Ma ładny szalik, nie zmienia to jednak faktu, że nie zamierzam go wpuścić, na co on się bardzo dziwi i próbuje coś mi przekazać, jednak nic z tego nie wychodzi, bo w ustach ma piekielnie toksycznego, czarnego papierosa.
- Czy mogę w czymś panu pomóc? - pytam uprzejmie, acz stanowczo, mając wielką nadzieję, że nie będę musiał pomagać w niczym zupełnie.
- Tu, tu! - bez cienia wątpliwości wkłada nogę w drzwi, a ja próbuję sobie przypomnieć, czy jednak nie byłem umówiony z brudnym, pijanym jak tankowiec palaczem, na oko pięćdziesięcioletnim.
- Nie, proszę pana, z pewnością nie TU - odpowiadam i zaczynamy się przepychać, na co przychodzi listonosz i jakby nie zauważając tej absurdalnej sceny daje mi do podpisania list polecony.
Lewą ręką wypycham więc lumpa, a drugą podpisuję sam nie wiem co. Lewą stroną twarzy srożę się na intruza, a prawą wymieniam uprzejmości z listonoszem.
Po chwili menel-palacz wyprostował się, zamyślił i odrzekł - Nie, to jednak nie tu. I tyle go widziałem.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail.
Zapisz się do newslettera!