ul. Chrobrego. Każdy, kto tutaj przyjdzie, dowie się z tej tablicy, że do Bałtyku jest stąd 946 km, a do źródeł Przemszy 84 km.
Zaczną od sprzątania
W Chełmku powołano także społecznych strażników rzeki, którzy mają do dyspozycji cztery kajaki wraz z osprzętem, zakupione przy wsparciu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Będą mogli z nich korzystać także mieszkańcy, w pierwszej kolejności ci, którzy wezmą udział w kolejnej akcji 15 kwietnia. W tym dniu od godz. 10 do 18 zaplanowano pierwszą wiosenną akcję sprzątania nabrzeża Przemszy. Organizatorzy będą oczekiwać na wolontariuszy w okolicach starego mostu przy ul. Chrobrego.
Dla wszystkich będą rękawice, worki, ugotowana na ognisku kawa oraz pamiątkowe pocztówki. Kajakowy monitoring rzeki planowany jest na początku maja.