Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Antoniak, czyli "Kumaty koks" z Hutnika: Na trening zaprowadziła mnie siostra. I tak się to ciągnie 19 lat

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
2 sierpnia 2019 r., prezentacja drużyny na sezon 2019/2020
2 sierpnia 2019 r., prezentacja drużyny na sezon 2019/2020 Andrzej Banas / Polska Press
- Jakby spojrzeć na moją historię, to tak naprawdę nie grałem jeszcze tylko na bramce. Wszystkie inne pozycje zaliczyłem - mówi Przemysław Antoniak, 27-letni piłkarz Hutnika, znany głównie z roli obrońcy. W dwóch ostatnich meczach, występując jako napastnik i skrzydłowy, strzelił trzy bramki - dwie Avii Świdnik (3:3), jedną Podhalu Nowy Targ (2:1). Dzięki punktom wywalczonym w tych spotkaniach krakowski zespół jest liderem III ligi.

Czuje się pan bardziej piłkarzem czy już trenerem personalnym?

Przemysław Antoniak: W tym momencie, jeżeli poruszamy już kwestie trenerskie, to bardziej trenerem przygotowania motorycznego. No, nie ukrywam, mam też, brzydko mówiąc, papiery trenera personalnego, ale obecnie nie pracuję w tym zawodzie. Bardziej skupiam się na piłce nożnej, także przygotowaniu młodych adeptów piłkarskich pod względem motorycznym.

Praca trenerska zajmuje panu więcej czasu niż obowiązki zawodnika?

No to jest raczej rzecz normalna, gdyż jako zawodnik piłki nożnej pracuję około półtorej do dwóch godzin ze względu na codzienny trening. Natomiast resztę dnia spędzam raczej na pracy trenera, przygotowując się do różnorakich zajęć - czy to w Akademii Piłkarskiej jako trener piłki nożnej czy to do zajęć przygotowania motorycznego, już bardziej zindywidualizowanych z młodymi chłopakami.

Hutnik Kraków. Jedenastka wychowanków. Taka drużyna jeszcze ...

Jako trener zajmuje się pan tylko piłkarzami czy też osobami z innych branż?

Miałem kilku zawodników z innych dyscyplin sportowych, natomiast nie da się ukryć, że pracuję przy Akademii Piłkarskiej Hutnika jako trener przygotowania motorycznego, więc większość z tych chłopców to uprawiający piłkę nożną.

Rzuciłem okiem na Pana ankietę, która kiedyś ukazała się w bardzo fajnym cyklu na stronie internetowej klubu - "Poznajmy hutników". No i okazuje się, że "Lodzia" nie jest jedynym pana pseudonimem. Bo także "Kumaty koks", co domyślam się, ma związek z pana kompetencjami w dziedzinie treningu fizycznego. Ale proszę o wyjaśnienie obu...

Zacznę od pseudonimu "Lodzia", który ma dłuższą historię. Sam byłem wtedy takim młodym piłkarzem. Kiedy nudziło nam się na obozie, wymyślaliśmy różne dziwne zabawy, wtedy na czasie w telewizji był program "Randka w ciemno". Wykorzystaliśmy infrastrukturę obiektu, gdzie w jednej z sal konferencyjnych wisiała duża kotara. No i skojarzyło nam się to z tym programem, w którym jedna osoba wyłaniała się na koniec zza takiej kotary i wygrywała program. A jako że na obozie byli sami chłopcy, ktoś musiał pełnić rolę żeńską. Wymyślaliśmy głupie imiona i mi akurat przypisano imię Lodzia. Stąd wzięło się to pseudo, które ciągnie się latami za mną... A "Kumaty koks"? Rzeczywiście, wszyscy w drużynie wiedzą, że interesuję się przygotowaniem motorycznym, przygotowaniem fizycznym i z tego powodu otrzymałem też ten pseudonim.

Hutnik Kraków, czyli kopalnia talentów. Poznajecie tych chło...

A kiedykolwiek opuścił pan Hutnika?

Nie. Trenuję od dziewiątego roku życia w Hutniku i do tej pory nie miałem okazji, żeby pójść grać gdzieś wyżej. Nie wiem, czy gdybym dostał jakąś propozycję z wyższej ligi losy potoczyłby się tak samo, natomiast byłem w klubie od początku i tak już zostało.

Bo pod tym względem jest pan w Hutniku rodzynkiem. Nawet Krzysztof Świątek, słusznie uchodzący za przykład mocnego związku z klubem, grał w paru innych zespołach.

Krzysiek wyróżniał się dość mocno i dostał propozycje z wyższych lig, więc trudno było, żeby nie skorzystał. Myślę, że mimo tego, że miał jakieś epizody gdzie indziej, to sercem zawsze był z Hutnikiem.

Wróćmy do Pana początków...

To było w 2000 roku prawdopodobnie, zimą. U mnie na osiedlu w szkole podstawowej odbywały się treningi, jeden z kolegów przekazał mi informację, że można wziąć udział w takim treningu. Wtedy nawet nie wiedziałem jeszcze, że to trening Hutnika. Dowiedziałem się dopiero kiedy poszedłem na pierwszy trening, zaprowadziła mnie siostra. No i tak się to ciągnie już 19 lat.

To teraz znów zahaczę o ankietę. Wtedy, we wrześniu 2017 roku, na pytanie o najlepszy mecz w Hutniku odpowiedział Pan: "Hutnik – Unia Tarnów w sezonie 14/15 i bramka na wagę zwycięstwa 1:0". Dziś zapytam: czy ostatnie dwa tygodnie coś zmieniły w tym temacie?

Nawet ostatnio trener Janiczak zwrócił uwagę, że przez kilka dobrych lat strzeliłem w sumie sześć czy siedem bramek, jedną z nich była ta w meczu z Unią, o której wspomniałem w tej ankiecie. Natomiast ostatnie kolejki pokazały, że mogę bramki strzelać częściej - dwa ostatnie mecze to trzy gole na koncie. I teraz pewnie tę konkurencję - odnosząc się do pytania - wygra ten mecz, w którym udało się strzelić dwie bramki.

8 listopada 2008 r., Hutnik Kraków - Unia Tarnów

Kibice Hutnika Kraków. Wspomnienia z trybun [ZDJĘCIA RETRO]

To było spotkanie z Avią Świdnik. Ale już tydzień wcześniej pokazał się Pan w tak ofensywnej roli, w II połowie spotkania z Motorem Lublin. Jak trener oswajał pana z tym, że może zagrać w ataku? Pana, znanego głównie jako bocznego obrońcę.

Czwartkowe treningi mamy ukierunkowane pod ustawienia taktyczne, dało się zauważyć, że trener ustawiał mnie na "dziewiątce", razem z Patrykiem Matyskiem. Tylko my w zasadzie byliśmy kandydatami do składu na tę pozycję, bo inni albo byli po kontuzjach albo pauzowali za kartki. Ale nie było to dla mnie jakimś wielkim zaskoczeniem. Bo jakby spojrzeć na moją historię z lat wcześniejszych, to tak naprawdę nie grałem jeszcze tylko na bramce. Wszystkie inne pozycje zaliczyłem, jestem do tego przyzwyczajony i zawsze powtarzam, że nieważne, gdzie trener chce cię ustawić, trzeba podejść do tego rzetelnie i dać z siebie maksimum.

Czyli nie była to pierwsza sytuacja, kiedy zagrał pan jako napastnik?

Nie. Dokładnie sobie teraz nie przypomnę, czy było to u trenera Paszkiewicza, czy już u trenera Stańca, ale miałem już wcześniej taki epizod. Teraz nie była to dla mnie nowa sytuacja.

A jaka jest pana ulubiona pozycja na boisku? No bo na lewej pomocy też się pan pojawia...

Szczerze mówiąc, zawsze odpowiadała mi gra na skrzydle, ze względu na moje usposobienie piłkarskie. Czy to jest bok obrony czy bok pomocy - nie ma to znaczenia. Dzisiaj piłka jest na tyle otwartą grą, że nawet obrońca często uczestniczy w akcjach ofensywnych. Więc bardziej skrzydło niż atak, ale tak jak powiedziałem wcześniej: jestem zawsze do dyspozycji trenera i czekam tylko jeszcze na debiut w bramce (śmiech).

Hutnik - Avia

Hutnik - Avia. Nowohucki charakter w doliczonym czasie [ZDJĘCIA]

Pana gole w ostatnich meczach przyczyniły się do tego, że Hutnik jest liderem. Ale biorąc pod uwagę to, że dwa miesiące temu byliście bliżej środka niż szczytu tabeli, że mieliście osiem punktów straty do Korony II Kielce, to obecna pozycja jest zaskoczeniem.

Myślę, że dla nas, w gronie drużyny, słowo "zaskoczenie" jest za mocnym słowem. Bo pracowaliśmy cały czas na to, żeby iść w górę. Wiadomo, że początek był ciężki, usytuowaliśmy się gdzieś w środku, natomiast każdy wierzył w to, że stać nas na więcej i myślę, że mecz po meczu udowadnialiśmy kibicom i wszystkim wokół, że jesteśmy jedną z silniejszych drużyn w tej lidze i nasze miejsce jest na pewno wyżej. No i myślę, że udowodniliśmy to na koniec. Został nam jeszcze jeden mecz, przeniesiony awansem z wiosny, chcielibyśmy przypieczętować tę rundę i pozostać na zimę na pozycji lidera.

No i jest to gruby mecz! Gracie z wiceliderem na jego terenie, więc jest to mecz o 1. miejsce. Poza tym z Wólczanką macie rachunki do wyrównania: po 1:5 przed rokiem nie wygraliście z nią też dwóch kolejnych spotkań.

Dokładnie tak. Na pewno rywal jest wymagający, zresztą miejsce w tabeli to pokazuje. Na początku sezonu nikt za bardzo nie spodziewał się, że meczem na szczycie będzie mecz Hutnika z Wólczanką. Ale tak jest. My przygotujemy się, pojedziemy do Przeworska i na koniec damy z siebie wszystko co w naszej mocy, żeby mecz wygrać.

Hutnik - Motor, kibice

Hutnik - Motor. Kibice na meczu [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska